Historyczny wyczyn giganta. Wielki powrót po dwóch latach

Najwyższy tenisista świata, mierzący 211 centymetrów wzrostu Reilly Opelka przez ostatnie dwa lata zagrał tylko jeden mecz, przez co w rankingu ATP spadł na 1187. miejsce. Amerykanin na zawodowe korty wrócił jednak w imponującym stylu. Otrzymał dziką kartę do turnieju ATP 250 w Newport, gdzie awansował do półfinału, przechodząc do historii. A całkiem niedawno myślał o zakończeniu kariery.

W 2022 roku Reilly Opelka wystąpił w trzech finałach rangi ATP 250, z czego dwa wygrał - w Dallas oraz Houston. Dało mu to awans na 17. miejsce w rankingu ATP, co było życiowym osiągnięciem, ale też momentem, w którym jego dalsza kariera stanęła pod ogromnym znakiem zapytania.

Zobacz wideo Największe rozczarowanie Euro2024? "To nie był ten sam piłkarz, który czarował w lidze"

Historyczny wyczyn giganta. Wielki powrót po dwóch latach

Tenisista mierzący 211 centymetrów wzrostu musiał poddać się operacji biodra, która wyeliminowała go z gry na 15 miesięcy. Przez ten czas rozwijał swoje pasję - modę i sztukę. Był obecny na pokazie Fashion Week oraz zwiedzał światowe muzea. - Ze sztuką zderzyłem się dopiero w wieku 20 lat, wcześniej w ogóle mnie to nie interesowało. Był taki moment, że przegrałem w pierwszej rundzie turnieju ATP 1000 w Rzymie i byłem bardzo zdołowany. To był mój szósty tydzień z rzędu w Europie i czułem się trochę zagubiony, samotny. Wiedziałem, że zaraz znów muszę zmienić lokację i udać się na Roland Garros, chciałem się zresetować - wspomniał w jednym z wywiadów.

Do gry wrócił w listopadzie 2023 roku, ale po rozegraniu tylko jednego meczu w Challengerze w Charlottesville wycofał się z rywalizacji na kolejne długie miesiące. Tym razem dokuczał mu nadgarstek. - Trafiłem do złego chirurga, coś schrzanił i w okolicy doszło do zakażenia, ból był nie do zniesienia. Nie mogłem spać, bolało mnie ramię i dłoń, potrzebowałem drugiej operacji, co spowodowało później problemy z gipsem na ramieniu i problemy nerwowe - przyznał Amerykanin. Słuch o 26-latku zaginął, aż do połowy lipca, gdy otrzymał dziką kartę do turnieju ATP 250 w Newport w Stanach Zjednoczonych. To tegoroczne "ostatki" na kortach trawiastych. 

Reilly Opelka - sklasyfikowany aktualnie na 1187. miejscu na świecie - w pierwszych dwóch rundach ograł w trzech setach Francuzów: Constanta Lestienna (94. ATP) oraz Adriana Mannarino (25. ATP). Zwłaszcza to drugi zwycięstwo mogło szczególnie imponować. W ćwierćfinale zmierzył się z Mackenzie’m McDonaldem (99. ATP). Znów nie był faworytem w tym starciu i wydawało się, że fizycznie będzie mu trudno wytrzymać kolejny długi mecz, ale 26-latek znów zadziwić. Przegrał pierwszego seta 4:6, ale potrafił odwrócić losy spotkania. Kolejny partie wygrał 6:3, 6:4. Posyłając 27 asów, zameldował się w półfinale imprezy w Newport.

To historyczna chwila, albowiem jak podaje znany tenisowy internauta Olly, 1187. zawodnik na świecie Reilly Opelka został najniżej sklasyfikowanym graczem w HISTORII ATP TOUR, który dostał się do półfinału turnieju głównego.

- Po prostu bycie na korcie, to jest najlepsza część. Był czas, kiedy nie byłem pewien, czy to się powtórzy. Myślałem o zakończeniu kariery, jestem gotowy to zrobić, bo zawsze byłem bardzo świadomy wszystkiego, co mi się przydarzyło. Myślę, że w niektórych sytuacjach jestem dobry w wydobywaniu tego, co najlepsze, ale w tym przypadku byłem w pełni przygotowany na zakończenie gry - podsumował Opelka. Amerykanin w półfinale zmierzy się ze swoim rodakiem Alexem Michelsenem (61. ATP). 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.