Jeżeli jakikolwiek bukmacher miał w ofercie postawienie na taki skład finału Wimbledonu i ktoś się na to zdecydował, to zasoby finansowe na koncie takiej osoby musiały się ostatnio znacznie powiększyć. Jelena Rybakina, Ons Jabeur, Coco Gauff, może trawiaste przełamanie Igi Świątek. To one stały w pierwszym rzędzie do sukcesu, tymczasem każda z nich prędzej czy później odpadała.
Warto się przyjrzeć przede wszystkim Krejcikovej. Czeska do czasu przenosin na trawę grała bardzo słaby sezon. Jedyny dobry występ zanotowała podczas Australian Open, gdzie doszła do ćwierćfinału (porażka z Aryną Sabalenką). Okres gry na mączce zawaliła kompletnie, przegrywając wszystkie cztery mecze, jakie rozegrała na tej nawierzchni, włącznie z tym w pierwszej rundzie Roland Garros z Viktoriją Golubić. A przecież jest mistrzynią tego turnieju z 2021 roku. Po przenosinach na trawę też nie było idealnie. Gładka porażka w ćwierćfinale w Birmingham z Anastazją Potapową i przegrana w pierwszej rundzie w Eastbourne z Leylah Fernandez.
Tymczasem na Wimbledonie kompletny wystrzał formy. Zupełnie inna zawodniczka. Krejcikova w drodze do finału wyrzuciła choćby rozjeżdżającą wcześniej wszystkich Jelenę Ostapenko i to w dwóch setach (6:4, 7:6(4)). Natomiast w półfinale zatrzymała kolejną wielką faworytkę, czyli Jelenę Rybakinę po dwugodzinnym boju, w którym przegrywała już 0:1 w setach (3:6, 6:3, 6:4).
Jej rywalka Jasmine Paolini zagra w swoim drugim wielkoszlemowym finale z rzędu. Zawodniczka, która przed 2024 rokiem nie przeszła na takim turnieju drugiej rundy, w przeciągu nieco ponad miesiąca drugi raz zagra o tytuł. Na Roland Garros szans nie dała jej Iga Świątek (2:6, 1:6), ale tutaj to wręcz Włoszkę można postrzegać jako faworytkę. Mająca polskie korzenie (i mówiąca po polsku) Paolini doszła do finału trochę szczęśliwie, bo gdyby Madison Keys w 1/8 finału nie doznała urazu, to zapewne dokończyłaby dzieła przy stanie 5:2 w trzecim secie.
Ale bez odrobiny szczęścia w sporcie się też niczego nie osiągnie. Natomiast Włoszka choćby w ćwierćfinale zniszczyła w niecałą godzinę pogromczynię Coco Gauff, czyli Emmę Navarro (6:2, 6:1) i przetrwała piekielną, trzygodzinną wojnę z Chorwatką Donną Vekić (2:6, 6:4, 7:6(8)). Paolini i Krejcikova zmierzyły się ze sobą wcześniej tylko raz, lecz dawno temu, bo w kwalifikacjach do Australian Open 2018. Czeszka wygrała wówczas bez problemu 6:2, 6:1. Jednak wiemy, że dziś to są zupełnie inne zawodniczki.
Finał Wimbledonu Jasmine Paolini - Barbora Krejcikova odbędzie się w sobotę 13 lipca o 15:00. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport 1 oraz Polsat Sport 1 Premium. W Internecie mecz będzie można obejrzeć poprzez Polsat Box Go. Zapraszamy też do śledzenia naszej relacji tekstowej na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.