57 minut i koniec! Błyskawiczny mecz Polki o półfinał Wimbledonu

Piękny sen Moniki Stankiewicz na juniorskim Wimbledonie dobiegł końca. Polka kapitalnie radziła sobie na imprezie, pokonując faworyzowane rywalki, ale w ćwierćfinale zatrzymała ją Emerson Jones. 18-latka miała ogromne problemy z własnym serwisem, z czego bezwzględnie korzystała Australijka i przełamywała ją. Ostatecznie mecz trwał niespełna godzinę, a Stankiewicz udało się urwać zaledwie pięć gemów.

Przed Wimbledonem nadzieje polskich kibiców na sukces były ogromne. I nie chodziło tylko o seniorską rywalizację, gdzie walczyli m.in. Iga Świątek czy Hubert Hurkacz, ale i o juniorów. Tomasz Berkieta zameldował się w 1/8 finału, ale tam dość nieoczekiwanie przegrał z Rafaelem Jodarem i to wyraźnie, bo 0:6, 3:6. Dalej, bo do ćwierćfinału dotarła Monika Stankiewicz.

Zobacz wideo Iga Świątek: Tata na siłę zabierał nas na treningi [Fragment rozmowy z 2018 roku]

18-latka była prawdziwym objawieniem turnieju. Bez większych problemów rozprawiała się z kolejnymi rywalkami, nie tracąc nawet seta. Pokonała m.in. typowaną do końcowego triumfu Hannah Klugman. Młoda Brytyjka była bliska wejścia do drabinki głównej seniorskich zmagań. Wygrała nawet w kwalifikacjach z Lindą Fruhvirtovą, ale później musiała uznać wyższość Alycii Parks. I polegała też w starciu ze Stankiewicz w II rundzie 2:6, 6:7 (8). 

Półfinał nie dla Moniki Stankiewicz. Polka rozbita. Serwis był jej piętą achillesową

W piątek na drodze Polki stanęła rozstawiona z numerem trzy Emerson Jones. Choć Stankiewicz nie była faworytką, to kibice wierzyli, że sprawi kolejną sensację. Tym razem jednak się nie udało. Od początku rywalizacji nasza rodaczka miała spore problemy z utrzymaniem serwisu. 

Dość powiedzieć, że udało jej się to tylko raz - w gemie numer cztery. W pozostałych Australijka ją przełamywała. Polka popełniła aż cztery podwójne błędy przy tylko jednym asie. Rywalka też nie była nieomylna. W trzecim gemie dała się przełamać Stankiewicz. W kolejnych minutach grała jednak zdecydowanie pewniej i precyzyjniej. Tym samym nasza rodaczka przegrała 2:6.

W drugiej partii obraz rywalizacji nie uległ zmianie. Znów Polka miała problemy przy własnym podaniu. Popełniła aż pięć podwójnych błędów. Tym razem nie udało jej się zaserwować ani jednego asa. W drugim gemie została przełamana. I choć była w stanie zagrozić również Australijce, wypracowując break pointa w piątym gemie i go wykorzystując, po chwili doprowadzając do wyrównania (3:3), to nie potrafiła odwrócić losów rywalizacji.

W gemie numer osiem znów znalazła się w poważnych tarapatach. Przy własnym podaniu przegrywała już 0:40. Obroniła jednego break pointa, ale przy drugiej próbie już nie dała rady. A po chwili Jones własnym serwisem zamknęła ten set 6:3, a także i mecz 2:0. Starcie trwało zaledwie 57 minut.

Monika Stankiewicz - Emerson Jones 2:6, 3:6

Mimo porażki Stankiewicz może być z siebie dumna. Większe szanse na sukces dawano Berkiecie, który na tegorocznym Roland Garros zameldował się w finale. A jednak Polka poradziła sobie lepiej od kolegi z reprezentacji. 

Więcej o: