Aż dwie godziny i 54 minuty trwał pierwszy półfinał Wimbledonu: Jasmine Paolini (Włochy, 7. WTA) - Donna Vekić (Chorwacja, 37. WTA) i zakończył się super tie-breakiem w trzecim secie. W drugim spotkaniu kibice w Londynie również mieli wielkie emocje. Losy pojedynku Barbora Krejcikova (Czechy, 32. WTA) - Jelena Rybakina (Kazachstan, 4. WTA) rozstrzygnęły się dopiero w trzecim secie. Obie zawodniczki do stanu 3:3 pewnie wygrywały swoje podania. W siódmym gemie Rybakina zagrała fatalnie - miała dwa niewymuszone błędy - z forhendu i przy skrócie przy siatce, źle oceniła też jedną z akcji, poszła do siatki i została z łatwością minięta. W efekcie została przełamana i przegrywała 3:4. Nie potrafiła już odrobić strat. W dziesiątym gemie Czeszka wygrała swoje podanie do zera, cieszyła się ze zwycięstwa i awansu do drugiego finału turnieju wielkoszlemowego (Roland Garros 2021).
- To niewiarygodne, co się dziś wydarzyło. Jestem bardzo dumna z gry i walki, jaką podjęłam. Nie wiem, jak to zrobiłam, bo przegrywałam 0:4 i cieszyłam się, że udało się wygrać gema. W drugim secie złapałam swoje momentum i chciałam, by trwało jak najdłużej i tak się stało. Nigdy nie sądziłam, że awansuje do finału Wimbledonu w singlu - powiedziała Krejcikova po zakończeniu spotkania. W trakcie wywiadu na chwilę się odwróciła i miała łzy w oczach.
Pierwszy set należał zdecydowanie do Jeleny Rybakiny. Kazaszka prowadziła już 4:0. Przy stanie 5:2 i serwisie Czeszki miała nawet dwie piłki setowe. Przy pierwszej Rybakina popełniła fatalny błąd - nie skończyła prostego forhendu przy siatce. Aż się sama zdziwiła po tym kiksie. W efekcie nie przełamała rywalki. Potem jednak zakończyła seta przy swoim podaniu. Rybakina wygrała go zasłużenie. Miała więcej wygranych punktów po pierwszym (68-47 proc.) i drugim podaniu (41-27 proc.). W dodatku zdecydowanie częściej przejmowała inicjatywę na korcie, częściej ryzykowała, a rywalka grała pasywnie. Kazaszka miała aż 19 winnerów, przy zaledwie trzech rywalki. Kazaszka popełniła dwa razy więcej niewymuszonych błędów (15-7).
- Brakuje Czeszce solidności, by bardziej przeciwstawić się rywalce. Mam wrażenie, że nie ma żadnego pomysłu, jak dobrać się do rywalki, która tak dobrze się czuje w tegorocznym Wimbledonie. Rybakina nie gra wybitnego meczu, a i tak pewnie wygrała seta - mówili komentatorzy Polsatu Sport.
Drugi set miał inny przebieg. Czeszka wciąż męczyła się przy swoich gemach serwisowych, ale była już zdecydowanie bardziej aktywna, częściej atakowała, stosowała różne zagrania na korcie. W trzech pierwszych gemach musiała bronić po jednym break-poincie. Za każdym razem potrafiła jednak wyjść z opresji. Mało tego - w szóstym gemie skorzystała z trzech błędów Rybakiny (podwójny błąd i dwa auty w wymianach) i przełamała Kazaszkę!
Wielkie emocje były w końcówce tego seta. Przy stanie 5:3 Czeszka serwowała, by doprowadzić do trzeciej partii. Prowadziła już 40:0, ale przegrała trzy akcje z rzędu! Krejcikova w tym gemie zmarnowała aż pięć piłek setowych, a aż trzy zmarnowała po podwójnych błędach serwisowych! Po trzecim takim błędzie bardzo głośno krzyknęła z niezadowolenia.
Krejcikova w tym secie miała już więcej winnerów (14-9) i popełniła mniej niewymuszonych błędów (11-14). A potem doszło do trzeciej partii, którą opisaliśmy już wyżej.
Krejcikova w sobotę w finale Wimbledonu zagra z Włoszką Jasmine Paolini (7. WTA), która po pasjonującym, blisko trzygodzinnym meczu pokonała Chorwatkę Donną Vekić (Chorwacja, 37. WTA), 2:6, 6:4, 7:6 (10:8).
- To będzie wielka walka. Rywalka jest wojowniczką i czeka nas wielki finał - dodała Czeszka.