Były lider rankingu sam ma spore kłopoty ze zdrowiem. 37-latek nie wystąpił na Wimbledonie w singlu, ale zagrał w deblu ze swoim bratem Jamiem Murrayem. Przegrali w pierwszej rundzie z parą Rinky Hijikata/John Peers 6:7, 4:6. Po tym spotkaniu wiele gwiazd tenisa przybyło na kort główny, by oddać część Murray’owi. W tym gronie znaleźli się także m.in. Iga Świątek i Novak Djoković. Atmosfera bardzo podniosła, a organizatorzy jakby przewidzieli, że to może być ostatni mecz byłego mistrza wielkoszlemowego na Wimbledonie.
Decyzja Raducanu o wycofaniu się z miksta wywołała lawinę komentarzy. Jako Sport.pl rozmawiamy z brytyjskim dziennikarzem Adamem Addicottem z portalu Ubitennis.net, który przebywa w ostatnich dniach na kortach w Londynie. - Gdy po raz pierwszy usłyszałem o wycofaniu Emmy, byłem naprawdę zaskoczony, ponieważ na początku tego tygodnia powiedziała dziennikarzom, że gdy Andy ją zapytał, odpowiedziała "tak" bez żadnych wątpliwości - przyznaje Addicott.
I dodaje: "Jej dokładne słowa na temat miksta z Andym brzmiały: "Myślę, że niektóre rzeczy są ważniejsze niż tylko tenis. Myślę, że niektóre rzeczy zapadają w pamięć raz na całe życie i zostają z nami do końca. Możliwość gry na Wimbledonie z Andym Murrayem to coś nieprawdopodobnego".
Brytyjczycy są bardzo podzieleni w reakcji na ruch tenisistki. "Daily Mail" napisał wprost: "Emma Raducanu kończy karierę Andy’ego Murraya na Wimbledonie po tym, jak wycofała się z miksta". - Bardziej niż zrozumiałe, że zdecydowała się wycofać - napisał z kolei na Twitterze Greg Rusedski, były brytyjski tenisista.
Raducanu wskazała, że odczuwa ból w nadgarstku i z tego powodu musiała zrezygnować z gry w parze z Murrayem. - Należy pamiętać, że Emma cierpiała już na problemy z nadgarstkiem, dlatego będzie bardziej ostrożna niż inni zawodnicy. W zeszłym roku przeszła operację usunięcia narośli kości - zwanych guzami nadgarstka - z dłoni, które powodowały ciągły ból podczas ćwiczeń - tłumaczy Adam Addicott.
Nie raz zdarzało się już, że najlepsi singliści zgłaszali się w Wielkim Szlemie także do debla czy miksta, ale gdy zachodzili wysoko w grze pojedynczej, zaczynali wycofywać się z innych konkurencji. Singiel traktowali priorytetowo, co nie powinno dziwić. W przypadku Emmy Raducanu całe zamieszanie dotyczy jednak faktu, że Andy Murray stracił szansę zagrać co najmniej jeszcze jeden mecz na Wimbledonie. To wywołuje takie emocje w środowisku tenisowym, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii.
- Opinia publiczna nie wie, jak zaczął się obecny ból. Jeśli jest to zupełnie nowa sytuacja, jej wycofanie się jest bardziej zrozumiałe. Gdyby to był jednak nawracający problem z ostatnich tygodni to pytanie, dlaczego w ogóle Emma zgłaszała się do miksta? - zastanawia się dziennikarz Ubitennis.
Emma Raducanu gra nadspodziewanie dobrze w tegorocznym singlowym Wimbledonie. Jako 135. dziś tenisistka świata musiała liczyć na "dziką kartę" od organizatorów. Wykorzystuje szansę, jest już w czwartej rundzie imprezy. - Być może powodem wycofania się jest chęć utrzymania najlepszej formy przed kolejnymi meczami turnieju gry pojedynczej, w którym ma naprawdę spore możliwości. Będzie wielką faworytką w starciu z Lulu Sun (123. WTA), a blisko niej w drabince są także Paula Badosa i Donna Vekić, z którymi może sobie poradzić - wskazuje Addicott.
I dodaje: "Myślę, że to bardzo odważne posunięcie Emmy, ale być może pokazuje, jak poważnie traktuje swoje szanse w singlu. W ciągu ostatniego miesiąca pokonała już dwie rakiety z top 10 WTA (na Wimbledonie Marię Sakkari, w Eastbourne Jessicę Pegulę - przyp.red). Z pewnością ma w tym roku szanse w Londynie, biorąc pod uwagę nawierzchnię i fakt, że ostatnie siedem edycji imprezy wygrywało siedem różnych tenisistek. Może zajść daleko, pod warunkiem że problemy z nadgarstkiem, na które cierpi, nie są wielkie."
Oliwy do ognia dolała Judy Murray, matka Andy’ego, trenerka tenisa. Najpierw Marcus Buckland, prezenter sportowy Prime Video, komentując decyzję Emmy Raducanu, napisał na Twitterze: "Zdumiewająca wiadomość, że Emma Raducanu wycofała się z meczu miksta z Andym Murrayem. Powołuje się na ból w prawym nadgarstku. Oznacza to, że Murray rozegrał swój ostatni mecz na Wimbledonie. Jaka szkoda!"
Judy Murray odpowiedziała na to krótko: "Tak, zdumiewające". Ta krótka wiadomość wywołała masę spekulacji i interpretacji sugerujących, że Raducanu co najmniej zaskoczyła obóz Murraya swoją decyzją. Dzień później jego matka dodała kolejny wpis: "Nie jestem pewna, czy ktokolwiek w dzisiejszych czasach rozumie sarkazm". To prawdopodobnie nawiązanie do poprzedniego postu. Próba wytłumaczenia, że nie chciała w żaden sposób obwiniać tenisistki czy rzeczywiście sarkazm?
Jakby tego było mało, Judy Murray wrzuciła też na Instagrama relację z cytatem z Sereny Williams, która podkreślała przed laty, jak ważne było dla niej wystąpić w parze z Andym Murrayem.
- Myślę, że Judy nie spodziewała się takiej reakcji, jaką wywołała swoim wpisem. To był tylko tweet i tak naprawdę trudno powiedzieć, co sądzi o tej sytuacji. Niektórzy interpretują to teraz, jak próbę załagodzenia sytuacji, która powstała po jej pierwszym komentarzu - mówi Adam Addicott.
I kończy: "Oczywiście nie wszystkim spodobała się decyzja Emmy i myślę, że ona sama to rozumie. Wiedziała, że jest wysoce prawdopodobne, że będzie miała okazję zagrać w ostatnim meczu Andy'ego na Wimbledonie. Zauważam rozłam wśród fanów, a ci po jej stronie zwracają uwagę na liczne kontuzje".