Iga Świątek nie miała szczęścia podczas losowania drabinki głównej Wimbledonu, ale jak na razie radzi sobie przyzwoicie. Już na start bez większych problemów rozprawiła się z mistrzynią wielkoszlemową Sofią Kenin - 6:3, 6:4. Seta nie straciła też w starciu z Petrą Martić. W III rundzie zmierzy się z Julią Putincewą, z którą ma korzystny bilans bezpośrednich spotkań. I choć mecz jeszcze się nie rozpoczął, to Polka już poznała kolejną przeciwniczką, z którą zagra w przypadku zwycięstwa z Kazaszką. Wyłoniło ją starcie Bernardy Pery z Jeleną Ostapenko.
Z pewnością wielu kibiców Świątek liczyło, że zwycięsko z tego pojedynku wyjdzie Pera. W końcu Polka ma z nią korzystny bilans spotkań - panie mierzyły się trzykrotnie i za każdym razem górą była nasza rodaczka. Zupełnie inaczej wyglądają jej statystyki z Łotyszką. Cztery mecze i cztery porażki. Ostatecznie jednak marzenia fanów się nie spełniły.
Mecz Ostapenko z Perą był dość jednostronny. Już w I secie Łotyszka pokazała moc. W pierwszym gemie wypracowała break pointa i natychmiast go wykorzystała. Podobnie było w gemie numer pięć i siedem. Amerykance udało się tylko raz utrzymać własny serwis. Raz była też bliska przełamania Ostapenko - miała trzy break pointy w czwartym gemie, ale żadnego z nich nie wykorzystała. Tym samym to Łotyszka wygrała aż 6:1. Cały set trwał zaledwie 27 minut.
Druga partia nie zaczęła się najlepiej dla "koszmaru" Świątek. Już na start została przełamana, a następnie Pera utrzymała własny serwis, dzięki czemu prowadziła 2:0. Wydawało się, że Amerykanka powoli wraca do gry. Był to jednak chwilowy przebłysk Pery. Po chwili sytuacja wróciła do normy. Ostapenko szybko przełamała przeciwniczkę i doprowadziła do wyrównania (2:2).
Łotyszka grała zdecydowanie pewniej i popełniała mniej błędów. To też zaowocowało kolejnymi wygranymi akcjami. W gemie numer sześć znów przełamała rywalkę i prowadziła już 4:2. Wówczas w jej grę wkradło się trochę nerwowości. I dała się Perze przełamać. Kryzys szybko jednak minął. Już w ósmym gemie ponownie wygrała przy serwisie Amerykanki i stanęła przed szansą na zamknięcie meczu. I z tej szansy skorzystała perfekcyjnie, wygrywając 6:3. Mecz trwał zaledwie 61 minut!
Tym samym to Ostapenko awansowała do IV rundy, co nie jest dla Świątek najlepszą informacją. Tym bardziej że Łotyszka wydaje się rozpędzona. To kolejne szybkie zwycięstwo dla niej na Wimbledonie. W II rundzie w zaledwie 50 minut rozprawiła się z Darią Snigur. Jeśli Polka wygra z Putincewą, to postara się w końcu zatrzymać Ostapenko i to po raz pierwszy w karierze.