Opady deszczu wymusiły przerwanie meczu Huberta Hurkacza z Radu Albotem. Wrocławianinowi nie wiodło się do czasu wstrzymania gry, przegrał pierwszego seta.
To miał być polski wtorek na kortach Wimbledonu. Do gry wejść mieli Hubert Hurkacz, Iga Świątek, Magda Linette i Magdalena Fręch, czyli cała czwórka naszych reprezentantów w wielkoszlemowym turnieju.
Hurkacz zaczął mecz, ale po 61 minutach trzeba było go przerwać przez mocniejszy opad deszczu. Niewykluczone, że w dalszej części dnia ponownie dojdzie do takiej sytuacji, bo prognozy nie są optymistyczne.
Późnym popołudniem, a nawet wieczorem, mają zagrać Linette i Fręch, których rywalkami będą odpowiednio Elina Switolina (kort nr 18) i Beatriz Haddad Maia (kort nr 14). W obu przypadkach byłyby to spotkania ostatnie na tych kortach. Planowo miały się zacząć ok. godz. 18:00. W związku z opadami ta godzina zapewne się zmieni.
Do tego należy pamiętać też, że na bocznych kortach nie ma sztucznego oświetlenia. Jeśli ich mecze zostaną przeniesione na większe, zadaszone korty, to Linette i Fręch mogą grać maksymalnie do północy czasu polskiego. Dlaczego? Ponieważ organizatorzy od lat nie zezwalają na grę w środku nocy ze względu na chęć uszanowania ciszy nocnej. To też swego rodzaju tradycji Wimbledonu.
W takim wypadku dokończenie spotkań nastąpi w środę, ale w najgorszym wypadku oba mecze mogą zacząć się jutro. Plan gier na trzeci dzień turnieju poznamy we wtorek w godzinach wieczornych.
Wimbledon potrwa do 14 lipca.