Poruszenie wokół wielkiej rywalki Świątek. Wycofała się tuż przed Wimbledonem

Jelena Rybakina niedawno musiała kreczować z powodów zdrowotnych w spotkaniu z Victorią Azarenką na turnieju WTA w Berlinie. Teraz pojawiły się kolejne niepokojące informacje na jej temat. Okazuje się, że Kazaszka zrezygnowała również z udziału w zawodach WTA w Eastbourne. I to tuż przed startem wielkoszlemowego Wimbledonu.

Jelena Rybakina (4. WTA) nie ma za sobą zbyt udanego okresu. Nieoczekiwanie szybko pożegnała się z Rolandem Garrosem. Odpadła już w ćwierćfinale po porażce 2:6, 6:4, 4:6 z Jasmine Paolini (7. WTA). Niedawno rozpoczęła przygotowania do zbliżającego się Wimbledonu i w tym celu wzięła udział w zawodach WTA w Berlinie. 

Zobacz wideo Courteney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek

Problemy Jeleny Rybakiny. Kazaszka wycofała się z turnieju

Rybakina w ćwierćfinale tego turnieju zmierzyła się z Victorią Azarenką (16. WTA). Kazaszka w pewnym momencie zaczęła popełniać fatalne błędy. Trzy razy z rzędu wyrzuciła piłkę w aut, po czym przykucnęła i złapała się za głowę. Po chwili ze łzami w oczach skierowała się w stronę ławki, a następnie musiała kreczować. 

Niedługo później pojawiły się kolejne niepokojące informacje na temat zdrowia tenisistki. Okazało się, że Rybakina wycofała się z trwających zawodów WTA w Eastbourne, gdzie zmagania miała rozpocząć od drugiej rundy. Portal Tennis.com uspokoił jednak jej fanów i przekazał, że powodem rezygnacji z udziału w tym turnieju nie były problemy zdrowotne, ale "zmiana harmonogramu". Jej miejsce w rozgrywkach zajęła Sofia Kenin (39. WTA). 

Przypomnijmy, że na turnieju WTA w Eastbourne rywalizuje Magda Linette (46. WTA). Polka w pierwszej rundzie wyeliminowała Anastazję Pawluczenkową (25. WTA). Teraz będzie ją czekać starcie z Karoliną Muchovą (35. WTA) lub Eliną Awanesian (81. WTA). 

Rybakina dzięki wycofaniu się z zawodów będzie miała więcej czasu na przygotowanie się do zbliżającego się Wimbledonu. Ten wielkoszlemowy turniej rozpocznie się już 1 lipca. Kazaszka triumfowała w nim dwa lata temu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.