Niesamowity triumf wielkiej rywalki Świątek. Obroniła pięć piłek meczowych w finale!

Remis po dwóch setach i już 1:4 w trzeciej partii? Dla Jessiki Peguli to żaden problem! Amerykanka dokonała wspaniałego powrotu w finale z Anną Kalinską, obroniła aż pięć piłek meczowych i ostatecznie wygrała turniej WTA 500 w Berlinie 6:7(0), 6:4, 7:6(3). To dla niej pierwszy w karierze tytuł na kortach trawiastych oraz zwiastun tego, że na zbliżającym się Wimbledonie będzie niezwykle groźna.

Tegoroczny berliński finał był dla obu uczestniczek szansą, by dokonać czegoś po raz pierwszy. Jessica Pegula nigdy wcześniej nie wygrała turnieju na trawie. Nie była nawet w finale, a wszystkie dotychczasowe cztery tytuły zdobywała na kortach twardych. Anna Kalinska z kolei walczyła o swój pierwszy tytuł w cyklu WTA. Jak dotąd w finale grała raz, w tym roku w Dubaju, gdzie przegrała w trzech setach z Jasmine Paolini. 

Zobacz wideo Spięcie na konferencji Polaków: A ty co byś zrobił?!

Pegula przespała pierwszego tie-breaka. Ale jak się obudziła...

Wcześniej Amerykanka wraz z Rosjanką zmierzyły się raz. Pegula wygrała wówczas w trzech setach, ale było to w Waszyngtonie w 2019 roku. Obie zawodniczki były wtedy w innych miejscach swojej kariery. Nie zmieniało to faktu, iż mecz zapowiadał się bardzo wyrównanie. Pegula w półfinale ograła w dwóch partiach swą rodaczkę Coco Gauff (7:5, 7:6 (2)), a Kalinska po trzysetowym boju wyeliminowała Wiktorię Azarenkę (6:1, 6:7(3), 6:1). 

Pierwszego seta wygrała Rosjanka. Obie zdecydowanie nie imponowały w nim serwisem, bo przełamywały się wzajemnie aż po trzy razy. Natomiast od stanu 3:1 dla Peguli, aż pięć kolejnych gemów wygrywała ta, która akurat była przy returnie. Taka wymiana "prezentów" doprowadziła do tie-breaka, ale Amerykanka go kompletnie zawaliła i przegrała do zera.  Zemściła się jednak już w kolejnej partii. W decydującym momencie wykorzystała chwilę słabości rywalki przy serwisie i przełamała ją już pierwszym breakpointem, doprowadzając do stanu 4:3. Nie zmarnowała tej szansy, ostatecznie wygrywając 6:4

Kalinska ma czego żałować. Pegula dokonała powrotu godnego Świątek z Osaką

Decydujący set był prawdziwym rollercoasterem. Kalinska prowadziła już 4:1 i wydawało się, że nic nie może jej zatrzymać na drodze do zwycięstwa. Ale nic z tych rzeczy! Pegula w dosłownie ostatnim momencie odrobiła stratę przełamania, a przy stanie 5:4 dla rywalki obroniła aż cztery piłki meczowe i doprowadziła do remisu. Rosjanka miała jeszcze jednego meczbola przy wyniku 6:5, ale i tym razem nie postawiła kropki nad "i". Wszystko rozstrzygnął tie-break, którego tym razem Amerykanka nie przespała. Po chwilowych kłopotach na początku wrzuciła wyższy bieg i od stanu 2:3 wygrała pięć piłek z rzędu, cały mecz, a co za tym idzie cały turniej!

Dla Peguli to pierwszy w karierze tytuł na trawie i wyraźny sygnał, że będzie w ścisłym gronie faworytek do wygrania Wimbledonu. Smakuje o tyle lepiej, że za 30-latką spore kłopoty zdrowotne, przez które ominęła cały sezon na mączce. Kalinska natomiast w premierowy indywidualny triumf w zawodach WTA musi jeszcze poczekać. Berlińska wygrana nie zmieniła piątej pozycji Amerykanki w rankingu WTA, ale pozwoliła jej odskoczyć od Markety Vondrousovej na niespełna 600 punktów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.