Świątek jeden wyczyn Sereny Williams pobiła, inny powtórzyła. "Coś niesamowitego"

Po ostatniej piłce wygranego finału Roland Garros Iga Świątek padła na kolana, ale to ona ma teraz u stóp cały świat. Ten triumf - biorąc pod uwagę dwa czynniki - można uznać za coś, co było właściwie nieuniknione. Niesamowite bilanse - 35-2 i 84-10 - mówią same za siebie. Polka dołączyła do nowego elitarnego grona, w którym jest m.in. Roger Federer. Pobiła też jeden wyczyn Sereny Williams, a inny powtórzyła.

Królowa ziemi, królowa Paryża - te określenia Iga Świątek słyszała już nieraz. W sobotę po raz kolejny w tym roku 23-letnia Polka potwierdziła, że nieprzypadkowo do niej przylgnęły. W finale Roland Garros pokonała Jasmine Paolini 6:2, 6:1. Jej zwycięstwa spodziewało się wielu, w tym legendy tenisa. Ale takiego sezonu jak obecny na ukochanej "mączce" jeszcze nie miała.

Zobacz wideo Courteney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek

Niesamowite liczby Świątek. Henin i Davenport wiedziały, czego się spodziewać

- Jak opisałabyś swój poziom pewności siebie na kortach ziemnych? - zapytał Świątek jeden z dziennikarzy w czwartek po awansie do finału paryskiej imprezy. Ona wzruszyła wtedy tylko ramionami i rzuciła krótko w swoim stylu: "Wysoki", wywołując śmiech na sali. Polka się nad tym nie rozwodziła, ale przyznała to, co w jej przypadku, oczywiste. Bo trudno o brak wielkiego komfortu, jeśli w szóstym starcie w jednym z czterech najbardziej prestiżowych turniejów na świecie po raz czwarty jesteś w finale, a na koncie masz już trzy tytuły. Do tego pełny bilans meczów to 34-2, a od sobotniego popołudnia 35-2.

I choć tenisistka pracująca z trenerem Tomaszem Wiktorowskim najbardziej upodobała sobie "mączkę" w Paryżu, to bryluje także na tej w innych miastach. Jej statystyki dobitnie to potwierdzają - w całej karierze wygrała 84 spotkania na tej nawierzchni, przegrywając zaledwie 10. Bilans z ostatnich dwóch lat jeszcze mocniej pokazuje jej dominację - 57-4.

I choć nigdy nie można wręczać pucharu przed finałem, to nie dziwią słowa legend sprzed sobotniego meczu. Mająca w dorobku siedem tytułów wielkoszlemowych Belgijka Justine Henin przyznała dość brutalnie dla reszty stawki, że na ziemi Polka nie ma obecnie zbytnio konkurencji, a będąca triumfatorką trzech takich turniejów Amerykanka Lindsay Davenport, że nie da się być większą faworytką w finale wielkoszlemowym niż Świątek w Paryżu.

A takiego sezonu jak teraz na "cegle" 23-latka jeszcze nie miała - wygrała 21 meczów, przegrywając zaledwie jeden. W trzech wcześniejszych latach miała - odpowiednio - bilans: 12-2 (2021), 18-1 (2022) i 19-2 (2023). Tym "rodzynkiem" teraz był półfinał w Stuttgarcie, w pierwszym starcie na tej nawierzchni. Zaraz po halowym występie na "betonie" w Pucharze Billie Jean King w Szwajcarii. Potem były już tylko sukcesy - w Madrycie, Rzymie i Paryżu. Do stolicy Francji jeszcze wróci za niespełna dwa miesiące na igrzyska.

Występy Igi Świątek na kortach ziemnych w latach 2022-24

  • 2022: Stuttgart - tytuł, Madryt - nie startowała, Rzym - tytuł, Roland Garros - tytuł, Warszawa - ćwierćfinał
  • 2023: Stuttgart - tytuł, Madryt - finał, Rzym - krecz w ćwierćfinale, Roland Garros - tytuł
  • 2024: Stuttgart - półfinał, Madryt - tytuł, Rzym - tytuł, Roland Garros - tytuł, igrzyska - ?

Świątek - specjalistka od finałów. 23-latka w elitarnym towarzystwie legend

Nie tylko dominacja Polki na "cegle" sprawiła, że jej zwycięstwo wydawało się teraz tak pewne. Nie umniejszając nic Paolini (15.WTA), która na początku spotkania mocno i widowiskowo stawiała opór faworytce. Tyle że od połowy pierwszego seta debiutująca w meczu o taką stawkę Włoszka o polskich korzeniach już odbijała się tylko od ściany. Bo Świątek przyzwyczaiła, że w finałach zwykle nie zawodzi i pokazuje się w nich w najlepszym wydaniu (bilans 22-4, w tym 10-0 od ubiegłorocznego Rolanda). I tak też było teraz.

W tegorocznej edycji paryskiej imprezy szła jak burza od kluczowego momentu, którym okazał się już mecz drugiej rundy. W pamiętnym dreszczowcu z Japonką Naomi Osaką wyszła w decydującym secie ze stanu 2:5 i obroniła piłkę meczową. Od tego momentu wygrała 64 z kolejnych 71 gemów.

Dzięki sobotniemu zwycięstwu Świątek po raz trzeci triumfowała w Paryżu. Wcześniej dokonały tego tylko dwie tenisistki - Henin (2005-07) i Monica Seles (1990-92). Polka dołączyła także do innej elitarnej trójki - pierwsze pięć finałów wielkoszlemowych przed nią wygrali jedynie Seles (6-0) i Roger Federer (7-0).

Dzięki czwartemu zwycięstwu w Roland Garros klasyfikacji ograniczonej do Open Ery zrównała się także pod tym względem z Henin, a zostawiła w tyle takie tuzy jak: Seles, Serenę Williams, Margaret Court czy Arantxę Sanchez Vicario. Wyprzedzają ją tylko dwie wielkie gwiazdy - Chris Evert (7) i Steffi Graf (6). Polka powtórzyła też jeden z wyczynów Williams - legendarna Amerykanka jako ostatnia w 2013 roku wygrała trzy najbardziej prestiżowe imprezy na ziemi w sezonie (Madryt-Rzym-Roland Garros).

- Iga to szefowa. Wiemy, jak trudno jest wygrać ponownie jakiś turnieju i potem raz jeszcze oraz pozostać w topowej formie przez długi czas. Iga ma w sobie coś wyjątkowego pod tym względem. Jest naprawdę mocna i jeśli pozostanie zdrowa, zachowa motywację, to może tu jeszcze wiele wygrać - oceniła jeszcze przed sobotnim pojedynkiem Henin.

Kolejną okazję ku temu Świątek będzie miała już wkrótce - latem w turnieju olimpijskim. Lepszego zwieńczenia rywalizacji na "mączce" niż upragniony i wyczekiwany od dawna w polskim tenisie medal igrzysk nie mogłaby sobie wymarzyć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.