Płacząca w trakcie drugiego seta Coco Gauff to obrazek, który zapamiętamy na długo z tegorocznego Roland Garros. W półfinale z Igą Świątek Amerykanka nie wytrzymała. Bezpośrednim powodem silnych emocji była dyskusja z sędzią. W tle jednak koszt, jaki zapłaciła 20-latka w kolejnym spotkaniu z Polką. Koszt mentalny związany z kolejnym powodzeniem.
Po czwartkowym półfinale bilans Coco z Igą to już 1:11. Amerykanka powoli może mieć dość pytań na konferencjach prasowych przed meczami ze Świątek o ich rywalizację. Na razie to kompletnie nie układa się po myśli Gauff, choć przecież w połowie zeszłego roku wydawało się, że coś może drgnąć.
Wtedy to rozpędzona Coco Gauff pokonała Igę Świątek w imprezie WTA 1000 w Cincinnati. Chwilę później zwyciężyła w US Open, zdobywając pierwszy tytuł wielkoszlemowy w singlu w dorosłej karierze. Amerykanie zapewniali, że to będzie przełomowy moment w karierze ich tenisistki. Ale czy tak rzeczywiście było? Patrząc na występy w kolejnych miesiącach - niekoniecznie.
Gauff należy do czołówki, ale wygrana w Nowym Jorku nie sprawiła, że jej pozycja w kobiecym tenisie wyraźnie wzrosła. Najważniejsze mecze - z wyłączeniem finału US Open w ubiegłym roku - nadal przegrywa. Tylko w ostatnich miesiącach uległa Jessice Peguli w 1/2 WTA Finals, w półfinale Australian Open przegrała z Aryną Sabalenką, z Igą Świątek w walce o finał w Rzymie i teraz w Paryżu.
Nie zmieni tego nawet fakt, że Coco Gauff od poniedziałku zostanie wiceliderką rankingu WTA. Pierwszy raz w karierze będzie aż tak wysoko, bo dziś jest trzecia. Wyprzedzi Arynę Sabalenkę, która po odpadnięciu na etapie ćwierćfinału Roland Garros nie obroniła punktów za zeszłoroczny paryski półfinał. Gauff wskoczy na drugą pozycję na świecie, już tylko za Świątek. Ale czy realnie jest aż tak mocna, jak wskazuje to zestawienie kobiecego tenisa?
Starcia z polską tenisistką mówią co innego. Ostatnie dwa mecze między nimi w stolicy Włoch i Francji układały się całkiem podobne. Gauff próbowała, atakowała, chciała zdominować Polkę, a kończyło się jak zwykle. W Rzymie do stanu 4:4 obserwowaliśmy wyrównaną walkę, w Paryżu w drugim secie Amerykanka wyszła na 3:1 i mogła marzyć o wyrównaniu w setach.
- Obecnie Coco ma takie problemy z forhendem, że zwłaszcza na mączce ciężko jej zagrozić na stałe Idze Świątek. Mogliśmy to zaobserwować w półfinale Roland Garros, gdy w pierwszym secie chciała grać agresywnie i popełniła zdecydowanie za dużo niewymuszonych błędów. Gdy tak się dzieje, natychmiast traci pewność siebie, a inne elementy gry cierpią na tym - mówi Chris Oddo z portalu Tennis Majors.
Tak właśnie było, jak opisuje nasz rozmówca. W otwierającej partii półfinałowej Amerykanka naciskała, pojawiły się szanse na przełamanie Igi Świątek, ale masa błędów nie pomogła Gauff. W efekcie szybko zaczęła się gubić - także przy własnym podaniu, a potem przyszły wspomniane już łzy.
Kibice zastanawiają się często, jak to możliwe, że czołowa tenisistka świata może mieć takie problemy z jednym z podstawowych zagrań, jakim jest forhend. Czy rywalki tego nie widzą (nie licząc Igi Świątek)? Widzą, ale to Polka najlepiej potrafi wykorzystać słaby punkt Amerykanki. Pozostałe zawodniczki często są na tyle zdominowane przez Gauff, zwłaszcza z bekhendu, że nie stanowią dla niej wielkiego zagrożenia. Ponadto pamiętajmy, że większość tenisistek świata uderza piłkę wolniej niż nasza liderka rankingu, a Gauff zyskuje czas, by uniknąć forhendowych błędów.
Do tego dochodzi serwis, bardzo dobry ze strony Coco. Nie raz powyżej 200 km/h, co jak na standardy kobiecego tenisa robi wrażenie. Tylko że znów - na Idze Świątek, najlepiej returnującej tenisistce świata - to aż takiego wrażenia nie robi. Polka potrafi swobodnie odbijać najmocniejsze podania. Radzi sobie nawet z męskim serwisem, co najlepiej widzieliśmy na początku sezonu w drużynowym turnieju United Cup, gdy bez problemu odebrała podanie Alexandra Zvereva, finalisty tegorocznej edycji Roland Garros.
Chris Oddo dostrzega wszystkie mankamenty w grze Coco Gauff, ale jednocześnie apeluje do fanów tenisistki o spokój. - Myślę, że Coco ma dużo czasu, aby poprawić się w starciach z Igą i to jest najlepsza wiadomość.
- Musimy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, Coco skończyła dopiero 20 lat. Po drugie, właśnie rozpoznała, co musi poprawić - mówi amerykański dziennikarz. To nie tylko forhend, ale i lepsza gra przy siatce, bo jak na utytułowaną deblistkę w singlu niespecjalnie radzi sobie na woleju.
Coco Gauff pozostaje od kilku sezonów najmłodszą tenisistką w top 10 rankingu WTA. Iga Świątek jest od niej starsza o trzy lata. To ważny czynnik, który może Amerykanom dawać nadzieje, że ich rodaczka rzuci w końcu większe wyzwanie naszej tenisistce.
Spójrzmy bowiem, w jakim miejscu znajdowała się Świątek trzy lata temu. 2021 to był jej pierwszy rok po sensacyjnym zwycięstwie w Roland Garros. Dobiła wtedy do czołowej "10", ale nie raz brakowało jej stabilności, a stąd m.in. słabszy wynik na igrzyskach w Tokio czy emocjonalne reakcje w drugiej części sezonu, po którego zakończeniu rozstała się z ówczesnym trenerem Piotrem Sierzputowskim.
Gauff ma nadal gigantyczny potencjał. Dokładnie rok temu wszyscy eksperci bili na alarm, że przestała się rozwijać, aż nadeszło lato, w którym wygrała trzy turnieje, w tym wielkoszlemową imprezę w Nowym Jorku. Jeśli Amerykanka nie przestanie wierzyć, że może zbliżyć się do Polki, to nie można z góry przesądzać, że ich rywalizacja zawsze będzie układać się tak, jak dotychczas.
Roger Federer wygrał siedem z 10 pierwszych spotkań z Novakiem Djokoviciem. Dziś to Serb ma lepszy bilans ze Szwajcarem (27-23). Coco na pewno nie można skreślać, nawet jeśli czujemy, że jej pozycja w najnowszym rankingu będzie nieco zawyżona w stosunku do realnych dziś możliwości tenisistki.