Dwa mecze, na korcie spędzone łącznie 1 godzina i 42 minuty, wygrane 24 gemy, zaś przegrane tylko dwa. Iga Świątek znów jest w trybie niszczycielki czy może raczej, jak to nazwała angielska gazeta The Guardian, "patroszycielki". Polka rozjechała Anastazję Potapową i Marketę Vondrousovą w drodze do półfinału, wcześniej pokonując także Marie Bouzkovą. Korzysta tym samym z szansy, którą sama sobie dała wielkim powrotem już praktycznie z samego piekła w starciu z Naomi Osaką.
Właśnie do tego starcia oraz jego efektów odniosły się w rozmowie z oficjalną stroną Roland Garros polska legenda tenisa Agnieszka Radwańska oraz była finalistka paryskiego turnieju z 2015 roku, Czeszka Lucie Safarova. Obie grały w jednym wielkoszlemowym finale (Polka na Wimbledonie 2012) i obie przegrały je z Sereną Williams. Teraz z kolei wypowiedziały się na temat Igi.
Radwańska wyraźnie wskazała na starcie z Osaką jako punkt zwrotny całego turnieju dla Świątek. Nawet jeżeli liderka światowego rankingu nie myśli już o tamtym meczu, to z pewnością dał jej on bardzo dużo dobrego. "To jak dostać drugie życie, prawda? Ona była już prawie w domu, a mimo to nadal tu jest i gra wspaniały tenis. Iga już raczej nie rozpamiętuje tamtego starcia i dziś ono nie ma już bezpośredniego znaczenia. Ale na pewno po nim znów ma ten ogień, który moim zdaniem zaprowadzi ją do tytułu" - powiedziała Polka.
"Często gdy bronisz piłek meczowych w takim turnieju, łatwiej ci go potem nawet wygrać. Jeżeli przetrwasz coś takiego, sytuację, gdy już jesteś prawie pewna porażki, ale i tak wyjdziesz z niej zwycięsko, cała presja zazwyczaj znika. Przyzwyczajasz się dzięki temu do emocji, do warunków. Nie dziwi mnie, że Świątek gra po tym tak doskonale" - wtórowała jej Safarova. Jak przypomniała strona Roland Garros, Czeszka była o krok od wyeliminowania Chinki Li Na w trzeciej rundzie Australian Open 2014. Jednak jej rywalka przetrwała w podobnym stylu, co 10 lat później Świątek z Osaką i potem wygrała cały turniej.
Jednak Agnieszka Radwańska podkreśliła coś jeszcze. Związanego z rywalkami Igi i tym jaką nasza zawodniczka ma obecnie przewagę nad resztą stawki. "Widzę tę różnicę. Myślę, że chodzi przede wszystkim o to jak rywalki Świątek w ogóle wychodzą na mecz z nią. Nie zawsze istotny jest sam tenis, ale też to czy wierzysz zwycięstwo. Moim zdaniem niektóre z nich absolutnie w to nie wierzą. Osaka wierzyła, stąd mieliśmy tak zacięty mecz. Ale wiele z jej rywalek przegrywa mecz już w szatni" - oceniła Radwańska.
Czy Coco Gauff będzie potwierdzeniem słów legendy polskiego tenisa, czy może jednak zaatakuje z pełną mocą i rzuci Idze Świątek poważne wyzwanie? Przekonamy się już dziś o 15:00, gdy Polka z Amerykanką rozpoczną półfinałowe starcie.