Agnieszka Radwańska mówi o meczu Świątek - Potapowa. Króciutko

Agnieszka Radwańska jest w Paryżu po to, żeby oglądać mecze Roland Garros i żeby lada chwila zagrać tu w turnieju legend. W rozmowie z polskimi dziennikarzami była numer dwa światowego rankingu opowiedziała, jak nie zdążyła na wygrany przez Igę Świątek 6:0, 6:0 mecz z Anastasiją Potapową.

W czwartek na kortach Roland Garros znów będzie można zobaczyć Agnieszkę Radwańską. Tego dnia na drugim co do wielkości obiekcie - Court Suzanne Lenglen - niedawna gwiazda tenisa zacznie swój udział w turnieju legend.

Zobacz wideo Oto następczyni Igi Świątek?

W poniedziałek organizatorzy Roland Garros promowali wydarzenie, dając dziennikarzom możliwość spotkania się z częścią uczestników. Grupka polskich reporterów wykorzystała ten czas na rozmowę z Agnieszką Radwańską.

- Wyzwania są takie, żeby zagrać troszkę tenisa i nie zrobić sobie krzywdy - śmiała się była tenisistka. - W tym roku zagram debla z tą samą partnerką, co ostatnio, czyli z Lindsay Davenport, i miksta, z Sebastienem Grosjeanem - dodała.

Radwańska jest w Paryżu od kilku dni i zdążyła obejrzeć już kilka meczów. Oczywiście szczególnie chętnie śledzi spotkania Polaków.

- Jeżeli chodzi o Igę, to presja z niej trochę zeszła po meczu drugiej rundy z Naomi Osaką i dalej jest już tylko lepiej - mówi. - Akurat tak wyszło, że nie zdążyłam na jej ostatni mecz. Kilkoro Polaków grało wtedy swoje mecze [m.in. w turniejach juniorskich Tomasz Berkieta i Monika Stankiewicz] i wszystkich chciałam zobaczyć. U Igi było 6:0, 3:0, 30:0, gdy się zorientowałam i już nie zdążyłam - zaskoczyła Radwańska.

Czy w tamtym momencie zrezygnowała z wybrania się na kort centralny, czy jednak próbowała zdążyć chociaż na ostatnie piłki? - Przyszła pani, a tu już nie było meczu? - zapytałem. - Tak, chciałam wejść. Niestety, nie zdążyłam. Chyba nikt się tego nie spodziewał, że można grać mecz krócej niż rozgrzewkę - śmiała się Radwańska. - Brawo za to dla Igi. Ale też dużo zależy od tego, z jakim nastawieniem wychodzi przeciwniczka. Bo jeżeli przegra już w szatni, to właśnie tak to wygląda - dodawała.

Mocny typ Radwańskiej na ćwierćfinał Świątek: "Będzie mecz do jednej bramki"

W ćwierćfinale Radwańska spodziewa się trudniejszego meczu dla Świątek. Ale tylko trochę trudniejszego. Przypomnijmy: Iga zmierzy się we wtorek nie wcześniej niż o godzinie 12.30 z mistrzynią Wimbledonu, Marketą Vondrousovą.

- To na pewno będzie lepszy mecz. Tym bardziej że lewa ręka jest zawsze niewygodna. Aczkolwiek widząc, w jakiej formie jest Iga, jak rozwinęła skrzydła po meczu z Osaką, uważam, że to też będzie mecz do jednej bramki. I w ogóle uważam, że ten mecz z Osaką był trochę finałem. Iga wyszła z opałów, a tak bywa, że jak ktoś w pierwszych rundach broni piłek meczowych [Świątek w meczu z Osaką obroniła jednego meczbola], to dalej już mu dobrze pójdzie. Myślę, że tak będzie w tym przypadku, że Iga ma już chłodniejszą głowę - analizuje Radwańska.

Na uwagę jednego z dziennikarzy, że w trwającym Roland Garros bardzo dobrze wyglądają też największe rywalki Świątek, czyli Sabalenka, Rybakina i Gauff, Radwańska odpowiedziała: Przed nami bardzo ciekawe ćwierćfinały i moim zdaniem dopiero po nich zobaczymy, kto może zagrozić Idze. Ale absolutnie postawiłabym na Igę.

- Dlaczego? Bo domyślam się, że stawia pani na Igę nie tylko sercem. Jakie jej przewagi pani widzi? - chciałem wiedzieć. - Na tej nawierzchni Iga czuje się najlepiej, najlepiej się na niej porusza. Ta nawierzchnia zawsze będzie na korzyść Igi. Wiadomo, że dziewczyny też nieźle grają, ale nie sądzę, żeby Rybakina na ziemi się Idze postawiła. Z Sabalenką nigdy nie wiadomo, aczkolwiek wszystkie ostatnie mecze wygrała Iga. Nawet mentalnie Sabalence musiałoby być ciężko wychodząc kolejny raz na mączkę przeciw Idze - odpowiedziała była numer dwa światowego rankingu.

Moją uwagą, że w meczach na kortach ziemnych Rybakina ma ze Świątek zadziwiający bilans 2:0, Radwańska zupełnie się nie przejęła. - To się w końcu musi zmienić. Tu jest najlepszy czas - stwierdziła.

Do ewentualnego meczu Świątek z Rybakiną albo z Sabalenką może dojść dopiero w finale.

Radwańska jak Hurkacz - też chciała wymienić sędziego!

Po omówieniu szans Igi w rozmowie z Radwańską przeszliśmy do Huberta Hurkacza.

- Czy kiedykolwiek chciała pani zmienić sędziego w trakcie meczu? Była pani na arbitra aż tak zła jak Hurkacz w meczu z Dimitrowem? - pytał jeden z dziennikarzy.

- Tak! Nie powiem już, jaki to był mecz. Ale pamiętajmy, że grałam w czasach, gdy nie było challenge'u, całkiem inaczej to wyglądało. W wielu meczach były ogromne awantury - odpowiedziała była tenisistka.

- Tu wiem od Dawida [Celta, swojego męża, który w Eurosporcie komentował mecz Hurkacz - Domitrow], że sędzia się nie pomyliła ani razu. Ja - szczerze mówiąc - oglądając mecz z trybun myślałam, że sędzia raz się pomyliła i sprawdza nie ten ślad, co trzeba. Ale siedziałam po drugiej stronie. W każdym razie Hubert chyba też miał takie wrażenie. Do końca nie wiem, co on tam mówił, o czym rozmawiali, ale Grigor bardzo fair podszedł do sprawy, wytłumaczył mu, że było tak, jak mówi sędzia, że nie było żadnego błędu, że gramy dalej. Jego reakcja była bardzo w porządku, trochę ochłodziła atmosferę - analizowała Radwańska.

I dodawała: "Byłam zaskoczona aż takimi nerwami Huberta. On jest raczej z tych spokojnych, jak nawet ma rzucić rakietą, to tak, żeby jej przypadkiem nie połamać. Nie spodziewałam się, że aż tak się będzie unosił. Ale to jest gra wielkich emocji, wielkiej presji i każdemu się może taka reakcja zdarzyć. W każdym razie ja go nie widziałam wcześniej w takim stanie".

Cały występ Hurkacza finalistka Wimbledonu z 2012 roku oceniła bardzo szczerze. - Jego na pewno stać na więcej. On dużo potrafi i dużo może. W turniejach wielkoszlemowych nie robi takich wyników, które może zrobić. Bo ma wszystko na to, żeby dochodzić dalej, ale coś nie działa. Myślę, że przede wszystkim głowa. Bo jeśli chodzi o sam tenis i o przygotowanie fizyczne, to ma wszystko. Naprawdę niczego mu nie brakuje. Widząc Huberta we wcześniejszych meczach i Grigora też, bo byłam na ich meczach, stawiałam na Huberta. Niestety, nie zagrał swojego najlepszego tenisa. Koncentracja na ponad seta mu uciekła, chciał wrócić, ale było za późno. Myślę, że jego czas w szlemach jeszcze przyjdzie, że to w końcu kliknie - podsumowywała Radwańska.

Przypomnijmy: Hurkacz odpadł w czwartej rundzie. Przegrał z Dimitrowem 6:7, 4:6, 6:7.

Radwańska widzi medal dla Świątek i Hurkacza

Do Paryża Hurkacz wróci już za nieco ponad półtora miesiąca. Wtedy na kortach Roland Garros odbędzie się turniej olimpijski w ramach igrzysk Paryż 2024. Jeden z dziennikarzy był szczególnie ciekaw, jak Radwańska ocenia szanse pary mieszanej, którą stworzą wtedy Świątek i Hurkacz.

- Mikst to jest już zupełnie inny sport. Oni oboje potrafią grać fenomenalnie singla, oboje są fenomenalnymi tenisistami. A do tego oboje potrafią grać debla. Oni sami od siebie na pewno oczekują medalu. Ale mikst to nieprzewidywalna gra. Przeważnie różnicę widać w grze kobiet, w naszą stronę idzie większość piłek, w meczach o stawkę to już wszystko leci w nas! A skoro dużo zależy od kobiet, to super, bo Iga z presją radzi sobie niezwykle dobrze. Uważam, że tutaj jest duża szansa na medal - powiedziała Radwańska.

Więcej o: