Ludmiła Samsonowa (17. WTA) rozpoczęła Roland Garros od przekonującego zwycięstwa 6:1, 6:1 z Magdą Linette (46. WTA). Potem wygrała 6:2, 6:1 z Amandą Anisimową (231. WTA) i była zdecydowaną faworytką starcia z Elisabettą Cocciaretto (51. WTA).
Faworytka katastrofalnie rozpoczęła mecz i dwukrotnie została przełamana, przez co przegrywała już 0:4. Później zaczęła grać o wiele lepiej, odrobiła straty i wyszła nawet na prowadzenie 6:5. Jednak rozstrzygnięcie przyniósł dopiero tie-break, w którym Rosjanka przegrała 4-7.
Samsonowa mogła poprawić swoją sytuację na początku drugiej partii. Przy wyniku 1:1 miała trzy break pointy. Żadnego nie wykorzystała, co słono ją kosztowało, gdyż w kolejnym gemie straciła podania. Nie potrafiła znaleźć sposobu na dobrze grającą Cocciaretto i przy stanie 2:5 serwowała na utrzymanie się w meczu. Jednak mocno rozczarowała i w całym gemie nie zdobyła nawet punktu, a na koniec popełniła podwójny błąd serwisowy. Spotkanie zakończyło się po 100 minutach.
Dla 23-letniej Włoszki jest to najlepszy wynik wielkoszlemowy w karierze, w przeszłości tylko dwa razy grała w trzeciej rundzie. Natomiast Samsonowa może pocieszać się tym, że w żadnym z poprzednich startów w Paryżu nie zaszła tak daleko. Rosjanka była na drodze Igi Świątek. Na Polkę mogła trafić w półfinale turnieju.
W czwartej rundzie Roland Garros Elisabetta Cocciaretto zagra albo z Coco Gauff (3. WTA), albo z Dajaną Jastremską (32. WTA).