Badosa odgraża się Sabalence. Mocna deklaracja

- Gdybym nie wierzyła w to, że mogę wygrać, to nawet nie wychodziłabym na kort - deklarowała Paula Badosa przed meczem z Aryną Sabalenką. To właśnie z Białorusinką zmierzy się w walce o IV rundę Roland Garros. Hiszpanka jest pewna swego i chce przełamać fatalną passę przeciwko rywalce. Choć obie panie darzą się ogromną sympatią, to na korcie jej już nie będzie, co zapowiada sama zainteresowana.

Ostatnie miesiące były bardzo trudne dla Pauli Badosy. Z powodu kontuzji pleców straciła połowę sezonu 2023. Do gry wróciła dopiero w styczniu, a wraz z nią stare demony. Kolejne problemy zdrowotne zmusiły ją do kreczu w Hua Hin, Dubaju i Stuttgarcie. Lekarze zalecali jej nawet zakończenie kariery, ale ta ani myśli odwieszać rakiety na kołek.

Zobacz wideo Oto następczyni Igi Świątek?

Ostatnio czuje się lepiej, co też przekłada się na wyniki. Obecnie rywalizuje w Roland Garros. Pokonała już dwie zawodniczki, choć nie bez problemów. Najpierw rozprawiła się z Katie Boulter, a później w imponującym stylu pokonała Julię Putincewą. W starciu z Kazaszką wykazała się przede wszystkim dużą odpornością psychiczną - utrzymała nerwy na wodzy i odrobiła straty, awansując do III rundy. Ta siła psychiczna może być ważna też na kolejnym etapie zmagań, gdzie czeka na nią piekielnie silna przeciwniczka.

Paula Badosa pewna siebie przed starciem z Sabalenką. "Gdybym nie wierzyła...."

Mowa o Arynie Sabalence. Białorusinka przejeżdża się po kolejnych rywalkach niczym "walec". Wyeliminowała Erikę Andriejewą i Moyukę Uchijimę, tracąc przy tym zaledwie siedem gemów. I to właśnie Sabalenka będzie faworytką do awansu do IV rundy.

Wiceliderka rankingu WTA i Hiszpanka mierzyły się jak dotąd sześciokrotnie i aż cztery razy górą była Sabalenka. Co więcej, wszystkie zwycięstwa odniosła w czterech ostatnich spotkaniach. Tak było m.in. w tegorocznej edycji turnieju w Stuttgarcie. Wówczas Badosa sprawiła jej sporo problemów, ale ostatecznie skreczowała przy stanie 1:1 w setach i 3:3 w trzeciej partii. 

Teraz Hiszpanka wierzy, że uda jej się w końcu przełamać fatalną passę przeciwko przyjaciółce. Nie od dziś wiadomo, że obie tenisistki darzą się ogromną sympatią, ale Badosa już zapowiedziała, że nie zamierza brać tego pod uwagę na korcie.

- Oczywiście wymieniamy się wiadomościami, żartujemy ze sobą, ale wszystko się zmienia, gdy zapraszają nas na kort - podkreślała, cytowana przez puntodebreak.com. - Gdybym nie wierzyła w to, że mogę wygrać, to nawet nie wychodziłabym na plac gry. Zawsze bardzo w siebie wierzę i pokazałam to m.in. grając przeciwko niej w Stuttgarcie. (...) Zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, by tym razem nie przegrać - deklarowała.

Badosa ma duży szacunek do Sabalenki. Rywalizacja z Białorusinką ją napędza

Przy okazji Badosa wymieniła mocne strony Sabalenki. Wierzy jednak, że będzie w stanie je zneutralizować. - Wszystko będzie zależało od tego, jak będziemy się czuć z Aryną tego dnia. Duży wpływ na rywalizację będzie też miało to, jak Sabalenka poradzi sobie w kluczowych akcjach meczu. Zdaje sobie sprawę, jaką jest zawodniczką. Wychodzi na kort, bombarduje rywalki, jest bardzo agresywna i ma dużą pewnością siebie. Ale jest też przeciwniczką, która bardzo mnie motywuje - dodała. 

Mecz Badosy i Sabalenki zaplanowano na sobotę 1 czerwca. Godzina starcia nie jest jeszcze znana. Niewykluczone, że da ono odpowiedź na pytanie, w jakiej formie tak naprawdę znajduje się Hiszpanka. 

Więcej o: