"Arantxa Rus - 15:05, interview area" - taki komunikat dostaliśmy na kanale medialnym Roland Garros na WhatsAppie. Przyszła na telefony dziennikarzy pracujących na paryskim turnieju o godzinie 13.59. Trochę wcześniej Holenderka przegrała 3:6, 4:6 z Jeleną Rybakiną w drugiej rundzie Roland Garros. Długo nie przychodziła wiadomość o tym kiedy z dziennikarzami spotka się Rybakina. Około godziny 18 wybrałem się do biurka, za którym siedzą ludzie zarządzający konferencjami i wywiadami. Na pytanie o której godzinie zjawi się Rybakina, usłyszałem: "Rybakina nie spotka się dziś z dziennikarzami, ponieważ żaden dziennikarz o to nie poprosił".
To sytuacja niesłychana. Na Roland Garros pracuje kilkaset osób z mediów z całego świata. Naprawdę niepojęte jest, że nikt nie złożył w specjalnym systemie prośby o spotkanie z Rybakiną. Czy to "zemsta" za ostatnie wystąpienie Rybakiny? W jakiejś części pewnie tak. Ale nie może chodzić tylko o to.
Na Sport.pl relacjonowaliśmy, jak wyglądała konferencja prasowa czwartej zawodniczki światowego rankingu po jej pierwszym meczu w Paryżu. Kazaszka nie miała ochoty odpowiadać na pytania. Ani te dotyczące tenisa, ani na inne, pozasportowe.
Wówczas po krótkim i nudnym spotkaniu z Rybakiną część dziennikarzy oceniała, że ona jest wobec mediów agresywna i bezczelna. Nie zgadzam się z tym, moje spojrzenie na sprawę jest inne. Uważam, że Rybakina przez swoją nieśmiałość po prostu nie potrafi się odnaleźć w takich sytuacjach, gdy musi siąść przed kilkudziesięcioma osobami i wpuścić tych ludzi do swojej przestrzeni, do swojego świata.
Myślę też, że jako świetna tenisistka Kazaszka chyba powinna nad swoją nieśmiałością popracować. I zrozumieć, że kontakt z dziennikarzami - a dzięki temu z fanami - może jej pomagać, a nie szkodzić.
Już na turniejach przed Roland Garros Rybakina miewała osobliwe konferencje. Ale tu, w Paryżu, problem narasta, bo tu zainteresowanie mediów jest ogromne. Czy to możliwe, że naprawdę żaden z dziennikarzy nie złożył wniosku o spotkanie z nią po meczu drugiej rundy? Trudno wyobrazić sobie, że organizatorzy mogliby skłamać. Zwłaszcza że kiedy składamy wniosek, to dostajemy na maila potwierdzenie, że to zrobiliśmy. Czyli dostajemy dowód.
A zatem wygląda na to, że Rybakina dostała niespodziewane wolne od aktywności medialnych, bo:
Ta ostatnia grupa jest pewnie największa, sam do niej należę. Pamiętam, żeby wnioskować o obecność w biurze prasowym na przykład Magdaleny Fręch. Ale wniosków "na" Sabalenkę, czy Rybakinę nie składam, bo nawet do głowy nie przychodzi mi, że ktoś już tego nie zrobił, a więc nie muszę tego dublować. Przy okazji następnego meczu Kazaszki chyba będę sobie musiał zanotować, żeby poprosić o jej przyjście.