• Link został skopiowany

Mistrzowska reakcja Świątek na pytanie dziennikarza. "Zawał"

- Czytałem komentarze kibiców, że zafundowałaś im zawały serca - powiedział jeden z polskich dziennikarzy do Igi Świątek. - Sobie też! - odparła najlepsza tenisistka świata. Po pokonaniu Naomi Osaki 7:6, 1:6, 7:5 Świątek awansowała do trzeciej rundy Roland Garros.
Iga Świątek
https://x.com/rolandgarros i Łukasz Jachimiak

Co to był za mecz i co był za powrót! Iga Świątek była ceglaną faworytką meczu z Naomi Osaką. Japonka to mistrzyni, która niedawno wróciła do tenisa po urodzeniu dziecka i jeszcze nie prezentowała wielkiej formy. Wszyscy w Paryżu spodziewali się, że nasza czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa pewnie pokona tę również czterokrotną mistrzynię wielkoszlemową. Tymczasem Iga przegrywała już 7:6, 1:6, 2:5 i 0:30, a przy stanie 7:6, 1:6, 3:5 obroniła meczbola. Jak ona to zrobiła, że dalej jest w turnieju?

Zobacz wideo Zaskakujące pytanie do Igi Świątek

O to pytaliśmy Igę w kilkuosobowym gronie po oficjalnej konferencji prasowej. Po części anglojęzycznej na mniej formalnym spotkaniu ze Świątek została grupka polskich dziennikarzy pracujących na Roland Garros. Każdy z nas mógł zadać po jednym pytaniu. Może to niedużo, ale Świątek odpowiadała bardzo ciekawie.

Świątek nie myślała, że to wygra

Zapytana o swoją wiarę w zwycięstwo we wspomnianych przed chwilą krytycznych momentach mówiła: - Szczerze mówiąc, ani razu nie pomyślałam "Ja to jeszcze wygram". Może na początku trzeciego seta. Przy 0:3 [w ostatnim secie] myślałam, że jeszcze można to odwrócić, a później już myślałam, że będzie ciężko.

Przy wyniku 0:3 Iga zmieniła buty. W imieniu Sport.pl zapytałem, jak bardzo ta zmiana jej pomogła. - Myślę, że buty by same nie wygrały tego meczu - roześmiała się Iga, a razem z nią my wszyscy. A po chwili już mówiąc poważnie, przyznała, że to był bardzo dobry pomysł. - Kort jest śliski, wzięłam nowsze buty, które są mniej zużyte i lepiej się trzymały nawierzchni. Kort jest śliski ze względu na to, że jest taka niekorzystna pogoda - tłumaczyła.

Przez prawie całą środę w Paryżu padał deszcz. Mecze na niezadaszonych kortach rozpoczęto o godzinie 11, ale żadnego nie udało się dokończyć. Na Court Philippe-Chartier, czyli głównym obiekcie kompleksu Stade Rolland Garros, jest dach (na drugim co do wielkości korcie - Suzanne Lenglen - również), więc tam grano. Ale warunki były ciężkie, wilgoć czuło się w powietrzu. A zawodniczki na pewno czuły ją też na korcie.

A propos tego, co się czuło, to jeden z reporterów powiedział Idze tak: "Czytałem komentarze kibiców, że prawie zafundowałaś im zawały serca.

- Sobie też - odparła rezolutnie i zapewne szczerze.

Świątek mówi, że podporządkowuje temu całe życie

Jak Świątek to zrobiła, że nie pękła? Jak do końca walczyła, mimo że wszystko układało się po myśli naprawdę świetnie grającej Osaki? Dziennikarz "od zawałów" dociekał, mówiąc, że pewnie sto innych zawodniczek przy wyniku 2:5 w decydującym secie już znalazłoby sobie usprawiedliwienie/wytłumaczenie, dlaczego przegrały ten mecz. I chciał wiedzieć, czego chwytała się Iga, żeby do końca szukać swojej szansy.

- Czasami wyobrażam sobie, że po prostu gram trening, koncentruję się na poprawie każdego uderzenia, nie myślę, co było przed i co będzie po - odpowiedziała Świątek. - Mam pewne sposoby, ale nie chcę wszystkiego zdradzać - dodała. Po czym jednak sporo ciekawych rzeczy zdradziła.

- Ogólnie całe życie podporządkowuję temu, żeby mieć porządek w głowie, żeby różne rzeczy do niej nie wpadały. Bardzo mało korzystam z telefonu, podczas turnieju nie rozmawiam z nikim poza moim zespołem i poza moją rodziną. Ograniczam wszystko, wszystkie bodźce. Pozwalam sobie jedynie na coś, jak wiem, że mecz będę miała dopiero za dwa dni.

Na coś takiego Świątek pozwoliła sobie właśnie dwa dni przed meczem z Osaką. Wtedy najpierw wygrała mecz pierwszej rundy z Leolią Jeanjean (6:1, 6:2), a następnie wróciła na Court Philippe-Chartier, tyle że na trybuny, żeby oglądać mecz Rafaela Nadala z Alexandrem Zverevem.

Świątek o reżimie: Człowiek nie wytrzyma 15 lat, nie rozmawiając z nikim

- Bycie w reżimie nie jest łatwe, zwłaszcza jak turnieje są cały czas rozciągane, coraz dłuższe. Muszę to odpowiednio balansować. Dzisiaj [w dniu meczu z Osaką] czułam, że za dużo robiłam jakichś innych rzeczy poza kortem, bo nie miałam takiego porządku w głowie, jaki chciałabym mieć. Dopiero w trzecim secie weszłam na najwyższy poziom koncentracji. Bo to nie jest tak, że ktoś sobie powie "Teraz się skoncentruję" i tak będzie. To wszystko jest trudne. Ogólnie dużo robię. Ale jeśli chodzi o konkretne, trudne sytuacje, to różne rzeczy działają. Czasami się skupię na oddechu, czasami na tym, żeby mieć szybką rękę albo na tym jak czuję w piłkę w dłoni. Czasami pośpiewam sobie jakąś piosenkę. Zazwyczaj jestem na tyle skoncentrowana i gram na tyle dobrze, że nie doprowadzam do takich momentów, gdzie już naprawdę jedna piłka ma znaczenie - tłumaczyła Iga.

Temat bycia w reżimie rozwinęła na prośbę dziennikarza, który chciał wiedzieć, czy z biegiem lat jednak ona może ten reżim trochę luzować.

- Pięć lat temu w ogóle nie myślałam o takich rzeczach. Jak zaczęłam pracować z Darią, to zaczęłam wprowadzać takie rzeczy. Wcześniej nie byłam mistrzynią koncentracji. Im jestem starsza, tym reżim jest trochę mniejszy. Chociażby mam więcej gości na turniejach. Ogólnie człowiek nie wytrzyma 15 lat, będąc cały czas w reżimie, nie rozmawiając z nikim i nie korzystając z telefonu. Więc po prostu im jestem starsza, tym jest lepiej. Bo mam więcej doświadczenia i sama mogę zauważyć, że czuję się przytłoczona, że za dużo rzeczy robię. Wtedy po prostu reaguję. Jestem bardziej doświadczona i łatwiej mi się przełączać z robienia różnych rzeczy na koncentrację - tłumaczyła Świątek.

Od Igi usłyszeliśmy też, jak sobie radzi z uspokojeniem emocji po tak trudnym meczu jak ten z Osaką.

- Po takim intensywnym meczu trochę dłużej zajmuje mi zejście z adrenaliny. Zwłaszcza że wzięłam szota kofeinowego na meczu i jeszcze żel kofeinowy. Pewnie to trochę potrwa. Ale takie rzeczy mamy dopracowane do perfekcji, żebym się jak najlepiej regenerowała - mówiła Świątek.

Więcej o: