Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Emma Raducanu pojawi się w Paryżu i będzie rywalizowała w kwalifikacjach do Rolanda Garrosa. Tenisistka w ostatniej chwili zrezygnowała jednak z udziału w eliminacjach. Wcześniej nie otrzymała tzw. dzikiej karty. Decyzja o rezygnacji z turnieju spotkała się z negatywnymi reakcjami w Wielkiej Brytanii, o czym więcej pisał Dominik Senkowski ze Sport.pl.
Raducanu przygotowuje się obecnie do kolejnej części sezonu. W tym roku odbędą się jeszcze igrzyska olimpijskie w Paryżu oraz dwa Wielkie Szlemy - Wimbledon i US Open. I choć 21-latka nie będzie faworytką do głównych trofeów, to sama zapowiada walkę o najwyższe cele.
W ostatnich dniach tenisistka udzieliła wywiadu magazynowi "Grazia" i została zapytana o szanse na triumf na Wimbledonie. - Czuję się dobrze. Gram dobrze i trenuję naprawdę ciężko. Robię wiele dobrych rzeczy i wiem, że to się wydarzy. Jeśli nie ten Wimbledon, to następny - stanowczo odpowiedziała.
- Nikt nigdy nie wie, kiedy nastąpi zwycięstwo. W moim przypadku wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ufam sobie i nie mogę doczekać się gry przed własną publicznością - dodała. Takie słowa mogą być niemałym zaskoczeniem. Zwłaszcza że najlepszy wynik Raducanu w tym sezonie to ćwierćfinał w Stuttgarcie.
Ostatnie lata to okres sporych zawirowań w karierze Emmy Raducanu. W ciągu trzech lat rozstała się z kilkoma szkoleniowcami. Obecnie pracuje z Nickiem Cavaday’em, jednak biorąc pod uwagę jej wiek, tak częste zmiany trenerów nie wróżą dobrze. Ponadto Brytyjka jest często oskarżana o to, że lepiej niż na korcie prezentuje się w... reklamach. Kibice wytykają jej zbyt duże przywiązanie do spraw poza tenisowych, w tym umów ze sponsorami.
- Emma ma potencjał, aby wrócić do pierwszej dziesiątki, ale tu nie chodzi o jej umiejętności. Pytanie, czy zależy jej na tym na tyle, by poświęcić się i wykonać ciężką pracę. Jej decyzje o wyborze poszczególnych startów niepokoją mnie, bo wygląda to tak, że używa swojego nazwiska do zarabiania pieniędzy, zamiast by zbudować formę, która pozwoli odzyskać miano czołowej zawodniczki świata - mówił w rozmowie ze Sport.pl dziennikarz Chris Bowers.
Przypomnijmy, że Raducanu zna już smak zwycięstwa na turnieju wielkoszlemowym. W 2021 roku zwyciężyła na US Open. Kilka miesięcy później znajdowała się nawet w czołowej dziesiątce rankingu WTA - a to wszystko nie mając jeszcze ukończonych 20 lat. Jej karierę wyhamowały też kontuzje. W ubiegłym roku mierzyła się m.in. z urazami nadgarstków i stawów skokowych. Do rywalizacji wróciła w styczniu, jednak przerwa spowodowała spadek w rankingu WTA. Brytyjka zajmuje obecnie 212. miejsce.