Zawodnikom na kort imienia Simonne Mathieu - trzeci co do ważności w Paryżu - udało się wyjść zgodnie z planem, o godz. 11:00, choć już wtedy nad obiektami Roland Garros rozciągały się czarne chmury, albowiem prognozy na wtorek były wręcz fatalne. Niestety po trzech kwadransach gry przyniosły one opady deszczu. Hubert Hurkacz i Brandon Nakashima szybko ewakuowali się z obiektu przy stanie 5:6 dla Amerykanina, ale serwować miał Polak.
W pierwszym secie dominowało podanie obu zawodników, przez co nie zobaczyliśmy ani jednego przełamania, choć dwukrotnie było blisko. W szóstym gemie Hurkacz musiał wychodzić ze stanu 0:40, ale popisał się kilkoma doskonałymi serwisami z rzędu, które uratowały go od breaka. Z podobnych opresji chwilę później musiał wychodzić Nakashima. Również mu się to udało.
Bardzo długo trwało oczekiwanie na wznowienie gry. Co chwilę przesuwano możliwy czas powrotu na kort, aż w końcu po godz. 17:00 podjęto ostateczną decyzję. Wszystkie środowe mecze poza dwoma obiektami głównymi posiadającymi dach zostały odwołane. Pojedynki zostaną dokończone w czwartek. Nie znamy jeszcze dokładnego harmonogramu gier na ten dzień, ale zapewne starcie Polaka dalej będzie odbywać się na stadionie Simonne-Mathieu - to niepisana zasada w świecie tenisa, że w przypadku przełożenia meczu na następny dzień, kortu się nie zmienia.
Z 32 meczów singlowych zaplanowanych na środę, uda się rozegrać raptem dziewięć, dzięki zadaszeniu na dwóch głównych arenach. W tym mecz Igi Świątek, która na obiekcie imienia Philippe'a Chatriera mierzy się z Naomi Osaką.