O tym, że Rosjanka jest zdecydowaną faworytką, świadczył nawet sam początek spotkania, gdy od razu dała radę przełamać Magdę Linette. Polka potrafiła jednak odpowiedzieć i stoczyła zacięty bój o zwycięstwo - pierwszy set trwał prawie 1,5 godziny - ale ostatecznie przegrała w tie-breaku.
W kolejnych dwóch setach polska tenisistka pokazała świetną formę. Najpierw dała radę doprowadzić do remisu, choć Aleksandrowa do ostatnich chwil robiła wiele, żeby jej to uniemożliwić i aż trzy razy broniła piłkę setową. W trzecim secie udało jej się zwyciężyć 6:3, choć to Rosjanka wygrała dwa pierwsze gemy!
Tak zaciętą postawę polskiej tenisistki doceniają Rosjanie. "Sowiecki Sport" pisze, że "miało się wrażenie, że stawką był ćwierćfinał Roland Garros, a nie awans do kolejnej rundy skromnego turnieju WTA 500". Są też zaskoczeni brakiem jakiejkolwiek różnicy klas. "Aleksandrowa jest w czołowej dwudziestce rankingu WTA. Linette, po niezbyt udanych występach w Australii, opuściła pierwszą pięćdziesiątkę. Tym bardziej dziwi, że mecz toczył się na tak wyrównanym poziomie. Co więcej, w drugim secie Linette zaczęła grać dużo bardziej solidnie, czego nie można powiedzieć o Jekatierinie" - czytamy.
I to właśnie forma rosyjskiej tenisistki jest największym powodem do zmartwień dla "Sowieckiego Sportu". Gazeta zauważa, że już niedługo rozpocznie się wielkoszlemowy Roland Garros. "W zasadzie nie ma czasu na poprawę błędów" - zauważono.
"Wytrzymałość była najważniejsza. Jekatierinie tego brakowało (...). Zaraz zaczyna się Roland Garros, a biorąc pod uwagę, jak często nasze dziewczyny przegrywają na mączce, pojawia się pytanie - komu będziemy kibicować za kilka dni? Na razie wszystko zapowiada się marnie" - podsumowano.
Kwalifikacje do Roland Garros już trwają. Obecnie rozgrywane są mecze drugiej rundy. W środę wieczorem mecz eliminacyjny z Laurą Pigossi zagra Katarzyna Kawa, która we wtorek nie dała żadnych szans Gabrieli Knutson.