Iga Świątek wygrywała turniej WTA 1000 w Rzymie dwa razy, a teraz jest już tylko o dwa mecze od trzeciego triumfu. Do wygrania ćwierćfinału wystarczyła jej zaledwie godzina i 16 minut.
- Wolałabyś zagrać z Igą czy z Angie?
- Myślę, że wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie.
To krótkie wideo nagrano w momencie, w którym Madison Keys jeszcze nie wiedziała, czy w ćwierćfinale zmierzy się z Igą Świątek, czy z Angelique Kerber.
Zgodnie z przypuszczeniami Amerykanka musiała zagrać z Polką. I w teorii już 12 dni po ostatnim meczu z Igą dostała szansę na rewanż.
Efekt? 1:6, 3:6 w Madrycie i 1:6, 3:6 w Rzymie. Dlaczego ambitnej i będącej w naprawdę dobrej formie Keys aż tyle brakuje do Świątek?
Przed półfinałem w Madrycie ona mówiła dla oficjalnej strony WTA tak:
- Jestem pod wielkim wrażeniem dokładności jej uderzeń i głębi gry. Grając z nią, musisz cały czas ciężko pracować. Żeby zdobyć punkt, musisz zagrać wspaniałą akcję. A trudno to zrobić, gdy każda piłka od niej leci szybko i ląduje głęboko. Ona prowokuje rywalki do coraz większego ryzykowania, przy czym wygląda na to, że sama tak naprawdę nie podejmuje ryzyka, bo jej piłki lądują z dobrym marginesem błędu.
Keys zaczęła sezon dopiero w marcu, ale już zdążyła osiągnąć naprawdę dobre wyniki. Do ćwierćfinałowego starcia ze Świątek w Rzymie miała w 2024 roku bilans 10:4. Ale jak to porównać do bilansu 35:4, z jakim na ten mecz wychodziła Iga? W każdym razie: przed chwilą w Madrycie Keys pokonała Coco Gauff i Ons Jabeur w 1/8 finału i w ćwierćfinale. I powszechnie spodziewano się, że może będzie w stanie postawić się Idze. Teraz w Rzymie Keys znów pokazywała się z bardzo dobrej strony, pokonała m.in. Beatriz Haddad Maię. Ale i to na Świątek nie zrobiło żadnego wrażenia.
Keys to 29-latka, która jest w światowym rankingu 16. Ona grała kiedyś w finale US Open (2017 rok), w półfinałach Australian Open (2015 i 2022) oraz Roland Garros (2018) i w ćwierćfinałach Wimbledonu (2015 i 2023). Nigdy nie była liderką światowego tenisa, nigdy nie była w top 3 (najwyżej była na siódmym miejscu), ale od lat należy do czołówki, jest bardzo doświadczona, a przed graniem z Igą naprawdę sprytnie zdejmowała z siebie presję. Ale koniec końców była bezradna.
Jak bardzo - widzieliśmy w drugim secie. Keys rwała w nim tempo, szarpała z całych sił, a Świątek momentami trochę się w tym gubiła i przez to popełniła sporo niewymuszonych błędów (16 przy tylko czterech w pierwszym secie). Ale za to szarpanie dużo większą cenę zapłaciła Keys.
Absolutnie nie chodzi o to, żeby Amerykankę krytykować, ale naprawdę przykry był obrazek na zakończenie czwartego gema drugiego seta. Po podwójnym błędzie serwisowym Keys ze złości cisnęła rakietą w kort, a po chwili jeszcze tę rakietę kopnęła.
Wtedy Iga wyszła na prowadzenie 6:1, 3:1, wtedy zaczęła decydującą ucieczkę. Jeszcze raz: nerwy to rzecz ludzka, Keys nie zrobiła nic strasznego, nikomu nie ubliżyła. Nie chodzi o to, żeby wytykać jej takie czy inne zachowanie. Chodzi o pokazanie skali bezradności, z jaką muszą się mierzyć niemal wszystkie tenisistki, gdy po drugiej stronie siatki znajduje się najlepsza tenisistka świata.
Keys jeszcze walczyła: ze Świątek, ze sobą, z coraz większymi nerwami. Przy wyniku 1:6, 1:3 z całych sił próbowała nie pozwolić Idze uciec jeszcze dalej. Ale zdołała to jedynie trochę opóźnić. A zapłaciła kolejnymi krzykami oraz uderzeniami rakietą nie tylko w piłkę, ale i w kort.
1:6, 3:6 to już czwarta porażka Keys ze Świątek w ich piątym starciu. Jedyne zwycięstwo nad Igą Madison odniosła w 2022 roku w Cincinnati. Wtedy Polka była w kryzysiku, bo nie w kryzysie, między serią 37 wygranych meczów i sześciu turniejów a wygraniem US Open. Teraz Keys nic nie może przeciw Idze wskórać, bo Iga jest w formie. Tysięcznik w Rzymie to jej ósmy turniej w tym sezonie i już szósty co najmniej półfinał. W tym półfinale Świątek zmierzy się w czwartek z Amerykanką Gauff (WTA 3) albo z Chinką Zheng (WTA 7). Jeśli Iga wygra, zagra o swoje czwarte trofeum w 2024 roku (po Dausze, Indian Wells i Madrycie).