Aryna Sabalenka (2. WTA) od samego początku turnieju WTA 1000 w Rzymie ma swoje problemy. Już w pierwszym meczu męczyła się w trzech setach z Katie Volynets (109. WTA), później dość gładko ograła Dajanę Jastremską (33. WTA), a w czwartej rundzie miała spore problemy z Eliną Switoliną (14. WTA). Niewiele brakowało, a Białorusinka pożegnałaby się z turniejem.
Już od pierwszego gema Sabalenka miała spore problemy i swoje podanie wygrała dopiero po bardzo długiej grze na przewagi. Później Białorusinka przegrała kolejny serwis i szybko przegrywała 1:3. Switolina była w bardzo dobrej dyspozycji, ale sama przegrała podanie i chwilę później było już 3:3. Ukrainka zaliczyła jednak przełamanie powrotne, które okazało się kluczowe w całym secie. Finalnie to właśnie 14. zawodniczka świata wygrała pierwszą partię 6:4.
Na dość niespodziewaną porażkę Sabalenka odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób. W drugim secie właściwie zmiażdżyła rywalkę w 33 minuty. Wiceliderka światowego rankingu wygrała 6:1 i przegrała tylko jeden ze swoich serwisów.
Dużo więcej działo się w trzeciej, decydującej odsłonie. W niej Sabalenka zaczęła od 0:2 i Switolina bardzo długo trzymała przewagę jednego podania. Ukrainka oddała jednak swój serwis na 5:5, przegrywając do zera i zmienił się bieg całego meczu. Switolina chwilę później prowadziła już 6:5, a przy serwisie Sabalenki było już 40:15 dla Ukrainki. Białorusinka po długiej walce zdołała jednak obronić aż dwie piłki meczowe, a następnie wygrać i doprowadzić do tie-breaka.
W nim obie zawodniczki przegrywały swoje podania i długo było wyrównanie. Jako pierwsza piłkę meczową miała Sabalenka, ale zmarnowała ją przy stanie 6:5. Chwilę później było już 7:6 dla Switoliny, ale Sabalenka zdołała obronić trzecią piłkę meczową i sama prowadziła 8:7, a na koniec przełamała rywalkę i wygrała całe spotkanie 2-1 po 2 godzinach i 22 minutach na korcie.
Na koniec obie zawodniczki ruszyły do siatki, ale Ukrainka nie podaje ręki rywalkom z Rosji i Białorusi. Wyjątku nie zrobiła i tym razem. Sabalenka podziękowała jej więc za grę dość nietypowym gestem - po prostu pomachała przeciwniczce ręką, a ta odpowiedziała kiwnięciem głowy i machnięciem rakietą.
Dzięki wygranej Aryna Sabalenka awansowała do ćwierćfinału turnieju w Rzymie, gdzie czeka na nią kolejna trudna rywalka. Będzie nią Jelena Ostapenko (10. WTA), która jeszcze nigdy nie wygrała z Białorusinką. Łotyszka w Rzymie nie musiała jeszcze grać z żadną z rywalek z czołówki rankingu, a już traciła sety z Sarą Sorribes Tormo (47. WTA) i Rebeccą Sramkovą (120. WTA).