Psycholożka Igi Świątek zamieniła się w Andrzeja Gołotę. A Kerber? "Klasa"

Dwa dni temu Iga Świątek była przedrzeźniana przez rywalkę, a teraz przeciwniczka biła Polce brawo. To miła odmiana. Natomiast sam mecz był dla najlepszej tenisistki świata jeszcze trudniejszy. W 1/8 finału turnieju WTA 1000 w Rzymie Świątek pokonała 7:5, 6:3 Angelique Kerber, a obie zawodniczki pokazały, że są Paniami Tenisistkami.

- Ja nie wiem, czy to jest rok 2024, czy 2016 - mówił Dawid Celt po kapitalnej akcji przy wyniku 5:5. Wymianę, w której moc tylko rosła, a przy okazji Panie Tenisistki bawiły się w profesorki geometrii, wygrała Świątek. Ale Kerber rzeczywiście biegała do każdej piłki tak, jakby i ona była w szczycie swoich możliwości.

Zobacz wideo Idze Świątek puściły nerwy. "Jako dziennikarze nie wiedzieliśmy co robić"

Celt komentował mecz Świątek - Kerber w Canal+ Sport. A Kerber zna doskonale, bo to przyjaciółka, a kiedyś jedna z wielkich rywalek jego żony, Agnieszki Radwańskiej. We wspomnianym przez Celta 2016 roku Kerber - Niemka z wielkopolskiego Puszczykowa - wygrała Australian Open i US Open, była finalistką Wimbledonu, zdobyła olimpijskie srebro oraz została liderką rankingu WTA. Dziś Kerber ma 36 lat, rok temu urodziła dziecko, a teraz próbuje jeszcze raz wrócić na szczyt tenisa.

I trzeba przyznać, że przez dobrą godzinę meczu z najlepszą na świecie Świątek starsza aż o 13 lat Kerber wyglądała tak, jakby z jej rankingowej pozycji 331 ktoś wykasował dwie trójki.

Daria Abramowicz jak pięściarka. Świątek nie miała lekko

O skali wyzwania, jakie Niemka rzuciła Polce, świadczyła reakcja Darii Abramowicz. Można powiedzieć, że psycholożka Igi zamieniła się w Andrzeja Gołotę. Krzyczała z radości i wymachiwała rękami tak, jakby zadawała ciosy, gdy Świątek przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 5:3 w pierwszym secie. Ale na świetny atak Polki Niemka odpowiedziała kontratakiem i błyskawicznie zanotowała przełamanie powrotne. A gdy Świątek z całych sił nacisnęła i próbowała zamknąć seta wynikiem 6:4, to Kerber obroniła aż pięć setboli.

Przy wyniku 5:6 rywalka obroniła jeszcze szóstą i siódmą piłkę setową dla Igi, aż w końcu przy ósmym setbolu popełniła niewymuszony błąd. Dopiero dziewiąty w tej trwającej aż 57 minut partii, w której rozegranych zostało aż 78 punktów (41:37 dla Świątek). Iga miała w pierwszym secie 10 takich pomyłek. Obie były na plusie, jeśli chodzi o stosunek winnerów do niewymuszonych błędów - Świątek kończących uderzeń zagrała 17, a Kerber - 10.

Po ostatniej piłce seta Niemka ze złością odrzuciła za siebie piłkę i przez chwilę kręciła głową. A chyba my wszyscy trochę z niedowierzaniem kręciliśmy głowami, gdy na początku drugiego seta Kerber wyszła na prowadzenie 2:0. Oczywiście Iga szybko opanowała sytuację - wyszła na 3:2 i już szybko poszła po zwycięstwo 7:5, 6:3. Niemka w końcu nie wytrzymała tempa (w drugim secie miała cztery winnery i 12 niewymuszonych błędów), a Polka trzymała poziom (15 winnerów i 10 niewymuszonych błędów w drugiej partii). Ale naprawdę godne podziwu było tak, z jaką wiarą szukała swojej szansy dopóty, dopóki wystarczało jej siły.

Klasa Kerber. Oklaski dla Igi to miła odmiana

Gdyby była numer jeden pokonała obecną numer jeden, mielibyśmy po prostu sensację. Zwłaszcza że stałoby się to na jednym z terytoriów Igi.

Świątek gra w Rzymie o swój trzeci w karierze tytuł na przepięknych kortach Foro Italico. Po pokonaniu Kerber jest już w ćwierćfinale, gdzie zmierzy się z Madison Keys (16 WTA). Iga jest w formie - dopiero co wygrała turniej WTA 1000 w Madrycie, właśnie wygrała dziewiąty mecz z rzędu, a w całym sezonie ma znakomity bilans 35-4. Ale też Iga musi być cały czas czujna, o czym przypomniały jej i w poprzedniej rundzie Julia Putincewa, i teraz Kerber.

Z Kerber Iga ma bilans już 3-0. W ogóle z liderkami światowego rankingu Świątek radzi sobie bardzo dobrze. Meczów z aktualnymi "jedynkami" Polka grała w karierze niewiele: dwa z Ashleigh Barty (oba przegrała) i jeden z Aryną Sabalenką (wygrała). Ale z byłymi liderkami Świątek spotkała się już wiele razy. Bilanse?

  • z Kerber 3-0
  • z Karoliną Pliskovą 3-0
  • z Simoną Halep 2-2
  • z Caroline Wozniacki 2-0
  • z Naomi Osaką 1-1

(jeśli chcielibyśmy doliczyć bilans z "byłą liderką Sabalenką" to byłoby 1-0, bo odkąd Białorusinka jest "byłą numer jeden" Iga zmierzyła się z nią raz - w niedawnym finale w Madrycie).

To wszystko cenne mecze, bo żadna z byłych liderek nie przegrywa z Igą w szatni. A Kerber w poniedziałek naprawdę pokazywała wiarę w zwycięstwo, a nie tylko chęć napsucia krwi faworytce. Momentami Niemka pokazywała wręcz taki tenis jak ten, którym osiem lat temu podbijała świat. I jeszcze coś: klasa. Kerber ją zdecydowanie ma i po prostu miło było widzieć rywalkę, która po udanym zagraniu Świątek potrafi bić brawo, a nie odgrywa kiepski teatr. To miła odmiana po tym, jak dwa dni wcześniej Putincewa przedrzeźniała Igę, gdy zdała sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie dotrzymać jej kroku.

Więcej o: