Choć Mirra Andriejewa jest notowana w piątej dziesiątce rankingu WTA, to nie od dziś wiadomo, że potrafi zaskakiwać i grać z lepszymi w rankingu przeciwniczkami. Potwierdziła to także na turnieju w Madrycie - najpierw wyeliminowała ósmą rakietę świata Marketę Voundrousovą, a teraz kolejną czołową zawodniczkę świata.
W poniedziałek 29 kwietnia Andriejewa obchodzi 17. urodziny. Tego samego dnia Rosjanka zmierzyła się w 1/8 finału w Madrycie z Włoszką Jasmine Paolini. I był to dla niej niezwykle udany mecz. Młoda tenisistka wyeliminowała z turnieju wyżej notowaną przeciwniczkę.
Pierwszy set był niezwykle wyrównany i do jego rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. Andriejewa po 59 minutach rywalizacji wygrała tę partię 7:6 (2). Warto zaznaczyć, że w tej partii zaliczyła niesamowity "come back", bo przegrywała już 2:5! To tylko potwierdziło nie tylko jej wielkie umiejętności, ale też prawdziwy charakter.
W drugim secie, znów dość wyrównanym, Rosjanka była lepsza 6:4 i dzięki temu po niespełna dwóch godzinach rywalizacji świętowała awans do ćwierćfinału w Madrycie. Warto dodać, że to jej pierwszy w karierze awans do najlepszej ósemki na turnieju WTA 1000. W ćwierćfinale zagra z Aryną Sabalenką bądź Danielle Collins.
Po spotkaniu Rosjanka zaznaczyła, że na korcie raczej nie myślała o przebiegu meczu. - Nie myślałam zbyt wiele. Zazwyczaj nie myślę zbyt wiele podczas meczu. W głowię nucę sobie piosenkę i nie myślę o tym, co się dzieje - mówiła tuż po zakończeniu spotkania.