Świątek, co ty robisz! To są dane nie do wiary! Aż współczujemy następnej rywalce

Iga Świątek włączyła tryb "Jazda!" i nic, tylko przyspiesza! W poprzedniej rundzie turnieju WTA 1000 w Madrycie rozbiła Soranę Cirsteę 6:1, 6:1, a teraz zdeklasowała grającą u siebie Sarę Sorribes Tormo 6:1, 6:0. Biedna będzie kolejna rywalka najlepszej tenisistki świata, gdy siądzie do oglądania zwłaszcza popisowego "bajgla" wypieczonego przez Polkę.

- Iga cały czas na ciebie napiera, naciska poprzez swoją szybką grę. Niesamowicie się porusza, nie zostawia wolnej przestrzeni, gra niezwykle intensywnie - mówiła Sara Sorribes Tormo przed walką z Igą Świątek o ćwierćfinał madryckiego "tysięcznika". - Postaram się wyciągnąć wnioski z naszych poprzednich meczów - dodawała Hiszpanka.

Zobacz wideo Idze Świątek puściły nerwy. "Jako dziennikarze nie wiedzieliśmy co robić"

Tenisistka notowana na 55. miejscu w rankingu WTA rzeczywiście się starała. Ale nic to nie dało.

Świątek zmusiła maratonkę do sprintu

Forhend, forhend, bekhend, behkend - drugiego seta Świątek zaczęła tak znakomitymi winnerami, że już wtedy było jasne, że to jest koniec. Serwująca Sorribes Tormo dostała trzy takie returny, że nawet do nich nie ruszyła. A tuż przed nimi return Igi odebrała, ale tak, że Polka dostała wystawkę.

Jazda Świątek robiła wrażenie już w pierwszym secie, wygranym 6:1 w 40 minut. Ale w nim Hiszpanka dzielnie się broniła. A w drugiej partii pierwszy punkt wygrała dopiero przegrywając 0:2, 0:40. A właściwie to Iga jej ten punkt oddała, niewymuszonym błędem.

W pierwszej partii Świątek takich pomyłek miała 12 i zagrała również 12 winnerów. A Sorribes Tormo myliła się rzadko - sześć razy - ale kończących uderzeń praktycznie nie miała. Statystycy naliczyli jej dwa, z czego jedno, to pierwsze (przy piłce na 5:1 dla Igi), było efektem splątanych nóg Polki, która za szybko popędziła do lobu i chyba trochę zakręciło się jej w głowie, wobec czego przez moment nie wiedziała gdzie jest piłka i nawet nie spróbowała jej odegrać.

Dla Sorribes Tormo ten mecz dobrze wyglądał tylko na samym początku. Wtedy przełamała Igę. Jeszcze odrobinę później komentująca mecz w Canal+ Klaudia Jans-Ignacik powiedziała tak: "Pamiętam, jak Tomek komentował u nas mecze i mówił: Każdy ma swoją Sarę Sorribes Tormo". Była tenisistka chciała tymi słowami oddać Hiszpance, że jest waleczna. A poproszona przez drugiego z komentatorów, Żelisława Żyżyńskiego, o rozwinięcie myśli, tłumaczyła, że trener Wiktorowski zawsze podkreślał, że cierpliwość w meczach z Sorribes Tormo muszą wykazać nie tylko jej rywalki, ale i komentatorzy. - Tomek ma ją rozpracowaną perfekcyjnie, zobaczymy czy Iga się do tego dostosuje - puentowała.

Iga dostosowała się perfekcyjnie. Potrafiła być cierpliwa, na zmiany tempa rywalki umiała odpowiadać i swoim bezkompromisowym tenisem, i czasem - jakby dla zabawy - też zmianą rytmu, a nawet skrótem (punkt na 5:1, 15:0), czego od dawna w repertuarze najlepszej tenisistki świata nie widzieliśmy.

Już 40 minut gry w pierwszym secie to było jak na mecz Sorribes Tormo bardzo mało. A w drugiej partii Iga po zaledwie 16 minutach prowadziła 4:0 i wszystko zmierzało do błyskawicznego końca. Tak, błyskawicznego zwłaszcza gdy czas trwania meczu Świątek - Sorribes Tormo zestawimy z maratonami, jakie Hiszpanka rozegrała w poprzednich rundach. Szczególne wrażenie robi tu wygrany przez nią mecz z Wiktorią Azarenką 7:6, 6:3 w - uwaga, uwaga! - dwie godziny i 51 minut (pierwszy set: godzina i 34 minuty, drugi set: godzina i 17 minut). Wcześniej dwie godziny i 13 minut trwało jej również dwusetowe spotkanie z Eliną Switoliną i godzinę i 55 minut to z pierwszej rundy z Bernardą Perą.

Sorribes Tormo umie przedłużać wymiany w nieskończoność, ma świetną kondycję, jest cierpliwa i wytrzymała, a szczególnie te wszystkie atuty pokazuje na kortach ziemnych. Ale Świątek z tego wszystkiego nic sobie nie robi. Z tą rywalką zawsze wygrywa szybko - 6:2, 6:0 pokonała ją na trawie Wimbledonu, 6:4, 6:3 na korcie twardym w Pekinie i 6:2, 6:1 również na hardzie w Perth, a teraz - na mączce, a więc w swoim królestwie - Iga wygrała jeszcze wyraźniej: 6:1, 6:0.

16 bagietek i 6 bajgli. Tak Świątek odbiera rywalkom apetyt

Świątek pokonała Sorribes Tormo w godzinę i siedem minut. Zagrała w tym meczu 27 winnerów (rywalka trzy) i miała 14 niewymuszonych błędów (rywalka 10). Wygrała 55 punktów, a przeciwniczka tylko 21. Polka wygrała 71 proc. punktów po swoim serwisie, a Hiszpanka - zaledwie 26 proc.

To była różnica kilku poziomów. To była deklasacja. I to był dowód, że Świątek się rozpędza. Już jej 6:1, 6:1 nad Soraną Cirsteą z poprzedniej rundy robiło dużo wrażenie. A teraz Iga znów otworzyła tę ulubioną przez kibiców piekarnię i do swoich wypieków z 2024 roku dorzuciła kolejną - 16. już - bagietkę (set wygrany 6:1) oraz szóstego bajgla (set wygrany 6:0).

Ten ostatni set może odebrać apetyt wszystkim rywalkom Igi. Z 30 rozegranych w nim punktów Sorribes Tormo wygrała zaledwie pięć. Świątek zagrała w tej partii 15 winnerów (rywalka jednego) i zanotowała tylko dwa niewymuszone błędy (rywalka cztery). Po swoim serwisie Iga wygrała 92 proc. punktów (12 z 13), a Sorribes Tormo zaledwie 23 proc. (4 z 17).

Ćwierćfinałowa przeciwniczka Świątek - Brazylijka Beatriz Haddad Maia - będzie musiała poznać te liczby i na pewno też obejrzeć, jak bardzo Iga się rozpędziła i jak rozstawiała po kątach kolejną tenisistkę. Wygląda na to, że królowa mączki poczuła się na niej naprawdę komfortowo. Nawet jeśli to nie jest jej ulubiona mączka, bo w Madrycie znajduje się pod nią beton, a piłki przyspieszają też ze względu na sporą wysokość miasta nad poziomem morza (667 metrów). Ale to są didaskalia. Do dramatu rywalek, które muszą się mierzyć z wciąż przyspieszającą najlepszą tenisistką świata.

Więcej o: