Sceny w meczu Igi Świątek. Rywalka wybuchła po pięciu minutach! Nie wytrzymała

Dominik Senkowski
Iga Świątek przyznała, że to był jej najlepszy występ w tym sezonie. Trudno się dziwić tym słowom, bo Polka zagrała kapitalnie. Sorana Cirstea pokazała kawał dobrego tenisa, a mimo to urwała naszej tenisistce zaledwie dwa gemy. Rumunka nie ukrywała frustracji już od początku spotkania.

Co to był za występ Igi Świątek w Madrycie! Naprzeciw niej stanęła 30. na świecie Sorana Cirstea, doświadczona Rumunka, która potrafi zagrozić najlepszym. Rok temu pokonała m.in. Aryne Sabalenkę w Miami. W sobotę w starciu ze Świątek zaprezentowała się naprawdę dobrze, a mimo to wygrała zaledwie dwa gemy (1:6, 1:6).

Zobacz wideo Iga Świątek pokazała zdjęcie z El Clasico

Rumunka szybko podłamała się

Nasza tenisistka imponowała praktycznie w każdym elemencie gry. Przejmowała jak zwykle inicjatywę, szukała trudnych uderzeń, na mocne i płaskie zagrania Rumunki odpowiadała jeszcze mocniej, generując wyjątkowe kąty uderzeń. Spotkanie mogło się podobać, stało na wysokim poziomie, choć kto nie oglądał meczu, może w to nie uwierzyć. 

Cirstea zaczęła bardzo agresywnie, próbowała zdominować Świątek. Gdy jednak po kilku dłuższych wymianach przegrała gema otwierającego spotkanie, nie wytrzymała. Widać było z jej strony sporo emocji, choć minęło zaledwie pięć minut gry, a najgorsze było dopiero przed nią. 

Na kolejne dobre zagrania 30. rakiety świata liderka rankingu odpowiadała jeszcze bardziej popisowo. Najlepszy przykład to końcówka spotkania. Rumunka atakuje, idzie do siatki, jej rywalka podnosi piłkę, Cirstea decyduje się na niezły smecz, a w odpowiedzi od Igi otrzymuje minięcie, które kończy akcję. Można się załamać po takiej wymianie. 

Po kilkunastu minutach na tablicy wyników widzieliśmy rezultat 4:0. Sorana Cirstea szukała wszelkich rozwiązań, by zaskoczyć Igę Świątek. Zmieniała rytm, grała głęboko, niekiedy oddawała Polce inicjatywę - wszystko na nic. Z każdą kolejną akcją widać było na twarzy Rumunki narastające zniechęcenie, rosła irytacja. Na tak dobrze dysponowaną naszą tenisistkę prawdopodobnie żadna z zawodniczek w obecnym tourze WTA nie znalazłaby recepty. 

Zachowała koncentrację

Po zakończeniu spotkania Świątek przyznała, że to był jej najlepszy występ w tym roku. Realna ocena sytuacji, bo tak precyzyjnej, odnajdującej idealnie proporcje między siłą a dokładnością Igi Świątek nie widzieliśmy w ostatnich tygodniach. Polka wygrała w tym roku już 28 spotkań, wielkie turnieje w Dosze czy Indian Wells, ale sobotni występ w stolicy Hiszpanii był wyjątkowy.  

Co też cieszy, liderka rankingu do końca utrzymała koncentrację na wysokim poziomie. W czwartek w drugiej rundzie w Madrycie prowadziła wysoko w drugim secie, gdy nagle Chinka Xiyu Wang doszła na 4:4. Krótki przestój nie okazał się na szczęście decydujący. W sobotę z Soraną Cirsteą momentów gorszej dyspozycji właściwie nie było. 

W kolejnej rundzie w stolicy Hiszpanii rywalką Igi Świątek będzie lepsza z pary Wiktoria Azarenka (Białoruś, 26. WTA) - Sara Sorribes-Tormo (reprezentantka gospodarzy, 55.). W momencie gdy Polka kończyła spotkanie z Rumunką Azarenka i Sorribes-Tormo kończyły dopiero pierwszego seta, a oba spotkania rozpoczęły się o godzinie 11.00. To kolejny dowód, jak niezwykły był sobotni występ Świątek w starciu z Cirsteą.

Więcej o: