Iga Świątek obecnie rywalizuje o kolejne turniejowe zwycięstwo. W czwartek zainaugurowała zmagania w Madrycie, gdzie w drugiej rundzie pokonała Chinkę Xiyu Wang (52. WTA) 6:1, 6:4. Teraz przygotowuje się do meczu z Soraną Cirsteą (30. WTA). W stolicy Hiszpanii jest wspólnie z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, który ostatnio porównał ich współpracę z tą, którą wykonywał w obozie Agnieszki Radwańskiej.
Szkoleniowiec ze Świątek pracuje od grudnia 2021, kiedy to zastąpił Piotra Sierzputowskiego. Z kolei Radwańską prowadził przez długie siedem lat. O tym, z jak wielką różnicą miał do czynienia, opowiedział dziennikowi "Fakt". - Z jedną pracowałem zupełnie inaczej, niż teraz pracuję z drugą. Mają różne charaktery, poza tym gdy zaczynałem pracować z Agnieszką, to ona była już bardzo mocno ukształtowana, przez lata pracy ze swoim tatą - tłumaczył.
Wiktorowski zaznaczył, że gdy rozpoczynał pracę z Radwańską, doskonale ją wtedy znał. Z kolei ze Świątek nigdy wcześniej dłużej nie rozmawiał. Poza tym obie preferowały zupełnie inne style gry. Mimo to był w stanie obu skutecznie przekazywać swoje uwagi. - Chodzi o podejście do zdobywania punktów, ułatwiania sobie życia na korcie. Inne elementy były ważne dla jednej, inne są ważne dla drugiej. To wymusza zupełnie inny sposób pracy. Inaczej trzeba do każdej z nich podejść - dodał.
A czym konkretnie różnią się obie tenisistki w podejściu do trenera? - Iga oczekuje ode mnie dużo informacji analitycznych i technicznych. Takiego tenisowego mięsa, które trzeba zebrać i popakować w strawne dla zawodniczki w pigułki i po obrobieniu teoretycznym przejść do konsekwentnej pracy nad nim, nawet jak w początkowej fazie nie działa to jeszcze najlepiej. U Agnieszki więcej było pracy nad tym, żeby sama doszła do tego, że jakiś element jej tenisa jest jej potrzebny, że może stać się przydatny i skuteczny. Agnieszka nie lubiła zbyt dużo rozmawiać o swoim tenisie.