Na konferencji prasowej przed pierwszym meczem turnieju WTA w Madrycie Aryna Sabalenka została zapytana o półfinał turnieju w Stuttgarcie między Igą Świątek i Jeleną Rybakiną. – Nie oglądam ich meczów. Czuję, że zagrałam przeciwko nim wystarczająco dużo i jeśli ponownie zmierzę się z którąś z nich, mój trener pokaże mi ujęcia z ich meczów, abym je przeanalizowała i się przygotowała — zdradziła. Dodała, że podobnie wygląda to w przypadku całego touru WTA. - Nie jestem osobą, która ogląda zbyt dużo tenisa. Wolę oglądać tenis mężczyzn niż kobiet. Czuję, że jest w tym więcej logiki i oglądanie jest ciekawsze - przyznała z rozbrajającą szczerością.
Te słowa zostały odebrane w Polsce jako brak szacunku dla rywalek, szczególnie Igi Świątek i Jeleny Rybakiny. Ale nie tylko w Polsce Sabalenka wywołała burzę. Na tenisowych forach fani kobiecego tenisa też dziwią się, jak numer 2 kobiecego rankingu może tak mocno uderzać w markę WTA Tour, w którym sama bierze udział.
"Nigdy nie zrozumiem, jak czołowe zawodniczki WTA mogą odrzucać swój sport – sport, który dał im WSZYSTKO! Jeśli nawet czołowe zawodniczki WTA uważają, że ich sport jest tak godny zainteresowania i warty oglądania jak męski tenis, jak mogą oczekiwać, że ktokolwiek inny będzie tak myśleć?" - bardzo trafnie zauważył jeden z dyskutantów.
Inny twierdzi, że Sabalenka powiedziała po prostu to, co myślą i robią inne uczestniczki touru. Zresztą nie tylko Białorusinka ma tak negatywne zdanie o kobiecym tenisie. Rosjanka Daria Kasatkina na konferencji prasowej w Indian Wells w 2016 r. szczerze powiedziała: - Lubię oglądać męski tenis. Lubię oglądać Rafaela Nadala, bo to mój ulubiony zawodnik. Nie lubię oglądać kobiecego tenisa, bo on zawsze jest dziwny. Kobiety nie grają tak dobrze jak mężczyźni.
Szerokim echem w takim samym kontekście odbiły się słowa starszej gwiazdy tenisa, Amelie Mauresmo, byłej liderki rankingu WTA i dwukrotnej mistrzyni wielkoszlemowej. Jako dyrektorka turnieju Roland Garros usprawiedliwiała umieszczanie meczów mężczyzn w porze najlepszej oglądalności ze względu na ich "większą atrakcyjność". Dodawała przy tym: jako kobieta i była zawodniczka wcale nie czuję się z tym źle.
Bardzo negatywnie o kobiecym tenisie wypowiada się Camila Giorgi. 32-letnia obecnie tenisistka po swoim największym sukcesie, jakim było dotarcie do ćwierćfinału Wimbledonu, powiedziała dziennikarzom: "Nie śledzę kobiecego tenisa, ale myślę, że to był dobry mecz". Tak odniosła się do swojego zwycięstwa na Jekateriną Makarową. Gdy w ubiegłym roku odpadła z French Open również mówiła, że nie ma potrzeby oglądania swoich rywalek. "Mogę oglądać moich idoli, takich jak Agassi czy Sampras. Podpatrzeć, jak serwuje Del Potro, który ma najlepszy serwis w tourze albo, jak returnuje Djokovic".
W tym kontekście Iga Świątek też je na cenzurowanym. Ta wypowiedź Polki, w której mówi o tym, że bycia nr 1 uczy się od Rogera Federera, stała się punktem wyjścia wątku, w którym kibice dyskutują m.in. o tym, czy "zawodniczki WTA w sekrecie nienawidzą kobiecego tenisa, ale nie mówią tego głośno?".
Chodzi między innymi o to, że mało która w kontekście gwiazd tenisa, które podziwia, wymienia starsze koleżanki. Najlepszym przykładem Świątek, dla której wzorem nr 1 jest Nadal. Polka dolała oliwy do ognia jeszcze swoją ostatnią wypowiedzią: "Tak naprawdę nigdy nie miałam nikogo w WTA, kogo mogłabym naśladować" - powiedziała przed pierwszym meczem turnieju w Madrycie.
Ale szczytem umniejszenia rangi kobiecego tenisa były nie słowa, ale ich brak. Walczący o pozycję nr 1 w męskim tenisie Carlos Alcaraz rozmawiał na korcie w Melbourne po zwycięstwie w VI rundzie Australian Open z Jimem Courierem. Hiszpan opowiadał, jak bardzo lubi oglądać tenis w telewizji i jak podziwia grę swoich kolegów. Potem Courier zadał mu pytanie o WTA Tour. Już samo postawienie kwestii przez Amerykanina mogło wywołać uniesioną brew u sympatyków kobiecego tenisa: "Postawię cię w trudnej sytuacji" - tak zaczął Courier, zanim zapytał o zawodniczki spod znaku WTA. I tu Alcaraz nie potrafił wymienić ani jednej zawodniczki i powiedział tylko kilka ogólników stylu: Również oglądam tenis WTA. Zawsze, jeśli tylko mam możliwość.
Nie mniejszym echem odbiły się też kiedyś słowa Daniła Miedwiediewa, który przyznał się, że w ogóle nie ogląda tenisa poza turniejami, w których sam gra. "Lubię się wyłączyć i robić inne rzeczy" - powiedział. Mniej znany Borna Corić (34 w rankingu ATP) przyznał, że w ogóle nie ogląda tenisa. "Nigdy nie oglądam tenisa. Nie mam na to czasu, bo chcę wrócić do domu i cieszyć się przyjaciółmi" - powiedział.
Portal tennismajors.com twierdzi nawet, że "młodzi gracze stracili nawyk oglądania tenisa". Mówi o tym Éric Winogradsky, były trener (2004-11) Jo-Wilfrieda Tsongi: Zachęcamy ich [młodych graczy – przyp. autor] do oglądania jak największej liczby meczów, zamiast czatowania na portalach społecznościowych i korzystania z telefonów komórkowych przez cały dzień. (...) To jest dzisiejszy problem. Jeśli jesteś wystarczająco doświadczony i skupiony na zadaniu, nie ma nic lepszego. W dawnych czasach brało się płytę DVD i pochłaniało całość".
Dziennikarze tennismajors.com ubolewają nad upadkiem pewnej kultury w tenisie, ale tu chodzi o coś więcej. Jak gwiazdy, które same nie pasjonują się tenisem, mają przekonać młodych widzów, że warto go oglądać. Według badań przeprowadzonych w USA tenis ma drugą najstarszą widownię wśród amerykańskich sportów. Ze średnią 61 lat ustępuje tylko golfowi (64).