Włoska tenisistka wypaliła po polsku. Ten wywiad może zrobić furorę [WIDEO]

Włoska tenisistka Jasmine Paolini ma sporo wspólnego z naszym krajem, gdyż zarówno jej babcia, jak i matka są Polkami. Kiedy była dzieckiem, spędzała dużo czasu w Łodzi. - Lubiłam pierogi i barszczyk. We Włoszech tego nie ma, a babcia dużo dla mnie gotowała - oznajmiła w rozmowie z Canal+ Sport. Dodała, że bardzo smakowała jej zupa, choć nie pamiętała nazwy. Nagle dosłownie wykrzyczała, o jaką konkretnie jej chodziło.

O Jasmine Paolini (14. WTA) głośno zrobiło się w ostatnich tygodniach, gdy po zwycięstwie prestiżowego turnieju w Dubaju, gdzie w finale pokonała Annę Kalinską (25. WTA) 6:3, 3:6, 6:4, sięgnęła po drugi tytuł w karierze. Bardzo dobrze rozpoczęła również rywalizację w Indian Wells, ponieważ najpierw wyeliminowała Tatjanę Marię (46. WTA), a następnie znów wygrała z Kalinską. Jej seria została zatrzymana we wtorek, kiedy w IV rundzie poległa z Anastasiją Potapową (33. WTA) 5:7, 6:0, 3:6.

Zobacz wideo Reprezentacja Polski bez Lewandowskiego? Polacy mówią, jak jest

Jasmine Paolini wypaliła w rozmowie z polską telewizją. "Krupnik"

28-latka urodziła się we Włoszech, ale ma polskie korzenie, ponieważ zarówno jej matka, jak i babcia są Polkami. Niespełna dwa lata temu podczas zawodów WTA w Warszawie zaskoczyła fanów tym, że potrafi nawet mówić po polsku. Po raz kolejny udowodniła to podczas ostatniej rozmowy z telewizją Canal+ Sport.

- To spróbujmy troszeczkę, pamiętasz nazwę tego miejsca ze zdjęcia? - zapytał Żelisław Żyżyński, który wcześniej pokazał zawodniczce na telefonie miasto Łódź. - Nie pamiętam - odparła. Dziennikarz zdradził, że na fotografii była pokazana ul. Piotrkowska. - Najpiękniejsza ulica świata, prawda?. - Nie pamiętałam, ale tak - stwierdziła, głośno się śmiejąc.

Kilkanaście lat temu Włoszka często przyjeżdżała do Łodzi, gdzie odwiedzała babcię Basię i spędzała tam nawet wakacje. Co zatem lubiła robić? - Lubiłam pierogi i barszczyk. We Włoszech tego nie ma, a babcia dużo dla mnie gotowała. - oznajmiła. - Bardzo lubię też sernik i zupę... nie pamiętam nazwy - dodała. Pomidorową? - dopytał dziennikarz. - Nie, pomidorowej nie lubię. - Żurek? Grzybowa? Rosół? - ciągnął Żyżyński. Ktoś zza kamery podpowiedział zawodniczce, która błyskawicznie wykrzyczała: Krupnik!

Niejednokrotnie zdarzyło się Paolini w przeszłości spotkać na korcie z polskimi zawodniczkami. Dwukrotnie przecież rywalizowała w ubiegłym roku choćby z Magdaleną Fręch (43. WTA). Jak się okazuje, zamieniła nawet z nią kilka zdań po polsku. - Wiesz, trochę się wstydzę. Kiedy czasem nie pamiętam słowa po polsku, to wychodzi mi po angielsku - przekazała.

To nie pierwsza taka sytuacja podczas Indian Wells. Tuż po zakończeniu środowego starcia IV rundy pomiędzy Angelique Kerber a Caroline Wozniacki obie zawodniczki, mające polskie korzenie, podziękowały sobie za wspólny wysiłek.

Więcej o: