Po zwycięstwie w turnieju WTA w Dosze Iga Świątek ma chęć, aby sięgnąć po drugie trofeum w tym roku i wygrać prestiżowy WTA 1000 w Indian Wells. Musiałaby zatem nieco poprawić wynik z ubiegłego roku, kiedy w półfinale poległa z Jeleną Rybakiną (4. WTA) 2:6, 2:6. Wszystko na razie idzie zgodnie z planem.
Nasza zawodniczka kapitalnie rozpoczęła te zawody. Najpierw w II rundzie pokonała Danielle Collins (56. WTA) 6:3, 6:0, a w niedzielę skutecznie zrewanżowała się Lindzie Noskovej (29. WTA) za porażkę w III rundzie Australian Open i wygrała 6:4, 6:0. Jeśli uda jej się triumfować w całym turnieju, to będzie miała na koncie już 19 tytułów, tylko jeden więcej przez całą karierę wywalczyła Agnieszka Radwańska.
- Wiedziałam, ile tytułów zdobyła, więc zdawałam sobie sprawę, że z czasem pojawi mi się ta kwestia z tyłu głowy. Ale to nie ma większego znaczenia. Grała w zupełnie innych czasach, z innymi przeciwniczkami i miała inny styl gry. Więc nie porównuję naszych karier, bo to po prostu nie ma sensu - powiedziała podczas pomeczowej konferencji prasowej Świątek o Radwańskiej.
Radwańska zakończyła karierę w listopadzie 2018 roku, mając wówczas zaledwie 29 lat. I choć przez kontuzje przedwcześnie przeszła na emeryturę, to zrobiła bardzo dużo dobrego dla naszego tenisa. Liderka rankingu WTA nie ma co do tego żadnych wątpliwości. - Na pewno zawsze będę wdzięczna, że jako pierwsza pokazała nam, że osiąganie sukcesów jest możliwe. Wytyczyła drogę innym zawodniczkom, które wchodziły lub wejdą do WTA - wyjaśniła
- Przykład Agi uświadomił mi, że wygrywanie jest możliwe, choć gdy byłam młodsza, nawet nie myślałam o byciu tutaj. To było trochę abstrakcyjne. Nie mamy systemu w Polsce, więc nie mieliśmy żadnej pomocy. Większości moich rówieśników i znajomych nie udało się i przestali grać - dodała.
Najbliższy mecz Polki w IV rundzie WTA 1000 w Indian Wells, w którym zmierzy się z Julią Putincewą (79. WTA), odbędzie się już we wtorek 12 marca. Na ten moment nie znamy jednak dokładnej godziny rozpoczęcia.