• Link został skopiowany

Netflix pokazał, jak nie robić serialu. Kasuje wielką produkcję. "Wstyd"

Dominik Senkowski
Netflix zdecydował, że nie będzie kontynuował serialu tenisowego "Break Point". Środowisko jest bardzo rozczarowane, ale nie może być zaskoczone. Liczby nie kłamią. - Stracona szansa dla tenisa - napisał Stuart Fraser z "The Times". Czego zabrakło w tej produkcji?
Netflix - zdjęcie ilustracyjne
Fot. REUTERS/Mike Blake

Jak poinformował brytyjski "The Times", Netflix ostatecznie zrezygnował z produkcji kolejnych materiałów "Break Point". Serial nie doczeka się zatem trzeciego sezonu. Pierwsza część pierwszego sezonu (pięć odcinków) została opublikowana w styczniu ubiegłego roku, druga (także pięć odcinków) w czerwcu, a drugi sezon widzowie mogą oglądać od stycznia. 

Zobacz wideo Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Tenis przegrał z F1 i golfem

Dokument powstał jako tenisowa odpowiedź na "Drive to Survive" - serial Netfliksa o Formule 1 cieszący się dużym uznaniem środowiska i zainteresowaniem widzów. W przypadku "Break Point" nie udało się powtórzyć takiego sukcesu. Dlaczego?

Nadzieje wobec serialu tenisowego były bardzo duże, ale liczby okazały się brutalne. Pierwszą część pierwszego sezonu wyświetlono od stycznia do czerwca 2023 w liczbie 30 mln oglądanych godzin. Dla porównania w tym samym okresie gdy wypuszczono piąty sezon "Drive to Surive" doczekał się 90 mln, a produkcja o golfie "Full Swing" ponad 50 mln. 

Serial o tenisie nie podbił serc odbiorców, nie był też zbyt popularny w social mediach. Tylko niektóre fragmenty przebiły się do szerszego grona niż bańka tenisowa (np. wypowiedzi Aryny Sabalenki). Produkcja o F1 przyciągnęła do dyscypliny nowych fanów. Władze WTA i ATP liczyły na podobny efekt. 

Działacze zapraszali ekipę Netfliksa na turnieje, podobnie organizatorzy imprez wielkoszlemowych. Kamera obecna była na Wimbledonie, Australian Open, Roland Garros i US Open. Znacznie trudniej było jednak nakłonić największe gwiazdy tenisa do współpracy. 

Gwiazdy niechętne, ale i brak planu B

W trakcie tych dwóch wyemitowanych sezonów najbardziej rzucała się w oczy nieobecność Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia. Częściej mogliśmy obserwować w serialu wypowiedzi liderów młodszego pokolenia: Carlosa Alcaraza, Igi Świątek czy Coco Gauff. Ale i w tych przypadkach producentom ciężko było dotrzeć do scen zza kulis ich sukcesów. 

Świątek pojawiła się tylko w jednym odcinku w ramach drugiej części pierwszego sezonu. Jej przykład dobrze pokazuje jednak także inny problem produkcji - brak umiejętności "ogrania" pewnych historii bez wsparcia głównego bohatera. I bez szerszych wypowiedzi naszej tenisistki można było lepiej opowiedzieć o jej dominacji w kobiecych rozgrywkach czy wsparciu dla Ukrainy.

Twórcy podeszli zupełnie inaczej - wyszli z założenia, że gdy dany tenisista nie chce z nimi rozmawiać to będą udawać, że konkretny temat nie istnieje. Tak pominięto bardzo ciekawe wątki: deportacji Novaka Djokovicia z Australii, zakończenia kariery przez Rogera Federera, genialnego powrotu Rafaela Nadala w finale Australian Open 2022 czy cały wątek sprawy dopingowej Simony Halep. Każda z tych historii nadaje się na osobny film, a nie została omówiona w "Break Point". Absurdalny ruch, bo przecież np. o Federerze czy Djokoviciu mogli wypowiedzieć się inni. 

Dziwne decyzje fabularne

Jednym z ciekawych zabiegów było opowiedzenie o zakończeniu kariery Sereny Williams z perspektywy tej, która rozegrała z nią ostatni mecz i pokonała Amerykankę. Na US Open 2022 dokonała tego Ajla Tomljanović. Z drugiej strony Australijki w całej produkcji było więcej i w efekcie częściej można było śledzić jej losy niż Świątek czy Rybakiny. Kolejny absurd w doborze bohaterów. 

Kilka razy obecny był w produkcji także Nick Kyrgios, postać bardzo kontrowersyjna więc ten ruch nie może dziwić. Jednak w skali całego serialu Australijczyk dostał również nieproporcjonalnie dużo czasu w stosunku do innych. Tak, jakby twórcy uznali, że skoro Kyrgios i Tomlajnović zgodzili się wystąpić, to trzeba z nich "wycisnąć" jak najwięcej. To znani tenisiści, ale czy zasługiwali na aż tak dużą uwagę?

Wiele kontrowersji wynikało ze sposobu przedstawienia widzom Aryny Sabalenki. Poznaliśmy bliżej jej historię, relacje z ojcem, który zmarł kilka lat temu. Wątek wojny w Ukrainie został jednak przedstawiony wyłącznie z punktu widzenia Białorusinki, jako "ofiary", która musi tłumaczyć się światu. 

Żaden z ukraińskich tenisistów nie otrzymał szansy by zabrać głos w serialu. Ekipa Netfliksa obecna była na imprezie pokazowej w Krakowie zorganizowanej dwa lata temu przez Igę Świątek. Nagrywali, ale... nie znalazło się to w ostatecznej produkcji. Tymczasem żaden czołowy tenisista nie zorganizował podobnego wydarzenia w trakcie dwóch ostatnich lat od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą. 

Kilkukrotnie bohaterami serialu zostawali tenisiści pochodzący z USA. To naturalny ruch producentów, by zainteresować szeroką widownię w tym kraju. Pech jednak chciał, że występujący w kolejnych odcinkach Taylor Fritz czy Frances Tiafoe w ostatnich miesiącach obniżyli loty. Nie poszli dotąd w ślady amerykańskich legend Andre Agassiego czy Pete’a Samprasa.

Rozczarowanie w środowisku

Środowisko tenisa nie kryje rozczarowania. - Serial pozostaje w tyle za swoimi odpowiednikami w Formule 1 i golfie pod względem oglądalności i atrakcyjności. Stracona szansa dla tenisa - napisał Stuart Fraser z "The Times". 

- Koniec serialu „Break Point" na Netfliksie. Brak sezonu trzeciego. I niestety tym lepiej: ogólnie było źle i wcale nie pokazano, jak wyglądają rozgrywki - uważa Quentin Moynet z „L’Equipe"

- Cóż za zmarnowana szansa na dalszą promocję tego sportu - skomentowała Marcela Linhares z Tenis Brasil. 

- Skasowali serial po zaledwie dwóch sezonach. Szczerze mówiąc, nie dziwi mnie to. Odcinki były dla mnie bardzo nudne, nie odkrywały niczego nowego. Mogli zrobić coś wspaniałego. Wstyd - dodał Jose Moron z hiszpańskiego serwisu Punto de Break.

Jednocześnie Netfliks ma prawdopodobnie inny plan na tenis. Kilka dni temu zorganizował w Las Vegas mecz pokazowy Rafael Nadal - Carlos Alcaraz. Pierwszy raz w historii platforma transmitowała na żywo spotkanie tenisowe. To kolejna transmisja live z wydarzenia sportowego na Netfliksie w ostatnich miesiącach m.in. po pokazowych zawodach w golfie. W Las Vegas zaangażowano także byłych liderów ATP: Andy’ego Roddicka i Andre Agassiego. Komentowali mecz z bliska, przedstawiali ciekawostki dotyczące obu hiszpańskich zawodników. 

Więcej o: