Trudno wyobrazić sobie, że już w pierwszym meczu Iga Świątek mogłaby wpaść na rywalkę bardziej niewygodną niż Danielle Collins (dla porządku: to był mecz drugiej rundy, bo w pierwszej Iga miała wolny los). Ale Amerykanka, która dwa lata temu pokonała Polkę w półfinale Australian Open i która niecałe dwa miesiące temu stoczyła z Igą pasjonujący pojedynek również w Australian Open, tym razem nie miała nic do powiedzenia.
Od stanu 3:3 Polka po prostu nie dopuściła przeciwniczki do głosu. Świątek naprawdę mocno zaczęła kalifornijski turniej nazywany nieoficjalną piątą imprezą wielkoszlemową. A że na głównym korcie pięknego kompleksu Indian Wells Tennis Garden nie zobaczyliśmy wspaniałego meczu, to "wina" tylko tego, że Collins nie potrafiła sobie poradzić z dominacją Polki.
Świątek, numer jeden rankingu WTA, generalnie jest od Collins, aktualnie numeru 56, dużo lepsza. W ich bezpośrednich pojedynkach jest już 6:1 dla Igi. Ale wszyscy kibice tenisa wiedzą, że Danielle prezentuje ultraofensywny styl, który Polce potrafi sprawiać kłopoty. W ich ostatnim meczu - 18 stycznia w Melbourne, w drugiej rundzie Australian Open - Iga przegrywała 6:4, 3:6, 1:4 i serwowała rywalka, a jednak to Świątek wygrała mecz 6:4, 3:6, 6:4. Wtedy mieliśmy nadzieję, że tak odniesione zwycięstwo będziemy wspominali jako kluczowy moment całego Australian Open wygranego przez Polkę. Niestety, nic z tego - już w następnej, trzeciej, rundzie Igę sensacyjnie pokonała Linda Noskova. Teraz też w trzeciej rundzie Świątek może zmierzyć się z Czeszką. Ale nie ma co się przesadnie obawiać i szukać analogii.
Pewnie pokonując Collins Świątek pokazała, że przyjechała do Indian Wells z naładowanymi bateriami po udanym, ale i bardzo intensywnym graniu w Katarze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Świątek wygrała turniej w Dausze, a w Dubaju była w półfinale. Co osiągnie w Indian Wells, gdzie przed dwoma laty wygrała, a przed rokiem była w półfinale?
Oficjalny profil turnieju ogłasza na platformie X (dawny Twitter), że szybkie, pewne zwycięstwo nad Collins to oświadczenie wydane przez Świątek.
Ale jeszcze mocniejsze "oświadczenie" opublikowała jedna z fanek Igi. Chodzi o proste zestawienie pozycji, jaką Świątek miała zaledwie dwa lata temu, zaczynając turniej w Indian Wells, z pozycją, jaką Iga ma na starcie tej edycji.
Wskazane różnice są ogromne, a przecież minęły zaledwie dwa lata.
Tu każdy może wybrać, która z porównywanych pozycji robi na nim największe wrażenie, ale chyba szczególnie imponuje, że od startu Indian Wells 2022 do startu Indian Wells 2024 Świątek rozegrała 150 meczów i uzyskała w nich bilans 131:19!
Z wynikami Igi z ostatnich lat nie może równać się żadna inna tenisistka świata. A przecież to nie tak, że Świątek była na poziomie słabym czy średnim. Nie - ona w marcu 2022 roku miała już w dorobku tytuł wielkoszlemowy (Roland Garros 2020), zajmowała czwarte miejsce w światowym rankingu i już wtedy wszystkie rywalki doskonale wiedziały, że z Polką trzeba się poważnie liczyć. Ale wiedzieć to jedno, a czym innym jest potrafić kogoś zatrzymać.
Nie było w historii tenisa zawodniczek niepokonanych i takich nigdy nie będzie. Ale Świątek pokonywana jest bardzo rzadko. W tym roku Iga ma bilans 15:2. A w historii swoich występów w imprezach rangi WTA 1000 - a więc najwyższej po turniejach wielkoszlemowych - właśnie wygrała 75. mecz w karierze na 94 rozegrane. Statystycy z Opta Ace podają, że od wprowadzenia formatu z "tysięcznikami", czyli od 2009 roku, szybciej aż tyle zwycięstw uzbierały tylko Serena Williams i Maria Szarapowa.
W innej statystycznej klasyfikacji - tym razem za cały XXI wiek - przed Igą jest już tylko Serena. Tennis Abstract podaje, że Indian Wells 2024 to już 30. turniej, w którym Świątek gra jako światowa numer jeden. Williams jako "jedynka" rozegrała aż 71 turniejów. Ciekawe czy a może raczej kiedy Świątek zbliży się do tego wyniku.