W środę rozpoczęły się zmagania w turnieju głównym ATP i WTA 1000 w Indian Wells. Doszło już do pierwszych sensacji, jak odpadnięcie Mirry Andriejewej czy Katie Boulter, która kilka dni wcześniej okazała się najlepsza w San Diego. Inauguracja imprezy została jednak storpedowana przez obfite opady deszczu, które uniemożliwiły dokończenie lub rozegrane wielu meczów.
Przerwane zostało m.in. starcie Caroline Wozniacki (204. WTA) z Lin Zhu (62. WTA). Pierwszy set był bardzo emocjonujący i pełny zwrotów akcji, przez co trwał aż 75 minut. Lepiej zaczęła Chinka, ale potem Dunka polskiego pochodzenia wygrała cztery gemy z rzędu. Ostatecznie doszło do tie-breaku, w którym górą 8:6 była Caroline Wozniacki. Była liderka światowego rankingu dokonała tego, mimo widocznej frustracji, wynikającej z warunków panujących na korcie. - Przy takim wietrze nie da się grać - krzyknęła w pewnym momencie, co wyłapał na Twitterze Jose Morgado.
Tenisowy dziennikarz doczekał się odpowiedzi od Rennae Stubbs, absolutnej legendy dyscypliny. Australijka była numerem jeden na świecie w deblu, wygrała aż 60 tytułów WTA, w tym 6 wielkoszlemowych. Była trenerką Sereny Williams, a obecnie pracuje w telewizji jako ekspert. "4 najbardziej wietrzne miejsca w Tourze. Indian Wells, Miami, Eastbourne i Doha. Czasami gra w tych miejscach jest prawie niemożliwa ze względu na wiatr. Ani razu nie rozgrzewałam się do finału w Indian Wells, bo było zbyt wietrznie, tak samo w Doha. Miami odwołało dzień gry, ponieważ było niebezpieczne" - wspomniała Rennae Stubbs.
Ostatecznie mecz został przerwany przy stanie 7:6(6), 0:1 i serwisie Caroline Wozniacki, która w czwartek postara się dopełnić formalności i awansować do drugiej rundy turnieju WTA 1000 w Indian Wells, gdzie gra dzięki dzikiej karcie. Jeśli tak się stanie, to w następnym meczu zmierzy się z Donną Vekić.