• Link został skopiowany

Sensacyjna rywalka Świątek postawiła się Putinowi. O tym geście zrobiło się głośno

Agnieszka Niedziałek
Kiedyś o Annie Kalinskiej mówiono jako o dużym talencie, potem było o niej głośno m.in. za sprawą wymownego napisu, jaki umieściła na bucie. W Dubaju dziennikarze byli tak pewni, że Iga Świątek zmierzy się w półfinale z Coco Gauff, że to o nią głównie wypytywali Polkę. Ale Rosjanka po raz kolejny w tym sezonie pokonała rywalkę z topu i w nagrodę zmierzy się z pierwszą rakietą świata.
Annie Kalinska i Władimir Putin
REUTERS/Amr Alfiky i Sputnik/Sergei Bobylev/Pool via REUTERS ATTENTION EDITORS - THIS IMAGE WAS PROVIDED BY A THIRD PARTY.

Po wybuchu wojny w Ukrainie wśród tenisistów z Rosji i Białorusi dokonał się podział - na tych, którzy sprzeciwiali się rosyjskiej agresji, na tych, którzy milczeli i na tych, którzy w mniej lub bardziej wymowny sposób wyrażali poparcie dla wojny. Anna Kalinska jasno zadeklarowała przynależność do pierwszej grupy. A w tym sezonie jej głos coraz mocniej przebija się też na korcie. Już w drugim miesiącu rywalizacji można mówić o przełomie w karierze 25-latki. O ile nie przeszkodzą jej kłopoty zdrowotne, to można być też pewnym, że w tym roku rywalki powinny na nią mocno uważać.

Zobacz wideo Gwiazdy sportu oszalały na punkcie padla

Przełomowe dwa miesiące Kalinskiej. Ekspresowy awans pogromczyni faworytek i debiut w Top30

Czujne powinne być też media. Po czwartkowym meczu Igi Świątek dziennikarze byli przekonani, że w półfinale Polka zmierzy się z Coco Gauff. I pytali Polkę właśnie o nadchodzące starcie z Amerykanką. Ale ćwierćfinał Gauff zakończył się niespodzianką - mecz wygrała Kalinska, choć pod koniec pierwszego seta poprosiła o przerwę medyczną z powodu bólu pleców. Mimo to nie poddała się i ograła faworytkę 2:6, 6:4, 6:2.

Przed tym sezonem 25-latka z Moskwy miała na koncie trzy zwycięstwa nad rywalkami z Top10, a przez ostatnie dwa miesiące dołożyła już trzy kolejne. Dodatkowo w czwartek pierwszy raz wygrała z rywalką z czołowej piątki rankingu WTA. Sama na początku stycznia zajmowała 80. miejsce na światowej liście, obecnie jest już 40., a w poniedziałek zadebiutuje w Top30.

Dotychczas najwyżej była na 38. pozycji, która była nagrodą za awans do ćwierćfinału Australian Open. W Melbourne zanotowała życiowy sukces - nigdy wcześniej w Wielkim Szlemie nie przeszła drugiej rundy.

Teraz w Dubaju została zaś czwartą w historii turnieju tenisistką, która przeszła drogę od eliminacji do półfinału. W tym pierwszą odkąd turniej ma prestiżową rangę WTA 1000. Jest też pierwszą od sześciu lat kwalifikantką, która w pojedynku z rywalką z Top3 w "tysięczniku" odrobiła stratę seta. W 2018 r. w Indian Wells dokonała tego Sachia Vickery w meczu przeciwko Garbine Muguruzie.

Rywalka Świątek postawiła się Putinowi. Kalinska pokonała zmorę Polki

Turniej w Kalifornii zajmuje też ważne miejsce w tenisowym życiorysie Kalinskiej. To tam dwa lata temu wyszła na mecz, mając na bucie napis "No war", co odbiło się w świecie tenisa szerokim echem. Również w mediach społecznościowych opowiedziała się wtedy wyraźnie za zaprzestaniem agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę. Mimo że jej bliscy mieszkają w Moskwie.

25-latka wywodzi się ze sportowej rodziny. Oboje rodziców w przeszłości grało w badmintona - ojciec pracuje obecnie w krajowej federacji, a matka szkoli juniorów. Brat z kolei postawił na piłkę nożną. Kalinska tenisem zainteresowała się jako pięciolatka. Podczas wakacji u babci zobaczyła grającą kuzynkę i sama postanowiła spróbować.

Chwalona za urozmaiconą grę Rosjanka pierwsze sukcesy odnosiła już w młodym wieku. W 2015 r.  dotarła do finału juniorskiej rywalizacji w wielkoszlemowym Roland Garros, a rok później triumfowała w deblu w Australian Open. W dorosłym tenisie przez kilka lat brakowało jej jednak albo zdrowia, albo formy. I stąd na razie ma na koncie tylko jeden finału turnieju WTA. Dotarła do niego w poprzednim sezonie w Tampico. Więcej sukcesów odniosła na razie jako deblistka - wygrała trzy imprezy touru i jeszcze cztery razy wystąpiła w meczu o tytuł.

W tourze wyróżnia się zaś ze względu na to, że jako jedna z bardzo nielicznych ma trenerkę, a nie trenera. Współpracuje z Argentynką Patricią Tarabini.

Gdy dziennikarze na czwartkowym spotkaniu ze Świątek w Dubaju wreszcie na wszelki wypadek spytali ją o Kalininę, to Polka zaczęła się zastanawiać, czy grały już ze sobą. W singlu jeszcze nie, ale w deblu - tak, o czym przypomniała Rosjanka.

- To było pięć lat temu na kortach ziemnych. Kiedy ją zobaczyłam, to pomyślałam: "Ona jest naprawdę dobra". Podejmowała bardzo dobre decyzje w tamtym spotkaniu. Nie jestem zaskoczona, że jest pierwszą rakietą świata, bo mogłam zobaczyć, jak bardzo silna mentalnie jest i jak ogromnie sprawna fizycznie - wspominała Kalinska.

Świątek też ma za co podziwiać Kalinską. Tej udało się kilka dni temu to, na co czeka Polka i jej kibice. Rosjanka pokonała bowiem świetnie radzącą sobie ostatnio Jelenę Ostapenko i dokonała tego jako jedyna w tym sezonie zawodniczka poza Wiktorią Azarenką. Łotyszka wygrała też wszystkie cztery dotychczasowe pojedynki z liderką rankingu WTA i uchodzi za jej zmorę. A czy będzie w stanie sprawić kolejną sensację i wygrać ze Świątek? Odpowiedź poznamy jeszcze w piątek.

Więcej o: