• Link został skopiowany

Niemal trzy godziny walki Fręch z Rybakiną. Co za mecz, co za emocje

To był niesamowity dreszczowiec z wielkimi emocjami. Magdalena Fręch rozgrywała fantastyczny mecz i przez blisko trzy godziny walczyła o największy sukces w karierze, jakim byłoby pokonanie czwartej rakiety świata Jeleny Rybakiny. O losach pojedynku zadecydował wyrównany trzeci set i zaledwie jedno przełamanie - dopiero w dziesiątym gemie. Rybakina wygrała 7:6, 3:6, 6:4.
Magdalena Fręch - Jelena Rybakina
screen TV

To był dziesiąty gem pierwszego seta. Magdalena Fręch (53. WTA) właśnie kapitalnie zaserwowała i doprowadziła do równowagi. W tamtym momencie prowadziła w gemach 5:4, a zatem była ledwie dwie piłki od wygrania partii. Wtedy jednak Jelena Rybakina (4.) pokazała klasę godną triumfatorki Wimbledonu 2022 - zagrała kapitalny return z forhendu, a w kolejnej akcji winnera i odrobiła straty.

Zobacz wideo Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Niemal trzy godziny walki Fręch z Rybakiną. Co za mecz, co za emocje

Polka chwilę później znów jednak była w bardzo dobrej sytuacji, by wygrać seta. W tie-breaku po wygraniu aż pięciu punktów z rzędu prowadziła aż 5:2! Od tego momentu dominowała jednak czwarta rakieta świata. Wygrała pięć punktów z rzędu. Zasłużenie, bo przejęła inicjatywę, atakowała, dominowała.

Polka była w defensywie i nie potrafiła skutecznie skontrować. W pierwszym secie Kazaszka miała aż 20 winnerów więcej (25-5), ale też dużo więcej niewymuszonych błędów (27-9). Rybakina wygrała też aż 80 proc. punktów po pierwszym serwisie (Polka 63 proc.).

Drugiego seta Fręch rozpoczęła świetnie. Wreszcie imponowała bardziej odważną grą, kończącymi uderzeniami i kapitalnymi returnami. W efekcie wygrała pierwsze osiem z dziewięciu akcji seta i prowadziła 2:0. Po zaledwie dwóch gemach Polka miała więcej winnerów niż w całym pierwszym secie (6-5)!

Rybakina była bardzo zdenerwowana, co chwilę gestykulowała, mówiła coś w kierunku swojego sztabu szkoleniowego. Czyli robiła coś, co zdarza jej się bardzo rzadko w światowym tourze. Z reguły jest bowiem spokojniejsza na korcie.

"Sfrustrowana Rybakina jak nigdy. Sporo - jak na nią - gestykulacji i niezadowolenia w stronę teamu" - pisał na Twitterze Dawid Żbik, dziennikarz Eurosportu.

Kazaszka na chwilę wróciła do wysokiego poziomu, wygrała dwa gemy z rzędu i przegrywała 2:3. Riposta Polki była jednak kapitalna. Znów odebrała serwis rywalce, a po chwili wygrała trudnego gema na przewagi przy swoim podaniu.

W dziewiątym gemie Fręch serwowała, by wygrać seta. Nie popełniła w tym gemie żadnego błędu i w nagrodę cieszyła się z doprowadzenia do decydującej, trzeciej partii. W drugim secie Polka miała zaledwie dwa niewymuszone błędy przy aż czternastu rywalki. Przewaga Rybakiny w winnerach była już niewielka (15-12).

Trzeci set był emocjonujący, choć widać było, że Polka jest zmęczona, bo przecież dla niej to już piąte spotkanie w Dubaju. Grała od kwalifikacji, w których musiała zagrać dwa pojedynki. Poza tym był to dla niej już trzeci trzysetowy mecz. Dla porównania dla Rybakiny to dopiero drugie spotkanie w Dubaju. Przy stanie 4:4 Rybakina najpierw pewnie wygrała gem serwisowy (do zera), a po chwili przełamała Polkę. Zresztą w decydującym secie Kazaszka przy swoim podaniu przegrała zaledwie cztery punkty.

Rybakina miała w meczu trzy razy więcej winnerów (60-20), niewymuszonych błędów (57-16) i wygrała tylko pięć punktów więcej (108-103).

Kazaszka w ćwierćfinale w Dubaju zmierzy się z Włoszką Jasmine Paolini (26. WTA), która pokonała Greczynkę Marię Sakkari (11.) 6:4, 6:2.

W środę zagra też Iga Świątek (1. WTA). Polka o godz. 16 zmierzy się w 1/8 finału z Ukrainką Eliną Switoliną (20. WTA). Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o: