Paula Badosa (83. WTA) jeszcze niecałe dwa lata temu była wiceliderką światowego rankingu, w tamtym czasie ustępowała tylko Idze Świątek (1. WTA). Później zaliczyła spory zjazd, który dopełniła poważna kontuzja pleców. Przez nią straciła pół roku, do gry wróciła na początku obecnego sezonu. Ale daleko jej do dawnej formy.
W Adelajdzie Hiszpanka odpadła już w pierwszej rundzie po porażce z Bernardą Perą (85. WTA). W Australian Open dotarła do trzeciej rundy i tam sensacyjnie poległa z Amandą Anisimową (214. WTA). Rozczarowaniem okazał się dla niej również start w tajskim Hua Hin.
Już na starcie Badosa miała wiele problemów z reprezentantką gospodarzy Lanlaną Tararudee (298. WTA) i ograła ją dopiero po trzech setach (3:6, 6:4, 6:1). W drugiej rundzie czekała na nią Diana Sznajder (109. WTA), która wcześniej wyeliminowała Magdę Linette (56. WTA).
Niżej notowana Rosjanka w pierwszym secie zaliczyła dwa przełamania i zwyciężyła 6:2. W drugim secie Badosa spisywała się lepiej i prowadziła już 4:1. Jednak przegrała dwa kolejne gemy, po czym zdecydowała się na krecz. Powodem był nawrót problemów z plecami. Zrezygnowana Hiszpanka opuściła kort przy oklaskach publiki oraz rywalki.
Sznajder awansowała do ćwierćfinału, w którym zagra z Węgierką Dalmą Galfi (137. WTA). Ta sprawiła dużą niespodziankę w drugiej rundzie, gdzie pokonała 6:4, 3:6, 7:5 rozstawioną z numerem piątym Xiyu Wang (63. WTA).