W ostatnich latach absolutnie czołową parę deblową stanowił czeski duet Barbora Krejcikova - Katerina Siniakova. Współpraca między zawodniczkami zaczęła się w 2013 roku, gdy obie tenisistki miały po 17 lat i nie mogły znaleźć sobie partnerki do debla. Po raz pierwszy Czeszki zostały liderkami rankingu deblowego 22 października 2018 roku. Zagrały ze sobą ponad 200 meczów na światowych kortach, w których miały ponad 75 proc. zwycięstw. Liczba trofeów też może robić swoje wrażenie.
Czeszki wygrały siedem tytułów wielkoszlemowych (2x Australian Open, French Open i Wimbledon, 1x US Open), zdobyły złoto olimpijskie na igrzyskach w Tokio w 2021 roku czy wygrały w 2018 roku w Fed Cup. Łącznie na koncie mają szesnaście trofeów. Współpraca między Siniakovą a Krejcikovą zakończyła się w 2023 roku, co zostało ogłoszone przez Siniakovą tuż po finałach Billie Jean King Cup, w których Czeszki przegrały 1:2 w półfinale z Kanadą. Nie wykluczono tam jednak powrotu do współpracy przy okazji IO w Paryżu, które odbędą się latem tego roku.
Czeszki zatem wróciły do rywalizacji w deblu, ale już w zupełnie innych parach. Krejcikova zaczęła grać wspólnie z Niemką Laurą Siegemund, natomiast partnerką Siniakovej została Australijka Storm Hunter. Do ich pierwszego starcia po "rozstaniu" doszło w ćwierćfinale wielkoszlemowego Australian Open.
Samo spotkanie ćwierćfinałowe było dosyć wyrównane. W pierwszym secie górą był duet Krejcikova - Siegemund, który dwukrotnie przełamał przeciwniczki i wygrał 6:4. W drugiej partii już było trudniej o wywalczenie przewagi przełamania, ale w jedenastym gemie w końcu ta sztuka udała się parze Hunter - Siniakova, co skończyło się wygraniem seta 7:5. W decydującym secie Krejcikova i Siegemund prowadziły już 3:0 z przewagą przełamania, ale rywalki odrobiły straty i dwukrotnie je przełamały. Tym samym para Hunter - Siniakova wygrała 6:4, 5:7, 6:4 i awansowała do półfinału.
Kibice zwrócili uwagę na zachowanie obu Czeszek po zakończeniu spotkania. Krejcikova oraz Siniakova podeszły do siebie jako pierwsze i uścisnęły sobie dłonie. Nie było też wielkiego kontaktu wzrokowego między Czeszkami. - Jestem rozczarowana porażką. Następnym razem musimy wykorzystać niektóre okazje. Miałyśmy szanse w drugim i trzecim secie, ale nie wykorzystaliśmy ich do uzyskania przewagi. To nasz drugi turniej z Laurą, grałyśmy dobrze. Mamy duży potencjał - komentuje Krejcikova.
- Na początku popełniałyśmy błędy przy returnach, ale starałyśmy się grać agresywnie. Najważniejsza była jednak walka, a także późniejsze błędy Siegemund, co dało nam awans. Musimy pilnować środka, gdy obie gramy forhendem, musimy więcej rozmawiać, bo Storm jest leworęczna. Na szczęście nie było jeszcze wielu trudnych sytuacji - opowiada Siniakova. A jak z jej perspektywy wyglądało pierwsze spotkanie w deblu przeciwko Krejcikovej?
- To nie było przyjemne, to zupełnie inne uczucie. Nigdy nie mierzyłyśmy się w takich warunkach. Nie będę kłamać, nie jest to coś, czego chciałoby się doświadczyć, zwłaszcza w pierwszym turnieju po zmianie. Przy siatce po prostu podziękowałyśmy sobie i pogratulowałyśmy - mówi Siniakova. - Szanuję to, że Katerina chciała zmiany partnerki. Nadal ją lubię i życzę jej jak najlepiej. Nie cieszyłam się bardziej z tego meczu, bo grałam przeciwko niej - wyjaśniła Krejcikova.
Duet Siniakova - Hunter rywalizuje o finał wielkoszlemowego Australian Open z duetem Su-Wei Hsieh (Tajwan) - Elise Mertens (Belgia).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!