Gdy Hubert Hurkacz na samym początku przegrał pierwszego gema serwisowego - i to do zera! - nic nie zapowiadało tego, co się wydarzyło później. W wygranym 7:6, 7:6, 6:4 boju z Arthurem Cazauxem wygrał aż 91 procent akcji po swoim pierwszym podaniu. Tym, którzy nie oglądają zbyt często tenisa, ta statystyka niewiele powie, ale pozostali dobrze wiedzą, że taką liczbę można zobaczyć w tej rubryce bardzo, bardzo rzadko. A Polak, który zapisał się dzięki temu zwycięstwu w historii, zapowiada, że może być jeszcze lepiej.
Od dawna wiadomo, że serwis jest ogromnym atutem Hurkacza. Złośliwi twierdzą, że jednym z nielicznych, ale malkontentów odstawmy na bok. W przeszłości polski tenisista nieraz zabierał kibiców na emocjonalne przejażdżki kolejką górską, które w Wielkim Szlemie często kończyły się rozczarowaniem. Ale w poniedziałek po pierwszych nerwowych ruchach przyszedł spokój i popis 26-latka.
Po końcu ery takich zawodników jak Ivo Karlović, Kevin Anderson czy John Isner, którzy asami wyścielali sobie drogę ku zwycięstwom, dziś w tym elemencie króluje Hurkacz. Polak jest liderem klasyfikacji najlepiej serwujących, która uwzględnia mecze z ostatnich 12 miesięcy. Nad swoją największą bronią stale pracuje i ma to przełożenie na liczby. W 2021 r. zanotował 580 asów, w kolejnym sezonie 827, a w ostatnim 1031.
W czterech dotychczasowych meczach Australian Open posłał ich już 71 i znów jest najlepszym podającym, a drugi Alexander Zverev ma ich o pięć mniej. Do wrocławianina nie należy - przynajmniej na razie - najszybszy serwis w turnieju - ten zmierzono Zhizhenowi Zhangowi z 235 km/h [Polak jest tu trzeci z 226 km/h] - ale Hurkacz sam mówi z uśmiechem, że on ponad szybkość stawia precyzję. A ta pomaga mu w uzyskiwaniu rewelacyjnych statystyk pod kątem skuteczności w akcjach po swoim podaniu. W meczu z Cazaux wygrał wspomniane aż 91 procent akcji po swoim pierwszym serwisie [49/54] i 76 proc. [25/33] po drugim. O takich liczbach marzy każdy tenisista.
W całym turnieju Polak prowadzi też w zestawieniu uwzględniającym wygrywanie punktów po swoim pierwszym podaniu - ma tu łącznie 84-procentową skuteczność. Nic dziwnego, że na konferencji prasowej po poniedziałkowym występie pojawiło się pytanie o jego wrażenia dotyczące tego elementu gry.
- Myślę, że mogę serwować jeszcze lepiej niż dziś. Popracuję nad paroma rzeczami jutro i będę gotowy na środę - zapewnił z uśmiechem dziewiąty tenisista świata.
Świetna dyspozycja serwisowa w ćwierćfinale będzie mu bardzo potrzebna - jego rywalem będzie Daniił Miedwiediew. Rosjanin to nie tylko trzecia rakieta świata, triumfator US Open 2021, dwukrotny finalista Australian Open [2021 i 2022], ale też lider klasyfikacji ATP wśród returnujących.
liczba asów, wygrane akcje po 1. podaniu, wygrane akcje po 2. podaniu, najszybszy serwis
Hurkacz za sprawą swojego stylu gry najbardziej predysponowany jest do odnoszenia sukcesów na szybkich kortach. I o ile ma na koncie siedem tytułów wywalczonych w turniejach ATP [sześć na twardej nawierzchni i jeden na trawie], to w wielkoszlemowej rywalizacji dość długo nie mógł się przebić przez pierwsze rundy. A już szczególnie nie szło mu - o ironio - na kortach twardych. W US Open wciąż nie przeszedł drugiej rundy, a w Australian Open zrobił to dopiero rok temu.
Wtedy, po trzeciej z rzędu pięciosetowej batalii, odpadł w 1/8 finału. Teraz wreszcie przebił się przez tę ścianę, dzięki czemu został pierwszym polskim singlistą w najlepszej ósemce turnieju w Melbourne. Inni wielcy polscy tenisiści - Wojciech Fibak, Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot - dotarli do tego etapu w Wielkim Szlemie, ale nie na antypodach.
- Nie wiedziałem, że jestem pierwszy. Z pewnością bardzo się z tego cieszę. W półfinale tu była już Iga. Jestem zadowolony z występu, ale chcę więcej - podkreślił Hurkacz.
W kobiecym singlu - poza wspomnianą Igą Świątek (2022) - do półfinału Australian Open dotarły też Agnieszka Radwańska (2014 i 2016) i Magda Linette (2023). Wrocławianin może dołączyć do nich w środę, o ile pokona Miedwiediewa.
Jeśli to zrobi, wyrówna swój najlepszy wynik w Wielkim Szlemie. Jest półfinalistą Wimbledonu z 2021 r. W tamtej edycji londyńskiego turnieju po raz pierwszy i jedyny aż do teraz przeszedł 1/8 finału w zmaganiach tej rangi. A zrobił to po zwycięstwie nad... Miedwiediewem. W poniedziałek jeden z dziennikarzy w Melbourne spytał Polaka, czy zmienił się od tamtego występu.
- Bardzo. Rozegrałem wiele ważnych spotkań o dużą stawkę. Co prawda nie były to ćwierćfinały Wielkiego Szlema, ale mnóstwo ważnych meczów - uśmiechał się Hurkacz. - Dzięki graniu przez kilka lat w tourze z topowymi zawodnikami zyskałem doświadczenie. Poprawił się mój serwis, return też. Większa jest moja wiedza o tenisie i o samym sobie. Fizycznie też prezentuję się lepiej - wyliczał Polak.
Polskim kibicom pozostaje trzymać kciuki, by to wszystko zaprocentowało w środę i by po raz trzeci z rzędu w półfinale singla Australian Open pojawił się reprezentant Polski.