Ukrainka Łesia Curenko przegrała w trzeciej rundzie Australian Open z Aryną Sabalenką 0:6, 0:6. Wynik rzadko spotykany na tym poziomie w tenisie - tym bardziej że mówimy o rywalizacji 33. na świecie tenisistki - a nie np. 150. - z drugą rakietą rankingu WTA.
Po meczu dużo mówiło się także o tym, jak Curenko zachowała się w stosunku do Sabalenki po ostatniej piłce. Ukrainka nie podała ręki przeciwniczce. Podobnie czynią inne tenisistki z tego kraju w stosunku do rywalek z Rosji i Białorusi od lutego 2022, gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie.
- Teraz naprawdę nie obchodzi mnie, jak zakończy się mój mecz. Bardziej ekscytuje mnie to, że mogę tu być i przypominać światu, że wojna trwa. Ważne jest dla mnie to, że mogę zarobić trochę pieniędzy i pomóc innym ludziom - mówiła niedawno Curenko pytana, jak podchodzi do rywalizacji sportowej w czasach trwającej wojny.
Niestety wiele osób w mediach społecznościowych wykorzystało wysoką porażkę Łesii Curenko w połączeniu z jej zachowaniem - dla części świata kontrowersyjnym - i zaczęło kpić sobie z tenisistki. Ukrainka postanowiła im odpowiedzieć w najlepszy możliwy sposób, pokazując, ile warte są ich uwagi.
- Zauważyłam, że moja wczorajsza porażka sprawiła, że wiele osób było szczęśliwych. Dlatego mój najnowszy post jest dla was. Czujcie się swobodnie by napisać mi, co chcecie. Mam nadzieję, że dzięki temu będziecie jeszcze dłużej szczęśliwi - tak rozpoczęła swój wpis na Instagramie.
I dodała: "Pod koniec roku mój przyjaciel wrócił po 1,5 roku z rosyjskiej niewoli. Stracił 55 kg, ma kłopoty z nogami, ale najważniejsze, że żyje. To prawdziwe szczęście. Dlatego mam nadzieję, że również będziecie mieli prawdziwy powód, by być w życiu szczęśliwi, a nie z powodu porażki jakiejś przypadkowej tenisistki, której nawet nigdy w życiu nie poznaliście".
Na wpis Curenko zareagowało wielu przedstawicieli środowiska tenisowego. - To się nazywa "trzymanie realistycznej perspektywy w życiu". Brawo Łesia - napisał Boris Becker, były niemiecki tenisista, mistrz wielkoszlemowy. Ukraińskie tenisistki Elina Switolina i Marta Kostiuk gratulowały koleżance z reprezentacji odwagi, by opublikować taki post. - Mocny przekaz od Łesi Tsurenko po porażce z Sabalenką - napisał Maciej Łuczak, komentator Eurosportu.
Rywalizacji Łesi Curenko z Aryną Sabalenką na Australian Open towarzyszyło wyjątkowo wiele emocji. Wcześniej panie miały zmierzyć się w marcu podczas ubiegłorocznej imprezy w Indian Wells. Tuż przed meczem okazało się, że Ukrainka zdecydowała się poddać spotkanie. Później wyszło, że nie chodziło o samą tenisistkę urodzoną w Mińsku, a o rozmowę, jaką Curenko odbyła w tamtym czasie z szefem Organizacji Kobiecego Tenisa (WTA) Stevem Simonem, po której czuła się źle psychicznie i nie miała siły grać.
Dyskusja miała dotyczyć tego, jak WTA reaguje/nie reaguje w związku z wojną w Ukrainie. - Byłam absolutnie zszokowana tym, co usłyszałam. Simon powiedział mi, że on sam nie popiera wojny, ale jeśli popierają ją gracze z Rosji i Białorusi, to jest to tylko ich własna opinia, a opinia innych ludzi nie powinna mnie denerwować - opowiadała wtedy Curenko.
Mimo rozpoczęcia działań zbrojnych tenisiści z Rosji i Białorusi nadal mogą występować we wszystkich turniejach, także tych największych z serii Wielkiego Szlema. Jedyna konsekwencja, jaka ich spotkała to konieczność gry pod neutralną flagą i wykluczenie reprezentacji obu krajów z rozgrywek Billie Jean King Cup oraz Davis Cup.
Atak hejterów na Tsurenko to też element szerszego problemu, z jakim mierzą się sportowcy w mediach społecznościowych w ostatnich latach. Dotyka on także tenisistów, o czym już pięć lat temu rozmawialiśmy z Darią Abramowicz, psycholog Igi Świątek.
Opowiadała wtedy: "Źródłem tego problemu jest ogólny, stosunkowo niski poziom świadomości osób, które korzystają z mediów społecznościowych. Rozmawiamy teraz o hejcie i cyberprzemocy, które dotykają sportowców, ale to zagadnienie dotyczy ogółu populacji, a szczególnie dzieci i młodzieży. Kilka dni temu pojawił się materiał na YouTubie, w którym aktorka Sophie Turner, występująca w „Grze o tron", opowiada o dorastaniu na planie serialu i o tym, jak mocno dotykały ją komentarze i hejt spływający z mediów społecznościowych. W konsekwencji przyczyniło się to u niej do pojawienia się pewnych objawów depresji".
Komentujący w internecie często nie mają świadomości, jak wiele mogą wyrządzić krzywdy sportowcom. Dlatego reakcja zawodnika jest tak ważna, a wpis Łesii Curenko szczególnie istotny. Prawdopodobnie ukraińska tenisistka nie otrzymałaby tylu negatywnych komentarzy gdyby podała po meczu rękę Sabalence, a spotkaniu nie towarzyszyły emocje polityczne. Swój wpływ miał także wyjątkowy wynik meczu.
Swoje zdanie na temat szacunku, jaki należy zachowywać do rywalek, nawet w przypadku tak wyraźnej wygranej, wyraziła podczas zeszłorocznego Roland Garros Iga Świątek. Po zwycięstwie w Paryżu 6:0, 6:0 z Chinką Wang Qingyu odcinała się od popularnych wśród kibiców określeń "piekarnia" i "bajgle".
- Nie chcę o tym mówić, ponieważ rozumiem, dlaczego ludzie to robią: jest fajnie, tenis jest zabawny i tak dalej. Ale jako zawodniczka chcę traktować moje przeciwniczki z szacunkiem. I nie widzicie, co dzieje się za kulisami. Czasem nie jest łatwo rozgrywać takie mecze, czasem nie jest też łatwo przeciwniczkom. Nie chcę rozmawiać o piekarni. To może być na Twitterze, ale skupię się na tenisie - mówiła Polka cytowana przez portal Sportowy24.pl.
W Melbourne po meczu z Curenko Sabalenka pytana o wysoki rezultat żartowała: "No cóż, w zeszłym roku Iga (Świątek - przyp. red.) wygrała tyle setów 6:0, że jednym z moich celów jest spróbować się do niej zbliżyć".
Bez względu na wynik i pozakortowe okoliczności, Łesia Curenko nie zasłużyła na falę krytyki, jaka ją spotkała. Jej odpowiedź przypomina o rzeczywistości, z jaką nadal zmagają się Ukraińcy. Świat zapomina o toczącej się od prawie dwóch lat wojnie, ale to nie znaczy, że działania zbrojne zostały zatrzymane.
Przeszliśmy też do porządku dziennego nad tym, że sportowcy z Ukrainy rywalizują w tenisie z zawodnikami z Rosji lub Białorusi. Tymczasem Ukrainka Dajana Jastremska mówiła Sport.pl w sierpniu ubiegłego roku: "Gdy gram przeciwko Rosjance czy Białorusince, na korcie czuję się bardziej... Trudno to opisać. Czuję, że gram przeciwko ludziom, którzy pochodzą z kraju, który zabija moich rodaków".
Jastremska to jedna z największych sensacji tegorocznego Australian Open. W pierwszej rundzie wyeliminowała mistrzynię Wimbledonu Marketę Vondrousovą. W poniedziałek w meczu o ćwierćfinał będzie rywalizować z Białorusinką Wiktorią Azarenką.