Kariera Sofii Kenin po triumfie w Australian Open sprzed czterech lat z pewnością nie potoczyła się tak, jak marzyło się to tenisistce i jej ojcu Aleksandrowi, który jako jej trener zaczynał od zera. I choć urodzona w Moskwie Amerykanka dopiero wychodzi z wielkiego dołka, to Iga Świątek - która zmierzy się z nią w pierwszej rundzie turnieju w Melbourne [w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego] musi się mieć na baczności - Kenin już raz niespodziewanie wyrzuciła z tej imprezy liderkę światowego rankingu.
Polscy kibice tenisowi sezon 2020 zapamiętali jako ten, w którym Świątek wywalczyła pierwszy wielkoszlemowy tytuł - wygrała French Open. Ale Tenisistką Roku WTA została wtedy Kenin, która w styczniu triumfowała na antypodach, a jesienią - po kilkumiesięcznym zawieszeniu rywalizacji w związku z pandemią COVID-19 - dotarła do finału w Paryżu. Plany i marzenia rodzinnego duetu na kolejne lata były z pewnością ambitne, ale - jak na razie - nic z tego nie wyszło. W ostatnich trzech sezonach 25-letnia Amerykanka tylko raz dotarła do drugiego tygodnia w Wielkim Szlemie i zaraz potem odpadła.
W 2019 roku WTA nakręciło film przedstawiający drogę Kenin do światowego tenisa. Wtedy była młodą i obiecującą zawodniczką [uznano ją wówczas za tenisistkę, która zrobiła największy postęp], która opowiadała, że chce wywalczyć tytuł wielkoszlemowy i zostać pierwszą rakietą świata. Pierwszy cel osiągnęła bardzo szybko, na realizację drugiego wciąż czeka. Najbliższej jak na razie była pod koniec 2020 roku, gdy awansowała na czwartą pozycję. Jeszcze w październiku 2021 roku była ósma, ale już niecałe pół roku później wypadła z top 100, a po dziewięciu miesiącach była 426.
Tuż po sukcesie w Melbourne w "The Wall Street Journal" ukazał się artykuł pod tytułem "Dlaczego Sofia Kenin może być Tomem Bradym tenisa". Cytowano tam Ricka Macciego, który pomagał Amerykance w treningach przez kilka lat, gdy była dzieckiem. Według niego ją i legendę futbolu amerykańskiego łączy niezwykła odporność psychiczna. Wtedy nieraz się nią wykazywała, ale w styczniu 2021 roku - na konferencji prasowej po odpadnięciu w drugiej rundzie Australian Open - zapłakana przyznała, że nie poradziła sobie z presją dotyczącą obrony tytułu.
Presja i oczekiwania to jedno, drugie - kłopoty zdrowotne, które też nie omijały Kenin. Drugą połowę sezonu 2021 straciła z powodu kontuzji stopy, potem był pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, a rywalizację na kortach ziemnych i trawiastych w 2022 roku opuściła z powodu problemów z kostką. Spadek w rankingu i potrzeba odbudowania formy sprawiły, że wróciła do występów w imprezach niższej rangi. Sytuacja zaczęła się wyraźnie poprawiać dopiero w poprzednim sezonie. Wrześniowy finał w San Diego był jej pierwszym meczem o tytuł w zawodach touru od trzech i pół roku. Na pierwszy od marca 2020 triumf wciąż czeka.
Poprawa stanu zdrowia i wyników miały oczywiście przełożenie na notowania Amerykanki. Stopniowo pięła się w górę, a po finale w San Diego wskoczyła na 31. miejsce. Obecnie jest sklasyfikowana o 10 pozycji niżej.
Ze Świątek zmierzy się teraz po raz drugi w karierze. W finale French Open 2020 przegrała z nią 4:6, 1:6. Od tego czasu Polka zdobyła jeszcze trzy tytuły wielkoszlemowe i została światową jedynką. Najlepszym rezultatem Kenin z kolei była później w zmaganiach tej rangi 1/8 finału, do której dotarła we French Open 2021.
- Czasem mnie to uderza, że mój pierwszy wielkoszlemowy finał grałam przeciwko Sofii, a teraz spotkamy się w pierwszej rundzie. To dość dziwne. Nasze życiowe drogi rozeszły się - podsumowała przed rozpoczęciem tegorocznej edycji turnieju w Melbourne tenisistka Tomasza Wiktorowskiego.
Tomasz Świątek jest zaangażowany w karierę córki, ale obrał inną drogę niż Aleksander Kenin. Ten ostatni może się pochwalić filmowym życiorysem. Przeprowadził się na dobre z żoną do USA [wcześniej małżeństwo mieszkało tam przez pewien czas przed narodzinami córki], gdy Sofia miała kilka miesięcy. Początkowo w dzień kształcił się, a w nocy zarabiał jako kierowca nowojorskiej taksówki. Po jakimś czasie rodzina osiadła na stałe na Florydzie i to tam dziewczynka rozpoczęła na dobre przygodę z tenisem.
To właśnie Aleksander Kenin zachęcił ją do uprawiania tego sportu. Sam okazjonalnie grywał wcześniej rekreacyjnie. Ale brak jakiejkolwiek wiedzy na temat szkolenia nie przeszkodził mu w tym, by zostać trenerem córki. I jest nim do dziś, z jedną krótką przerwą. Był wciąż głównym szkoleniowcem, gdy wiele lat temu poprosił o pomoc Macciego. Tak samo było, gdy w zeszłym sezonie do sztabu dołączył na jakiś czas Michael Joyce. Kilkumiesięczny rozbrat duetu córka-ojciec nastąpił w połowie 2021 roku. Szukająca sposobu na poprawę swojej gry zawodniczka ogłosiła, że kończy współpracę z nim i stawia na nowy team. Ale już w listopadzie poinformowała, że od nowego sezonu rodzic ponownie będzie jej trenerem.
- Jest ze mną zawsze. Kiedy patrzę na niego, to widzę, że gra ze mną każdy punkt - opowiadała z uśmiechem o ojcu Amerykanka we wspomnianym wcześniej filmie z 2019 roku.
Aleksander Kenin zasłynął mocnym przeżywaniem meczów córki. Nieraz wzbudzał zdziwienie [podczas "pandemicznego" French Open 2020, gdy nie wpuszczano publiczności, usiadł tuż obok trenera rywalki], a sędziowie upominali go za nieregulaminowe udzielanie wskazówek Sofii podczas meczów. Wspólnie pozowali do zdjęcia z trofeum, które otrzymała ona za wygranie Australian Open. Teraz z pewnością chcieliby do tamtego sukcesu nawiązać. Wówczas w półfinale Kenin wyeliminowała niespodziewanie liderkę światowego rankingu i ulubienicę gospodarzy Ashleigh Barty. Teraz znów zagra z pierwszą rakietą globu i znów to nie ona będzie faworytką. Ze względu na formę zaprezentowaną ostatnio przez Igę Świątek kibice Polki nie mają powodów do niepokoju, ale walecznej i zdeterminowanej Kenin, która odbudowuje karierę, na pewno nie wolno zlekceważyć.