Maks Kaśnikowski jest jednym z najbardziej utalentowanych polskich tenisistów. Podczas ubiegłego sezonu, który może zaliczyć do bardzo udanych, awansował na najwyższą lokatę w rankingu ATP w karierze - 288. Przed rozpoczęciem Challengera w portugalskim Oeiras zajmował za to 324. miejsce, ale już wiadomo, że znacząco je poprawi.
Kaśnikowski świetnie rozpoczął te zawody, już w pierwszej rundzie pokonując wyżej rozstawionego Adriana Andreeva (265. ATP) 3:6, 7:6 (10), 6:3. Następnie dużo sprawniej poradził sobie z Joao Dominguesem (803. ATP) 7:5, 6:4, a w ćwierćfinale sensacyjnie wyeliminował turniejową "dwójkę" Joao Sousę (244. ATP) 7:6 (1), 6:4.
W sobotę 6 stycznia zmierzył się za to w półfinale z Valentinem Royerem (258. ATP). Obaj zawodnicy pewnie rozpoczęli to spotkanie, przez sześć gemów nie tracąc własnego podania. Do pierwszego przełamania doszło dopiero w siódmym starciu, kiedy naszemu zawodnikowi udało się wykorzystać słabszy moment rywala. Przewaga nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ po chwili to Polak stracił serwis. Mimo wszystko udało mu się zwyciężyć pierwszego seta 6:4. Najpierw drugi raz w tej odsłonie przełamał Francuza, a następnie przy swoim serwisie obronił break pointa i wykorzystał trzecią piłkę setową.
Drugi set również był bardzo wyrównany, ponieważ już w drugim gemie nasz zawodnik musiał bronić aż trzech break pointów. Następnie udało mu się przełamać rywala i było już 3:1. Choć miał okazję wcześniej zakończyć to starcie, to finalnie rywal dzielnie bronił podania. Nie było go jednak stać na nic więcej, a spotkanie zakończyło się wygraną Kaśnikowskiego 6:4, 6:4.
Awans do finału nie jest jedynym sukcesem naszego zawodnika, ponieważ już teraz zaliczył on ogromny "skok" w rankingu ATP. Zwycięstwem z Royerem zapewnił sobie 294. lokatę (182 pkt), a to nie musi być koniec. Jeśli uda mu się wygrać cały turniej, to może awansować nawet na 277. pozycję (207 pkt).
Kaśnikowski zagra w finałowym starciu z Gastao Eliasem (336. ATP), a odbędzie się ono w niedzielę 7 stycznia o godzinie 11:00.