Świątek i Rybakina zagrały pokazówkę zupełnie na serio. Wyjątkowo ważny set

Dominik Senkowski
W piątek w turnieju pokazowym World Tennis League na korcie zobaczymy m.in. parę Hubert Hurkacz - Iga Świątek. To dla nich ważny występ w kontekście przyszłorocznych igrzysk. Dla Świątek równie istotny był czwartkowy występ w Abu Zabi przeciwko Jelenie Rybakinie. Na korcie zupełnie nie było widać, że mecz miał charakter nieoficjalny.

W piątek drużyna Polaków ma rywalizować w Abu Zabi z ekipą m.in. Daniła Miedwiediewa i Mirry Andriejewej. Według zapowiedzi Huberta Hurkacza, wystąpi w parze gry mieszanej z Igą Świątek. To ważna informacja, bo turniej w Emiratach ma służyć ich przygotowaniom pod igrzyska w Paryżu.

Zobacz wideo Dlaczego Hubert Hurkacz jest tak niedoceniany? "Ma pecha"

Przygotowania pod igrzyska

Nasi najlepsi tenisiści stworzą na przełomie lipca i sierpnia przyszłego roku parę miksta w stolicy Francji w turnieju olimpijskim. Celem ma być upragniony medal, na który polski tenis cały czas czeka. Hurkacz i Świątek wystąpią tam także w grze pojedynczej.

Ich aktualny występ na Bliskim Wschodzie ma właśnie służyć możliwości lepszego „dogrania się" na korcie. Najlepsi singliści rzadko rywalizują w turniejach par mieszanych. Po Abu Zabi Hubert i Iga bedą występować razem także w reprezentacyjnym turnieju United Cup. Tam także przewidziana jest rywalizacja damsko-męska.

Gdy to połączymy z niedawną decyzją, że kapitanem naszej drużyny w United Cup będzie tym razem Tomasz Wiktorowski, trener liderki rankingu, to widać, jak serio Świątek i Hurkacz traktują najbliższe starty w kontekście możliwości sprawdzenia się przed igrzyskami. W styczniu gdy sezon tenisowy ruszy na całego, tych okazji do wspólnych treningów czy gier nie będzie już tak dużo.

Na razie wspólnie udzielili wywiadu w Canal Plus Sport. Iga o wspólnych treningach do miksta powiedziała: „Będzie na to właśnie czas przed United Cup, bo tu do Emiratów Hubert przyleciał dwa dni temu".

W styczniu tego roku w ramach United Cup także zagrali razem. Pokonali w fazie pucharowej Włochów Camillę Rosatello i Lorenzo Musettiego. Dzięki temu Polacy ograli wtedy rywali 3:2 i awansowali do półfinału, gdzie przegrali z drużyną USA. Amerykanie będą w kolejnej edycji turnieju bronić tytułu.

Niby pokazówka, ale grały na serio

W czwartek Iga Świątek wróciła na kort po przerwie trwającej prawie 1,5 miesiąca. W turnieju World Tennis League w singlu wystąpiła przeciwko Jelenie Rybakinie. Dla obu tenisistek było to wyjątkowe spotkanie, mimo że pokazowe.

Zgodnie z zasadami rozegrały tylko jednego seta, w którym Polka zwyciężyła 6:4. Nie było widać w ich grze, że rywalizują w zawodach nieoficjalnych, bez punktów do rankingu WTA czy nagród wielkoszlemowych. Z obu stron pojawiło się sporo determinacji, koncentracji i poświęcenia.

Wygrana, nawet w postaci jednego seta, jest o tyle ważna dla Świątek, że przerywa nieco niekorzystną serię. W tym roku w imprezach zawodowych rywalizowały trzy razy (Australian Open, Indian Wells, Rzym) i za każdym razem lepsza była zawodniczka urodzona w Moskwie a reprezentująca Kazachstan.

Najbliżej Polka była zwycięstwa nad Rybakiną w Rzymie, gdy z powodu kontuzji musiała poddać mecz na początku trzeciego seta. W Abu Zabi rozegrana przez nich partia przypominała tamtą pierwszą w stolicy Włoch.

Wtedy Świątek zwyciężyła 6:2, ale wynik nie oddawał przebiegu seta. Seta zaciętego, pełnego równowag w gemach serwisowych obu tenisistek. W czwartek było podobnie, a o wszystkim zadecydowały właściwie trzy dość proste błędy tenisistki grającej dla Kazachstanu. Od stanu 4:5 i 30:15 z jej perspektywy nie wygrała już punktu i przegrała cały mecz jedno-setowy.

To spotkanie nie wyglądało jak pokazówka choćby dlatego, że nie było żadnych popisów technicznych zawodniczek ku radości publiczności, uśmiechów czy reakcji w stronę kibiców. Obie potraktowały serio ten pojedynek, który jednocześnie stał na wyjątkowo wysokim poziomie.

Dużo lepiej niż rok temu

Wyjątkowo, bo trzeba pamiętać, że tenisiści przygotowują się właśnie do nowego sezonu. Wyszli z siłowni, cięższych treningów, mogą być jeszcze niezregenerowani. Po Świątek i Rybakinie nie było tego widać. W zamian obserwowaliśmy wiele dobrych decyzji naszej tenisistki, która nie grała zawsze najmocniej, ale za to precyzyjnie, czym rozrzucała rywalkę po korcie. Jelena Rybakina odpowiadała jej mocnym serwisem czy potężnymi forhendami oraz krótkimi akcjami.

Można by powiedzieć, że aż szkoda, że panie nie zagrały kolejnego seta, ale w tym wypadku nie jest to do końca prawda. W World Tennis League wygrywa ta z drużyn, która w pięciu spotkaniach zbierze więcej gemów od przeciwnej. Po meczu Świątek - Rybakina było 24-24 w gemach. Sędzia, zgodnie z regulaminem, zarządził dogrywkę - tzw. super tie-break. Wygrywa ten, kto pierwszy zdobędzie 10 punktów.

Kapitanowie wystawili do gry ponownie liderkę rankingu i czwartą obecnie tenisistkę świata. W tym dodatkowym, dużo krótszym meczu, lepsza okazała się Jelena Rybakina. Zwyciężyła 10:8, choć w pewnym momencie zupełnie straciła przewagę, jaką wcześniej wypracowała. Od stanu 8:8 wygrała jednak dwa ostatnie punkty.

Na pewno żal przegranego super tie-breaka i całego spotkania przed zespół Igi Świątek i Huberta Hurkacza). Sam występ naszej tenisistki można jednak ocenić pozytywnie. Rok temu w tej samej pokazowej imprezie także wyszła na kort przeciwko Jelenie Rybakinie. Wypadła wtedy znacznie słabiej, przegrywając 3:6, 1:6.

Więcej o: