Nie tylko końcówka 2023 roku była udana dla Igi Świątek. Poza WTA Finals wygrała w tym roku również Roland Garros i cztery inne turnieje WTA. W dwóch innych doszła do finałów. W Dubaju przegrała z Barborą Krejcikovą (4:6, 2:6), a w Madrycie z Aryną Sabalenką (3:6, 6:3, 3:6).
To właśnie rywalizacja z Aryną Sabalenką była najbardziej pasjonującą w minionym sezonie. Do walki o miejsce na czele rankingu WTA doszedł też podtekst polityczny. Iga Świątek wielokrotnie publicznie wspierała Ukrainę oraz pochodzące z tego kraju tenisistki. Za to Aryna Sabalenka i inne zawodniczki z Białorusi i Rosji często musiały odpowiadać na pytania o ich stosunek do wojny wywołanej przez Rosję.
Dziennikarz Polsatu Sport Michał Białoński w rozmowie z Wojciechem Fibakiem zastanawia się, czy relacja Igi Świątek z ukraińskimi zawodniczkami nie wpływa na jej formę sportową - wraca tym samym do jej meczu z Eliną Switoliną w ćwierćfinale Wimbledonu, który Świątek przegrała 5:7, 7:6, 2:6. Legendarny polski tenisista zdecydowanie się z taką tezą nie zgadza.
- Proszę mi wierzyć, że Iga nie ma żadnego problemu z wyzwalaniem złości sportowej. Nie wykazuje nawet cienia najmniejszego wahania, litości, współczucia, czy jakiegokolwiek odpuszczenia. Widać to po wynikach: gdy Iga prowadzi 5-0 i coś jej się nie uda, to reaguje podobnie, jak przy stanie po cztery, 30:30. Pod tym względem Iga jest też fenomenem, że tak walczy i odrzuca wszystkie inne czynniki. Dla niej liczy się tylko zdobycie kolejnego punktu, wygranie kolejnego gema i seta, kolejnego meczu. Ona daje z siebie wszystko. Jest jak traktor, który przejeżdża po rywalkach. Pod względem mentalnym nie ma żadnej słabości, ulgi, politowania, ani przyjaźni. (...) I bardzo dobrze! Dlatego osiągnęła wiele więcej niż ja - podsumował.
Wcześniej Fibak analizował początek sezonu Igi Świątek, kiedy aż trzykrotnie przegrała z Jeleną Rybakiną. Kazaszka pokonała naszą tenisistkę 4:6, 4:6 w 1/8 finału Australian Open, 2:6, 2:6 w Indian Wells i w Rzymie, gdy Iga skreczowała przy stanie 6:2, 6:7, 2:2. Ekspert przekonuje jednak, że dzisiaj mogłoby być zupełnie inaczej.
- Ona (Rybakina - przyp. red.) pokazuje różne słabości w nastawieniu, przygotowaniu. Dlatego ona była tym koszmarem dla Igi, ale już nie jest. Gdyby miały się dzisiaj zmierzyć, to dla mnie Iga byłaby faworytką w starciu z Rybakiną. Co nie zmienia faktu, że gdy wszystko wróci u Kazaszki do pełnej normalności, z jej repertuarem mocnych, płasko bitych, szybkich uderzeń, zarówno z bekhendu, jak i z forhendu, zarówno z returnu i z serwisu, to rywalizacja z nią znowu będzie zacięta - stwierdził.
Obecnie Iga Świątek odpoczywa po bardzo udanym sezonie. Wkrótce rozpocznie przygotowania do kolejnego, a eksperci już teraz zastanawiają się, co uda jej się w nim osiągnąć. Może kolejny raz poprawi wynik w Wimbledonie?