Tegoroczny ATP Finals przedziwnie układał się dla Novaka Djokovicia, który po pokonaniu Huberta Hurkacza w trzech setach w ostatnim meczu grupowym, wciąż drżał o awans do półfinału i musiał liczyć na zwycięstwo Jannika Sinnera nad Holgerem Rune, co ostatecznie się dokonało. Serb w spotkaniach grupowych grał przeciętnie, nie wyglądał na zawodnika, który może sięgnąć po siódmy tytuł w Turnieju Mistrzów.
Jednakże jak powszechnie wiadomo, tak się stało. Novak Djoković najpierw w półfinale pokonał Carlosa Alcaraza 6:2, 6:3, a w finale okazał się lepszy od Jannika Sinnera 6:3, 6:3, z którym kilka dni wcześniej przegrał. - Goran Ivanisevic [trener Serba - red.] w ostatnią sobotę zrozumiał, że wygram turniej. Czy miałem to samo przeczucie? Tak. Być może mecze z Sinnerem i Alcarazem, biorąc pod uwagę okoliczności, to dwa najlepsze mecze, jakie rozegrałem w tym sezonie - przyznał serbski tenisista.
- Wszyscy znamy zalety Alcaraza i Sinnera. Stanąć twarzą w twarz z Sinnerem przed jego publicznością, sposób, w jaki zakończyłem turniej i sezon, to wszystko jest niesamowite. Jestem bardzo dumny ze swojego występu - podkreślił siedmiokrotny triumfator ATP Finals. Stał się pod tym względem samodzielnym rekordzistą.
Novak Djoković ma już 36-lat. Jego wieloletni rywale są blisko zakończenia kariery, jak Rafael Nadal, czy też już to zrobili w przypadku Rogera Federera, więc Serb też nie ucieknie od pytań o emeryturę, choć właśnie rozpoczął swój 400. tydzień na pozycji lidera rankingu ATP. - Dlaczego miałbym przestać, skoro nadal wygrywam te turnieje? Kiedy zaczną mnie bić, rozważę przejście na emeryturę - wyjaśnił w swoim stylu tenisista z Belgradu.
Mistrz ma w swoim dorobku niezliczoną ilość rekordów. Najistotniejsze z nich to 24 triumfy wielkoszlemowe, lecz "Nole" ma apetyt na więcej, a co najważniejsze, w przyszłym roku odbędą się Igrzyska Olimpijskie. 36-latek wciąż nie ma złotego medalu tej imprezy.