Kontuzja Stefanosa Tsitsipasa sprawiła, że do gry w ostatnim meczu grupowym ATP Finals wkroczyć musiał pierwszy rezerwowy, którym był Hubert Hurkacz. Dla Polaka stawką starcia z Novakiem Djokoviciem było 200 punktów rankingowych oraz 390 tysięcy dolarów. Ich nie udało się zdobyć, gdyż po dwóch godzinach i sześciu minutach lepszy okazał się 36-letni Serb 7:6(1), 4:6, 6:1. - Oczywiście gra przeciwko Novakowi jest trudna. To najlepszy zawodnik, jaki kiedykolwiek był. To nie jest łatwe - mówił Polak na konferencji prasowej.
Przegrany set przez lidera rankingu miał sporo konsekwencji. Przede wszystkim dał przepustkę do półfinału Jannikowi Sinnerowi jeszcze przed jego wieczornym wyjściem na kort. Jego rywalem będzie Holger Rune. Od wyniku tego spotkania zależna będzie przyszłość w turnieju Novaka Djokovicia. Sprawa jest banalnie prosta - jeśli wygra Sinner to Serb znajdzie się w półfinale, jeśli Rune to zagra w nim Duńczyk.
"Kto znajdzie przyjaciela, znajdzie skarb. Warto to powiedzieć. Hubert Hurkacz, wygrywając seta z Novakiem Djokoviciem, wyświadczył przysługę swojemu przyjacielowi Jannikowi Sinnerowi" - pisze włoski portal "torinocronaca.it", które podkreśla niedawne słowa polskiego tenisisty właśnie o wyjątkowej relacji z Włochem. Hurkacz podkreślił, że Sinner sam zapracował sobie na ten awans świetną dyspozycją w starciach z Tsitsipasem i Djokoviciem.
- Czy wyświadczyłem mu przysługę? Myślę, że sam zakwalifikował się, wygrywając dwa pierwsze mecze. To świetny facet. Gra naprawdę niesamowity tenis - mówił Polak. - Ale obiad jest mi winien! Zobaczymy. Może wysłał mi wiadomość - zakończył ze śmiechem Hubert Hurkacz, który drugi rok z rzędu zakończył sezon w czołowej dziesiątce rankingu ATP.