Tenisowa mama w Cancun pokazała, że niemożliwe nie istnieje. "Nie planowałam"

Debel zwykle kojarzy się z długowiecznością. Czołowe miejsca w rankingu ATP zajmują zawodnicy grubo po 30., a nawet i 40. rokiem życia. W wydaniu kobiecym wygląda to trochę inaczej, lecz na koniec i tak w grze podwójnej w WTA Finals wygrywa doświadczenie - mianowicie para Laura Siegemund/Wiera Zwonariowa. Rosjanka w tym roku skończyła 39 lat. - Uwielbiam ten sport i zawsze mam w sobie ten rodzaj perfekcjonizmu. Kiedy zaczynam coś robić, chcę to zrobić najlepiej, jak potrafię - przyznaje.

Duet Siegemund/Zwonariowa do WTA Finals zakwalifikowały się jako szósta para tego sezonu - z takim numerem zostały też rozstawione. W fazie grupowej nie układało im się korzystnie. Co prawda wygrały pierwszy mecz z czeską parą Krejcikova/Siniakova, lecz w trzech setach. Następna porażka z Dabrowski/Routliffe mocno utrudniła im życie. To spotkanie obiło się medialnym echem z uwagi na kompletnie puste trybuny podczas gry. Ostateczny awans do najlepszej czwórki gry podwójnej wywalczyły w ostatnim, dość dramatycznym starciu, przeciwko duetowi Gauff/Pegula - 3:6, 6:4, 10:8.

Zobacz wideo Ależ zjazd piłkarza Legii. "Jego forma faluje, odkąd przyszedł do Legii"

39-letnia mistrzyni WTA Finals. Ma za sobą liczne kontuzje i urodzenie dziecka. "Nie planowałam już nigdy wracać"

W półfinale czekało ich trudne zadanie, gdyż para Hunter/Mertens - Australijka to nowa numer jeden kobiecego debla - wygrała wszystkie mecze grupowe i to bez straty seta. Jednakże Niemka z Rosjanką zdołały sprawić sensacje, mimo przegrania pierwszego seta. Dzięki pokonaniu faworytek same zyskały to miano w spotkaniu o tytuł. Udźwignęły je - pokonały duet Melichar-Martinez/Perez 6:4, 6:4 i zostały mistrzyniami WTA Finals.

Ich droga do tego triumfu jest bardzo kręta. Zwłaszcza w przypadku 39-letniej Wiery Zwonariowej, która jest o cztery lata starsza od drugiej pod względem wieku w Cancun Shuko Aoyamy. Rosjanka nigdy nie ogłosiła, że przechodzi na emeryturę, ale kiedy w 2016 roku urodziła córkę Ewelinę, a następnie przeżyła kilka nieudanych powrotów, sama zawodniczka "w 90 procentach" była już pewna, że to koniec. - Nie planowałam już nigdy wracać - przyznała. W zeszłym roku cierpiała na chronicznie ból prawego barku. Potem doszła kontuzja ścięgna Achillesa. Mówiła wówczas swojemu partnerowi, że ma wszystkiego dość. Rozstała się także z Laurą Siegemnd, swoją deblową partnerką. Kilka miesięcy temu obie nawet nie myślały o grze w WTA Finals, ale w połowie sezonu wznowiły współpracę z piorunującym efektem - wygrały turniej w Waszyngtonie czy doszły do finału US Open.

Zwonariowa przeżyła już kilka tenisowych pokoleń. "Kiedy w 2000 roku przeszła na zawodowstwo, inne uczestniczki WTA Finals Iga Świątek i Coco Gauff jeszcze się nie urodziły. Kiedy dotarła do finałów gry pojedynczej Wimbledonu i US Open w 2010 roku, została pokonana odpowiednio przez Kim Clijsters i Serenę Williams. W tym roku na finałach WTA w Doha oprócz niej wzięły udział także Caroline Wozniacki, Jelena Jankovic, Elena Dementieva i 21-letnia Victoria Azarenka" - przybliża jej sylwetkę oficjalna strona WTA.

- Uwielbiam ten sport i zawsze mam w sobie ten rodzaj perfekcjonizmu. Kiedy zaczynam coś robić, chcę to zrobić najlepiej, jak potrafię. Oczywiście sposób, w jaki teraz patrzę na tenis, bardzo różni się od tego, kiedy patrzyłam na niego, gdy miałam 20 lat. W wielu, wielu sprawach jestem znacznie bardziej zrelaksowana - przyznaje Zwonariowa. To słowa jeszcze przed turniejem w Cancun. - Jeśli przegram mecz, nie boli mnie to tak bardzo, ponieważ wiem, że dałam z siebie wszystko. I myślę, że to właśnie pomaga mi w moim wieku kontynuować karierę, ponieważ cieszę się chwilą. Myślisz na koniec dnia, że odniesiesz jeszcze kilka zwycięstw, co motywuje cię do powrotu i spróbowania jeszcze raz - podkreśla. 

Przed WTA Finals Wiera Zwonariowa była na 16. miejscu w rankingu deblistek. Już wtedy nie była tak wysoko od 17 lat, a po triumfie w Cancun awansowała na 9. lokatę. Czołową piątkę zamyka za to jej partnerka Laura Siegemund. 

Więcej o: