Iga Świątek, pokonując w finale Jessikę Pegulę 6:1, 6:0, po raz pierwszy w karierze wygrała WTA Finals. Polka pobiła przy tym kilka rekordów, bo nikt przed nią nie stracił tak mało gemów (20) w Turnieju Mistrzyń. 22-latka ponadto wróciła na fotel liderki rankingu WTA.
Świątek rozsławiła tenisowe określenia o "bajglach" oraz "bagietkach", ogrywając rywalki w secie do zera lub jednego. Podobnie było w przypadku Peguli, która uległa Polce dokładnie w taki sposób. Amerykanka odniosła się do tego na Instagramie, pokazując, że ma do siebie duży dystans. "Rok zakończony w piekarni Igi, lol. Żarty na bok. 2023 r. to już historia" - napisała tenisistka.
Przed tym sezonem Jessica Pegula nie miała dobrych wspomnień z WTA Finals. W zeszłym roku przegrała wszystkie sześć spotkań, grając singla i debla, ale tegoroczna edycja to całkowita odwrotność. Do finałowego spotkania z Igą Świątek prezentowała się bardzo dobrze. W czterech pierwszych meczach nie straciła nawet seta, a przecież mierzyła się z Aryną Sabalenką, Eleną Rybakiną czy Coco Gauff - jej w półfinale zaserwowała "bagietkę". Straciła raptem 23 gemy, co było trzecim najlepszym wynikiem w historii, lecz finał okazał się dla niej brutalny.
Mimo to 29-letnia Amerykanka może być bardzo zadowolona ze swojego sezonu. Osiągnęła ćwierćfinał Australian Open oraz Wimbledonu. Wygrała dwa turnieje, w tym WTA Masters 1000 w Montrealu, a w trzech kolejnych była finalistką. Kolejny raz rok zakończy w ścisłej światowej czołówce.