• Link został skopiowany

Kompromitujące obrazki z turnieju WTA Finals. "To skrajność"

Od kilku dni ekscytujemy się grą Igi Świątek oraz siedmiu innych singlistek w WTA Finals, ale równocześnie toczy się także rywalizacja ośmiu par deblowych. Niestety rywalizacja w grze podwójnej nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Główny obiekt w meksykańskim Cancun świeci pustkami podczas meczów debla, a kibiców można policzyć na palcach jednej ręki.
WTA Finals
screen: https://twitter.com/frameyourself/status/1719774245784297648

Od niedzieli 29 października trwa rywalizacja w WTA Finals rozgrywana w meksykańskim Cancun. W dużej mierze skupiona ona jest na meczach ośmiu singlistek, lecz przeplatają je także spotkania ośmiu najlepszych par deblowych tego sezonu.

Zobacz wideo Obserwator odsunięty przez związek, bo pomagał ofiarom. "Sytuacja nieprawdopodobna"

Kompromitujące obrazki na WTA Finals. Pustki

Mecze gry podwójnej odbywają się codziennie przed oraz po pojedynkach singlowych. W środę przed południem czasu meksykańskiego odbyły się nawet dwa spotkania deblowe, gdyż rywalizacja duetów Laura Siegemund/Wiera Zwonariowa kontra Gabriela Dabrowski/Erin Routliffe została przerwana dzień wcześniej z powodu opadów deszczu. 

Panie wznowiły grę w czwartek, lecz jedynie dla siebie, gdyż kibiców siedzących na trybunach stadionu w Cancun można było policzyć na palcach jednej ręki. W mediach społecznościowych pojawił się filmik z pustym obiektem. "To nie jest dobre dla WTAFinals dla 8 najlepszych par, chodźcie ludzie, #watchmoredoubles" - napisała użytkowniczka, nawołując do chętniejszego oglądania debla.

Spotkanie 6:4, 6:2 wygrała kanadyjsko-nowozelandzka para, dla której to było drugie zwycięstwo w fazie grupowej WTA Finals - i drugie bez straty seta. Natomiast duet Siegemund/Zwonariowa zanotował jeden triumf i o ich wyjściu z grupy zadecyduje ostatnie starcie z parą Gauff/Pegula.

"To skrajność, ale kibice, z nielicznymi wyjątkami, po prostu nie są zainteresowani specjalistami od gry podwójnej. Na trybunach i w telewizji ważne mecze przyciągają marne liczby. Jest, jak jest. Specjaliści od gry podwójnej mają ogromne szczęście, że zarabiają dobre pieniądze na czymś, co pozostaje tak bardzo niezauważone" - zaznaczył Ben Rothenberg, dziennikarz tenisowy. "To nie czasy pandemii" - drwili internauci.

Mecz gry pojedynczej kobiet przyciągają naturalnie większą publikę, ale stadion też nie pęka w szwach. Na początku starcia Igi Świątek z Coco Gauff trybuny wypełniły się w około 70 procentach. 

Więcej o: