• Link został skopiowany

Niebywałe! Tak Iga Świątek złamała i załamała rywalkę. Koszmar

Łukasz Jachimiak
Ameryka chce widzieć w Coco Gauff nową Serenę Williams, tymczasem Iga Świątek właśnie wygrała z nią już dziewiąty z ich dziesięciu pojedynków. A pokonując mistrzynię US Open 6:0, 7:5 w WTA Finals w Cancun Polka zapisała się w dwóch statystykach, w jakich nigdy nie było nawet wielkiej Sereny.
Iga Świątek i Coco Gauff
screeny z Canal+ Sport

Iga Świątek - Coco Gauff 9:1 w meczach i 19:2 w setach. To zaktualizowany bilans spotkań 22-latki i 19-latki, po których świat tenisa spodziewa się długoletniej rywalizacji na szczycie. Ale to jeszcze nie jest rywalizacja dwóch równych postaci, mimo że w światowym rankingu WTA są sąsiadkami - Polka zajmuje drugie, a Amerykanka trzecie miejsce. Pod koniec trzeciego sezonu ich spotkań to są lekcje, jakie jedna daje drugiej. A ta najnowsza lekcja, z Cancun, była dla uczennicy szczególnie bolesna.

Zobacz wideo Iga Świątek rozbawiona pytaniem od dziewczynki trenującej tenis. "Mój Boże, też bym chciała się dowiedzieć"

"Absolutnie bezbłędny tenis" - tak pierwszego seta w wykonaniu Igi Świątek podsumował oficjalny profil WTA na platformie X (do niedawna Twitter). Po zaledwie 27 minutach Polka wygrała 6:0. Gauff już przy wyniku 0:4 i 15:40 rzuciła rakietą, próbując w ten sposób wyrzucić z siebie frustrację spowodowaną bezradnością. Godzinę później niedawna mistrzyni US Open rzucała rakietą jeszcze raz. I choć mecz trwał, choć wtedy nie przegrywała do zera, a remisowała w drugim secie 5:5, to można było poczuć, że to już koniec. Bo Gauff wyglądała na załamaną i złamaną.

Dwie minuty, które pokazały jak Świątek paraliżuje Gauff

  • Siatka i aut - pierwszy podwójny błąd serwisowy
  • Siatka i aut - drugi podwójny błąd serwisowy
  • Siatka i siatka - trzeci podwójny błąd serwisowy
  • Siatka i aut - czwarty podwójny błąd serwisowy

Ten koszmar Coco Gauff trwał dokładnie 121 sekund. Amerykanka prowadziła w drugim secie 5:4 i serwowała. Przed serią zepsutych serwisów wygrała akcję pod siatką, czyli prowadziła 5:4, 15:0. Czyli była o trzy piłki od wyrównania w meczu, od doprowadzenia do decydującego seta. I nagle wszystko przegrała. Nie wiadomo po co się tak spieszyła, dlaczego siłą, a nie spokojem, próbowała wygrać ze sobą i z szalejącym w Cancun wiatrem.

W efekcie Iga Świątek przełamała rywalkę, nawet nie dotykając piłki. Po tym wszystkim Gauff cisnęła rakietą o kort, zaraz ją podniosła, po czym poszła do torby po następną, a tę rzuciła jeszcze raz, pod swoją ławkę.

Coco Gauff
Coco Gauffscreen z Canal+ Sport

To wszystko robiła jakby w zwolnionym tempie. Wyglądało na to, że już nie wierzy w odwrócenie meczu. I za chwilę faktycznie było po meczu. Świątek swojego gema serwisowego wygrała do zera i prowadziła 6:0, 6:5. Gauff nie miała już siły - była wypruta mentalnie - by doprowadzić do tie-breaka i w swoim ostatnim gemie serwisowym a zarazem ostatnim gemie tego meczu wygrała tylko jedną akcję.

Rezolucja senatu USA nie pomogła pokonać Igi Świątek

Przed meczem ze Świątek Gauff była w dobrym humorze. Nic dziwnego - w pierwszej kolejce rozbiła Ons Jabeur 6:0, 6:1. W ten sposób wróciła na ścieżkę wygrywania po tym jak trzy tygodnie temu w Pekinie jej serię zwycięstw (było ich już 16 z rzędu) przerwała Świątek.

O tamtym 2:6, 3:6 z półfinału China Open Coco mówiła, że ograniczała ją kontuzja barku. I chciała wierzyć, że więcej o jej aktualnych możliwościach w starciach z Polką mówi inny półfinał - sierpniowy w Cincinnati wygrany przez Amerykankę 7:6, 3:6, 6:4.

Tamten turniej Coco wygrała, a zaraz po nim triumfowała w US Open. Gdy w finale pokonała nową numer jeden światowego rankingu, Arynę Sabalenkę, Ameryka oszalała.

Jeszcze teraz w Meksyku, dwa miesiące po nowojorskiej wiktorii, Gauff opowiada, ile odbierała gratulacji, jacy celebryci przysyłali jej kwiaty i dowiaduje się, że choćby o tym, że amerykański senat jednomyślnie podejmuje rezolucję o złożeniu jej specjalnych gratulacji.

Jeśli Coco czyta amerykańską prasę, to przed startem WTA Finals mogła się z niej dowiedzieć, że do WTA Finals podchodzi z nastawieniem "Wygram ten turniej". Tak zapowiadał "New York Times". I twierdził, że Gauff to ktoś, kto przywraca tenisowi kobiet tożsamość, jaką ten rzekomo w ostatnich latach stracił. Bo po odejściu Sereny Williams cierpiał na brak osobowości.

Coco Gauff jest oczywiście wspaniałą tenisistką, ma dopiero 19 lat, już jest wielkoszlemową mistrzynią i wielka przyszłość przed nią. Ale Ameryka tęskniąca za kolejną dominatorką chce czy nie chce - musi zauważyć, że jej bohaterka jest w czyimś cieniu.

Takimi akcjami Iga Świątek pokazywała w meczu z Coco Gauff swoje mistrzostwo.

Gładkie 6:0 w pierwszym secie z Gauff było już 22. tak wygranym przez Polkę setem w tym roku. Dokładnie 22 bajgle (czyli sety wygrane 6:0) Świątek "wypiekła" też w roku 2022. Jak rzadkie są takie popisy?

Proszę bardzo, tak regularnie swoich rywalek nie rozbijała nawet 23-krotna mistrzyni wielkoszlemowa Serena Williams, którą Ameryka uważa za najlepszą tenisistkę w dziejach.

Era Open trwa już 55 lat, a widzimy, jak krótka jest ta lista. To jest kolejna statystyczna ciekawostka dotycząca Igi Świątek i pokazująca, jaki wpływ Polka wywiera na współczesny tenis.

Jeśli ktoś przypomina Serenę, to Świątek a nie Gauff

To Iga jest jego gwiazdą. 22-latka ma już 16 tytułów WTA, w tym cztery wielkoszlemowe. Ma drugi z rzędu sezon z kosmicznymi statystykami - w 2022 roku wygrała 67 meczów, a przegrała zaledwie dziewięć, teraz ma bilans 65:11. I znów: takiego sezonu po sezonie nie miała nigdy nawet Serena Williams. W ostatnich 30 latach były tylko dwie tenisistki, które rok po roku potrafiły wygrać po co najmniej 65 meczów.

Dla porównania Gauff ma bilans 50:15. Idźmy dalej: Świątek przez 75 tygodni była liderką rankingu WTA. Jeśli Iga wygra trwające WTA Finals, to najpewniej wróci na szczyt (bo w takim przypadku niemal na pewno albo wyeliminuje w półfinale obecną liderkę Arynę Sabalenkę, albo Białorusinka nawet nie wyjdzie ze swojej grupy - musi jeszcze w czwartek pokonać Jelenę Rybakinę).

Iga Świątek ma wielkie liczby i tytuły, a przede wszystkim ma ten wyjątkowy gen zwycięzcy. Coco Gauff przegrała z Polką już dziewięć z dziesięciu meczów i 19 z 21 setów, bo zdolna Amerykanka Polce ustępuje przede wszystkim mentalnie. Widzieliśmy to w drugiej partii ich meczu w Cancun. Po wygraniu pierwszego seta 6:0 Świątek miała trochę gorszy moment, ale nawet gdy przegrywała 1:3, 2:4 oraz 4:5 przy serwisie rywalki, absolutnie nie pękła.

Gauff w tym secie grała całkiem inny tenis niż w pierwszym. Po pierwszym realizator transmisji pokazał nam planszę ze średnimi prędkościami serwisowymi Amerykanki z tego meczu i z jej jedynego zwycięstwa nad Świątek. W Cincinnati Coco podawała piłkę ze średnią prędkością 188 km/h, a teraz to było tylko 166 km (Iga 160 km wtedy i 161 teraz). W drugim secie Gauff długo szła na całość, ale nawet gdy miała gema z serwisami po 199 i 185 km/h, to musiała grać go aż 13 minut i obronić aż trzy breakpointy, żeby pokonać Igę. Ale pokonać na chwilę, bo Iga atak ponowiła, bo Iga nie przestała naciskać, a pod jej presją trudno się nie ugiąć. Co dobitnie pokazała końcówka w wykonaniu Gauff.

Świątek grała w tym meczu - jak w niemal każdym z Gauff - lepszy tenis, ale jeszcze bardziej imponowała wytrzymałością, odpornością psychiczną. Jeśli w bardzo popularnym amerykańskim programie "Good Morning America" o Coco mówi się, że jest fenomenem tenisa (właśnie tak stwierdzono w materiale po US Open), to z całą pewnością Iga Świątek po raz kolejny mówi "Good morning America"!

Więcej o: