W niedzielę wieczorem polskiego czasu wystartowały WTA Finals. Po kilku dniach negatywnych informacji o organizacji turnieju dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu, w końcu można było przejść do sportowej rywalizacji. Imprezę zainaugurowała gra deblowa. Japoński duet Aoyama/Shibahara niespodziewanie pokonał parę Krawczyk/Schuurs 7:5, 6:2. Potem do akcji wkroczyły singlistki.
Zmagania grupowe w grze pojedynczej rozpoczęły się od pojedynku Eleny Rybakiny z Jessiką Pegulą. Faworytką była wyżej notowana Kazaszka, choć Amerykance z całą pewności nie odbierano szans, zwłaszcza że dwa tygodnie wcześniej triumfowała w imprezie w Seulu, więc była w dobrej formie.
W pierwszym secie spotkanie było wyrównane, a pierwsze przełamanie obejrzeliśmy dopiero w ósmym gemie. Przewagę uzyskała Rybakina, która mogła zamknąć partię serwisem, lecz nie udało jej się to. Co więcej - została przełamana dwa razy z rzędu, przez co to ona chwilę później musiała bronić się przed porażką w pierwszym secie. Pegula, w przeciwieństwie do rywalki, nie wypuściła takiej możliwości.
To był kluczowy moment tego spotkania, gdyż w drugiej partii zeszłoroczna zwyciężczyni Wimbledonu nie nawiązała walki. Była niemrawa, apatyczna i pogodzona z losem. - Myślę, że poziom meczu nie był najwyższy, ale starałam się dać z siebie wszystko - wyznała po meczu. Uderzyła też w sytuację, która miała miejsce bezpośrednio przed turniejem. - Generalnie nie jest tu łatwo. Wszyscy się zmagają z trudnościami. Nie jestem zbyt zadowolona z warunków i organizacji turnieju. Jeśli chodzi o kort, nie chcę rozmawiać, ale oczywiście nie jest dobrze. Na pewno nie na WTA Finals, bo wszystko było spóźnione i nie było czasu na nic. Widać to po wymianach w tym spotkaniu - kontynuowała kazachska tenisistka.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 7:5, 6:2 dla Jessiki Peguli. To jej pierwsze zwycięstwo w karierze w WTA Finals. Rok temu przegrała wszystkie trzy mecze grupowe. Przed Amerykanką teraz starcie z Aryną Sabalenką. Natomiast Elena Rybakina o "życie" w tej imprezie zagra z Marią Sakkari. Greczynka dotkliwie - 0:6, 1:6 - przegrała z Białorusinką w swoim pierwszym meczu.